"Nietoperz" nie zawiódł

Szczecińska opera dala w miniony piątek kolejną premierę. "Zemsta Nietoperza" Johanna Straussa należy do żelaznego repertuaru największych oper na świecie. Jest tam wszystko: dużo muzyki, świetne arie, taniec i miejsce dla chóru, a do tego wdzięczna, dowcipna, typowo operetkowa aura.

To arcydzieło musi być lekkie, zwiewne, a wtedy porywa publiczność. Czy w Szczecinie tak się stanie? Przedstawienie w reżyserii Jitki Stokalskiej idzie wartko, podobają się kostiumy i urządzenie sceny, a całości dopełnia orkiestra pod batutą Wojciecha Semerau-Siemianowskiego. Mocnym punktem przedstawienia jest nieduży zespół baletowy, a w tańcach orkiestra ukazuje się od najlepszej strony. Publiczność zawsze czeka na ulubione arie. Cieszą oko i ucho: Adela w wykonaniu Justyny Reczeniedi i Lucyna Boguszewska jako Roza-linda. Ujął publiczność Bartłomiej Misiuda jako Gabrier von Eisenstein. W roli typowo aktorskiej błyszczał Wiesław Łągiewka jako Frosch, strażnik więzienny Świetnie się prezentuje barwny, roztańczony i rozśpiewany zespół. Nie ma co streszczać zabawnego libretta. Kto zna, ten wie, kto nie zna, ten powinien poznać. I jedni, i drudzy zapewne spotkają się w operze.



Grzegorz Dowlasz
Kurier Szczecinski
13 marca 2012
Spektakle
Zemsta nietoperza