Niezbyt udane pożegnanie ojca

Przyznaję się bez bicia - najnowsza premiera Teatru Miejskiego w Gdyni "Wszystko co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać", napisana przez Szymona Bogacza, uśpiła mnie. Zastanawiam się, dlaczego. Tekst nie najgorszy, choć Mrożkiem Szymon Bogacz jeszcze nie jest, ale dialogi są zręcznie napisane, momentami nawet dowcipne, akcja logiczna, a temat ważny

Utalentowany reżyser Piotr Kruszczyński wymyślił kilka efektownych scen, a jednak... a jednak jest to spektakl, którego nie pamiętamy już następnego dnia. Zawiedli, niestety, przede wszystkim aktorzy. Piszę to z ogromną przykrością. Rafał Kowal jako Syn - monotonny do bólu, jednostajnie podawał tekst, był absolutnie nijaki, przewidywalny.

Przez krótką chwilę Beata Buczek-Żarnecka próbowała zbudować wyrazistą postać Matki, ale zrezygnowała. Maciej Sykała chciał zagrać Ojca - silnego mężczyznę, bez powodzenia. Reszta postaci w ogóle nie zaistniała na scenie.

Oczywiście, nie jest to tylko porażka aktorów, ale też reżysera. Szkoda, bo temat, który porusza Szymon Bogacz, jest ważny i bliski widzom. Wielu z nas zdarzyło się, iż nie zdążyli powiedzieć najbliższej osobie, że ją kochają, naprawić tego, co zepsuli. Głównego bohatera (Syna) poznajemy podczas ceremonii pogrzebowej. Przywołuje postać zmarłego ojca, próbując naprawić ich relacje. Są to, oczywiście, wyimaginowane zdarzenia, powstałe w jego wyobraźni. Groteskowy ciąg zdarzeń to jednak zmarnowana szansa na spektakl ważny i odważny.

Przedstawienie zostało zrealizowane na podstawie dramatu Szymona Bogacza "W imię ojca i syna", który się znalazł w grupie finalistów Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Jestem przekonana, że o Szymonie Bogaczu jeszcze usłyszymy.



Grażyna Antoniewicz
POLSKA Dziennik Bałtycki
18 listopada 2010