Niełatwe życie kwiatów

Pokaz spektaklu „B. Flower" w chorzowskim Teatrze Rozrywki jest polskim debiutem hiszpańskiego zespołu Companyia Marta Carrasco, jednego z najbardziej renomowanych teatrów awangardowych Katalonii. Świat kobiet został zestawiony ze światem roślin, a reżyser pod maską kwiatów stara się przemycić pewne idee dotyczące losu niewiast. „B. Flower" łączy różne konwencje, miesza style, dążąc do stworzenia nowej jakości - opowieści zawiłej i unikatowej.

Kwiat symbolizuje piękno przyrody, miłość, nienawiść, a nawet śmierć. Na świecie istnieją ich miliony, a każdy rodzaj może oznaczać odmienne uczucia. Natomiast symbolika barw kwiatowych klejnotów stanowi niewerbalny język wpisany w kulturę każdego narodu. Kwiaty są wszędzie i zawsze. Były tu wczoraj, są teraz i będą jutro. Podobnie jak ludzie. Koncept zestawienia żywota kwiatów i kobiet jest zaskakujący, może wydać się banalny, ale w gruncie rzeczy genialny.

Preludium do spektaklu stanowią osobliwe pomruki i stukanie, odgłosy przypominające stuk maszyny do pisania i wzdychania, wprowadzające widza w nastrojową atmosferę. Po chwili na scenie pojawiają się trzy tancerki posiadające fantazyjne nakrycia głowy przypominające kwiaty. Właśnie one są zarazem bohaterem i tematem spektaklu.

Reżyser postanowił stworzyć spektakl niejednorodny, łączący w sobie elementy dramatu i farsy. Tutaj styl podniosły przenika się ze stylem niskim. Komizm słowny, przekręcanie wymowy słowa „flower" występuje naprzemiennie ze scenami pełnymi dramaturgicznego napięcia, czy tragicznymi wydarzeniami, ironią i szyderstwem. Spektakl, choć operuje jaskrawymi barwami, a bohaterki śmieją się i żartują, dotyka jednak ciemnej strony ludzkiego życia. Pod maską przejaskrawionej farsy ukryta została właściwa opowieść dotycząca nieustannie obecnej w kobiecym życiu walki o przetrwanie w miejskiej dżungli, konkurencji na rynku pracy i wyścigu w boju o życie. Kolorowe kwiaty, kiczowate artefakty stanowią jedynie pretekst, zaproszenie do zagłębienia się w drugie dno fabuły. W hiszpańskiej scenicznej opowieści świat kwiatów przenika się ze światem kobiet. Są to wymiary paralelne. Sfeminizowane losy są sprzęgnięte ze sobą tak mocno, że nie sposób odróżnić, gdzie kończy się uniwersum roślin a zaczyna enklawa niewiast. Oprócz wątku głównego, w spektaklu zastosowano także atrakcyjny wizualnie teatr cieni.

Na uwagę zasługują barwne kostiumy artystek. Każda z nich posiada zieloną sukienkę imitującą łodygę rośliny oraz nakrycie głowy, będące powiększoną wersją kwiatowego kielicha. Muzyczną ilustracją wydarzeń jest hiszpańska muzyka, miejscami przypominająca operowe arie, której tempo zostało doskonale dobrane do temperamentu bohaterek i przebiegu fabuły. Stonowana, klasyczna muzyka przerywana jest wstawkami kojarzącymi się z repertuarem rozrywkowym, telewizyjnymi teleturniejami czy różnorodnymi show. Scenografia jest prosta, aczkolwiek ujmująco urokliwa. Olbrzymia folia, która tworzy tylnią ścianę przestrzeni gry została ozdobiona czerwonymi goździkami. W momentach zwrotu akcji, reflektory oświetlają ją na zielono i niebiesko, tworząc wrażenie falującego morza lub padającego deszczu. Reżyseria świateł zaprojektowana przez Quico Gutiérrez stanowi zdecydowanie mocną stronę spektaklu. jednakże dużym minusem spektaklu jest brak tłumaczenia tekstu hiszpańskiego/katalońskiego na język polski. Artystki mówią wiele, słowa stanowią komentarz do wydarzeń rozgrywających się na scenie, natomiast język stanowi pewną barierę komunikacyjną, która utrudnia odbiór przedstawienia.

Spektakl zawiera wiele ukrytych symboli. Zaklejone oczy i usta jednej z bohaterek symbolizują bezgłośne wołanie, bezsilny lament przyrody. Natura codziennie niszczona i okaleczana przez ludzi przemawia do nas, lecz my zdajemy się tego nie dostrzegać. Companyia Marta Carrasco dobitnie uświadamia publiczności, iż wszystko, co istnieje na Ziemi ma prawo do życia i choć przyroda nie jest w stanie zaprotestować, kiedy ktoś zrywa kwiaty, niszczy zieleń, czy zabija zwierzęta, to jednak czuje i cierpi. Podsumowując, można nawet określić spektakl mianem proekologicznego, stawiającego na piedestale szacunek dla natury. Natomiast środkiem zmierzającym do wyraźniejszego i bardziej dobitnego uzmysłowienia ekologicznego przesłania widzom oglądającym spektakl jest porównanie losu kwiatów do kobiet. Walczą ze sobą, konkurują o względy otoczenia, a gdy stracą czujność łatwo wpadają w sidła rywalek innych osób, które chcą je wykorzystać. To także opowieść o metamorfozie i wewnętrznej tranformacji. Poza trzema postaciami kobiet-kwiatów (Marta Carrasco, Anna Coll, Majo Cordonetna) na scenie pojawia się także dama w bieli, która przypomina nieco Burtonowską „Gnijącą pannę młodą". Biała dama z kołnierzem ortopedycznym i licznymi stabilizatorami na rękach ma założony na głowie worek. Jednakże po chwili reklamówka znika, a bohaterka zostaje uwolniona. Nie na długo!

Radosny taniec oswobodzonej z kajdan istoty zostaje przerwany przez zmianę humoru zaznaczoną także zmianą linii melodycznej. Po chwili następuje przejście do sielankowej sceny, w której tancerki tańczą w takt piosenki „Rum and coca-cola"- afro-karaibskiej muzyki, określanej mianem calypso, wywodzącej się z Trinidadu i Tobago. Zaskakujące przejścia są typowe dla spektaklu „B. Flower" to konglomerat niespójnych scen, opowieści zgoła nieprzystających do siebie, czy muzyczny kolaż wykorzystujący muzykę poważną, rozrywkową i folklor. Wydaje się, że wszystkiego jest tutaj za dużo. Feeria barw, rozmaitości linii melodycznej, przekrzykujące się kobiety. Elementy te sprawiają, że krystalizuje się groteskowy, przejaskrawiony obraz świata. Lecz, może właśnie taka taktyka jest jedyną słuszną, by wstrząsnąć widzem i zwrócić jego uwagę na problem społeczny wpisany w fabułę spektaklu?

COMPANYIA MARTA CARRASCO (HISZPANIA)
B.FLOWERS
teatr tańca/teatr wizualny



Magdalena Mikrut-Majeranek
Gazeta Festiwalowa
14 czerwca 2014