No i jak tu nie pić?

Mała sala Teatru Nowego zamienia się w zatęchłą kawalerkę pijaka Alfa. Metalowe łóżko, telewizor, krzyż na ścianie i stolik z dwoma krzesłami. W tej przestrzeni głównego bohatera "Lęków porannych" nawiedzają: przyjaciel Kola, lekarz, żona, administratorka i ksiądz. Jedynym bodźcem zmuszającym mężczyznę do wyjścia z ciasnego mieszkanka, jest osuszone dno butelki

Ostatni dramat Stanisława Grochowiaka w reżyserii Piotra Siekluckiego to prześmiewcze studium końcowej fazy choroby alkoholowej. Drżące dłonie, nalane twarze i niedopasowane części garderoby, charakteryzują umierających codziennie od nowa ludzi – bohaterów tej czarnej komedii. Edward Linde-Lubaszenko w parze z Pawłem Sanakiewiczem dają próbkę doskonałego aktorstwa, komentującego problem alkoholizmu w karykaturalny sposób. 

"U mnie stale jest porządek
zawsze mam w domu czystą"

Spocone twarze domorosłych filozofów wykrzywia grymas bólu, gdy ciecz mająca przynieść ukojenie pali gardło i przełyk. Po chwili goryczy jednak następuje ulga - oczy zachodzą mgłą, gesty gęstnieją, a kąciki ust unoszą się.

Gdy Alfa odwiedza lekarz kontrolujący jego stan, ręce już mu nie drżą - jak słusznie zauważa doktor: "zostały naoliwione".

Paweł Sanakiewicz wciela się we wszystkich gości Alfa, przyporządkowując każdemu z nich zestaw powtarzających się gestów. Akcent i kaszelek dozorczyni Bednarkowej (z domu Bochenek), czy miny i gesty Koli, mimo iż powtarzane wielokrotnie, śmieszą tak samo, jak wykonane za pierwszym razem.

Alf jest nie tylko więźniem nałogu, ale także niewolnikiem sytuacji w jakiej się znalazł. To czy trafi na ulice zależy od dozorczyni, jego kontakty z dziećmi (a raczej ich brak) kontroluje żona, lekarz i ksiądz jako jednostki społecznie zaangażowane, na siłę wprzęgają głównego bohatera w ryzy obowiązujących norm i zasad. Nawet stary telewizor, jako jedyne “okno na świat” manipuluje Alfa i torturuje go. Pijany i zdezorientowany, śpiewa za pudłem hymny niemiecki i rosyjski, po czym jak mały chłopiec pada na łóżko i zwija się ze wstydem w kłębek pod kołdrą.

Zdominowany i stłamszony Alf w ostatniej scenie staje się oprawcą - dręczy księdza i upija go kieliszkiem wódki.

Właściwie nie wiadomo, czy postaci pojawiające się na scenie to rzeczywiści goście, wspomnienia, mary, czy lęki wywołane przez nałóg.

Gra światłem ciekawie obrysowuje sytuację sceniczną. Łóżko jest chyba najważniejszym elementem scenografii zaprojektowanej przez Łukasza Błażejewskiego. W pobliżu tego mebla dzieje się najwięcej. Jest miejscem wielokrotnego przebudzenia i ostatniego namaszczenia. Bohater wpełza pod nie i przy żarówce czyta manifest ostatecznej rezygnacji - księgę Koheleta. Siedząc w łóżku podczas ostatniej wizyty księdza, postanawia pójść po flaszkę.

Dla Alfa, każdy moment odzyskania świadomości jest porankiem - chwilą, gdy dostaje szansę by rozpocząć życie od nowa. Niestety w każde "rano", wraz z przytomnością umysłu, przychodzi smrodliwy pająk lęku, którego bohater potrafi wypędzić tylko w jeden sposób. Budząc się w przepoconej pościeli, Alf automatycznie sięga po butelkę stojącą opodal nogi łóżka.



Adrianna Markowicz
Dziennik Teatralny Kraków
21 maja 2011
Spektakle
Lęki poranne