Niełatwa sytuacja zespołów w teatrach

Zbliża się nowy sezon artystyczny, a w łódzkich teatrach więcej emocji pochłaniają rozterki dotyczącego tego, co czeka zespoły poszczególnych instytucji, niż praca nad rozbudową repertuaru.

Z końcem sierpnia wygasają kontrakty z dyrektorami kilku łódzkich scen. Kolejny raz w fatalnej sytuacji znalazł się Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka. Tym razem porzucony po ledwie trzech latach przez Dorotę Ignatjew, która objęła dyrekcję Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, musi się mierzyć z burzliwą giełdą nazwisk jej ewentualnych następców oraz niepewnością, co do repertuarowego kierunku, w którym zostanie poprowadzony.

Brak rozwiązania tej sytuacji na kilka tygodni przed nowym sezonem dziwi tym bardziej, że przeniesienie się Doroty Ignatjew do upragnionego Krakowa było jasne właściwie już od początku jej łódzkiej dyrekcji, a działania zmierzające do zabezpieczenia losów „Nowego" w kolejnym sezonie należało podjąć co najmniej w momencie startu dyrektorki teatru w krakowskim konkursie na szefowanie „Staremu".

Wieloletnia już bezradność magistratu wobec zasłużonej łódzkiej sceny jest równa obojętności miejskich decydentów na kulturę, którą postanowiono zastąpić rozrywką. W ostatnim czasie każdy kolejny dyrektor obiecywał zespołowi „Nowego" złote góry i milionowe fundusze - podobnie jest zresztą obecnie, w wydaniu niektórych młodych artystów zainteresowanych objęciem tej instytucji. Tymczasem na rzeczywistą zmianę wysokości dotacji nie ma raczej co liczyć, a samemu teatrowi potrzebne są teraz zamiast kolejnej rewolucji bardziej bandaż, czułość i spokojna praca oraz odbudowanie publiczności, której to obecnie „Nowemu" najbardziej brakuje.

Wiele wskazuje na to, że miasto będzie zmuszone powierzyć komuś obowiązki dyrektora Teatru Nowego na najbliższy sezon, a następnie ogłosić konkurs. Wydaje się, iż dla dobra zespołu łódzkiego teatru należałoby poprosić o to osobę związaną z tą placówką, akceptowaną, koncyliacyjną, sprawdzoną w codziennym działaniu. A takie tu są.

Mimo zamierzeń przedłużenia kadencji Grażynie Posmykiewicz, dyrektorce Teatru Muzycznego, wiadome już jest, że tak się nie stanie. „31 sierpnia 2024 roku kończy się kontrakt dyrektor Grażyny Posmykiewicz. Miasto planuje powierzenie obowiązków dyrektora Teatru Muzycznego w Łodzi na okres nie dłuższy niż do 31 sierpnia 2025 roku oraz przeprowadzenie konkursu na to stanowisko" - informuje Biuro Promocji Urzędu Miasta Łodzi. Kto miałby być p.o. dyrektora Teatru Muzycznego? Na razie nie wiadomo. Można zakładać, że nie jest tym zainteresowana dotychczasowa dyrektor tej musicalowej sceny. I znowu trzeba kogoś w ostatniej chwili namawiać...

Najbardziej stabilna sytuacja panuje w Teatrze Powszechnym. I prawdopodobnie to się nie zmieni. „Miasto jest w trakcie procedowania powołania z dniem 1 września 2024 roku pani Ewy Olszewskiej-Pilawskiej na stanowisko dyrektora Teatru Powszechnego w Łodzi na okres czterech lat. Tryb pozakonkursowy" - wyjaśnia Biuro Promocji Urzędu Miasta Łodzi. Jeżeli to założenie zostanie sfinalizowane, wielu zapewne odetchnie z ulgą.

Duża niepewność panuje co do przyszłości scen marszałkowskich, czyli Teatru im. Stefana Jaracza oraz Teatru Wielkiego. W tym pierwszym, po zmianie politycznej opcji wśród władz województwa, spodziewane jest rozstanie z dyrektorem Michałem Chorosińskim, posiadającym jednak pięcioletni kontrakt (do 2028 roku). Czy dojdzie do polubownych rozstrzygnięć między dyrektorem a Urzędem Marszałkowskim, dowiemy się pewnie w najbliższych tygodniach.

Po gwałtownych i znaczących zwolnieniach dokonanych w ostatnim czasie w zespole Teatru Wielkiego przez jego dyrekcję, także wokół tej instytucji zapanowała nie najlepsza atmosfera.

Bo przecież siłą jakość trudno jest zbudować...



Dariusz Pawłowski
Dziennik Łódzki
9 sierpnia 2024