Niespełniona miłość
Z bardzo wysokiego pułapu zaczął tegoroczny sezon gorzowski Teatr Osterwy. W minioną sobotę aktorzy zagrali "Czajkę. Portrety miłości" Antoniego Czechowa. To jeden z 3. najbardziej znanych dramatów wielkiego rosyjskiego dramaturga. Jak zwykle akcja 1 dzieje się na wsi, gdzie grupę ludzi łączą skomplikowane więzi. Ktoś kogoś kocha, ktoś inny nienawidzi. Z tego dusznego, zamkniętego koła usiłuje uciec Nina Zarieczna (Adrianna Góralska). Pod wpływem miłości do pośledniego pisarza Borysa Tigorina (Przemysław Kapsa] związanego z wielką aktorką Ireną Arkadiną (Marzena Wieczorek), rzuca wszystko. Ale to zła miłość, do niczego nie zaprowadzi. Tak samo jak nie zaprowadzi Konstantego Trieplewa (Włodzimierz Chomiak), syna Ireny, pisarza i aktora, beznadziejnie zakochanego w Zariecznej.
W tym dramacie wszyscy coś tracą: złudzenia, uczucia, życie. Podobnie jak inne dramaty Czechowa "Czajka", w innych tłumaczeniach "Mewa", nie daje żadnych nadziei na szczęście. To gorzka pigułka prawdy o ludzkim życiu. No i nie lada wyzwanie aktorskie.
Z tego właśnie wyzwania gorzowscy aktorzy wyszli z tarczą, a właściwie z wieloma tarczami. Cały zespół zagrał koncertowo. To popis wielu możliwości. Genialna wręcz jest M. Wieczorek. Jej Karolina Miłkowska-Prorok jako Masza, Marzena Wieczorek jako Irena Arkadiną i Adrianna Góralska - Nina Zarieczna
Irena gra przed innymi uczestnikami wydarzeń. Tworzy jakby podwójną rolę, uwodzi i czaruje. Podobnie jest z A. Góralską, którą los dotkliwie karze za złe uczucie. Rewelacyjnie wypadają Artur Nełkowski jako fajtłapowaty nauczyciel Siemion Miedwiedenko, Michał
Anioł jako brat Ireny Piotr Sorin i Włodzimierz Chomiak jako Konstanty. Pochwalić koniecznie też trzeba Bogumiłę Jędrzejczyk, Karolinę Miłkowska-Prorok i Cezarego Żołyńskiego.
Zresztą tu nie ma nietrafionych ról czy jakichkolwiek innych opustek. To po prostu perełki aktorstwa.
Efektowną, bardzo abstrakcyjną, ale pasującą do spektaklu scenografię zaprojektowała Agnieszka Zawadzka, a świetną podbijającą nastrój muzykę skomponował Kuba Kapsa. Całość do mistrzowskiej formy doprowadziła znakomita reżyserka Agnieszka Lipiec-Wróblewska. Należy tylko pomarzyć i trzymać kciuki za to, aby każda kolejna realizacja miała tak perfekcyjnie wysoki poziom. I zwyczajnie w świecie pogratulować twórcom tak znakomitej roboty.
Renata Ochwat
Gazeta Lubuska
27 września 2010