Nostalgia w Rio

Dobrze się stało, że w Teatrze Narodowym doszło do premiery adaptacji "Opowiadania brazylijskiego" Jarosława Iwaszkiewicza. Krótkie prozatorskie formy Iwaszkiewicza były zawsze znakomitym tworzywem na scenariusze filmowe. Wystarczy przypomnieć "Matkę Joannę od Aniołów", "Brzezinę" i "Panny z Wilka".

Na scenach teatralnych i w TVP wystawiano nieliczne sztuki pisarza, jak "Lato z Nohant", ale unikano przeróbek jego prozy. Teatralna premiera adaptacji "Opowiadania brazylijskiego", niezależnie od walorów scenicznych, może być przykładem wielkiej ciekawostki życia kulturalnego z pierwszych lat Polski Ludowej. Iwaszkiewicz napisał to opowiadanie w 1949 roku, po podróży do Ameryki Łacińskiej. Pisarz po zakończeniu okupacji niemieckiej natychmiast opowiedział się po stronie nowych władz i rozpoczął karierę urzędniczą jako prezes Związku Literatów Polskich. Jako przedwojenny dyplomata, znający języki i bywały w świecie, często reprezentował reżimowe instytucje kulturalne. W jego twórczości widać ślady tej postawy, której pozostał wierny do śmierci.

Przedstawienie w Teatrze Narodowym jest bardzo żywe, dynamiczne, wprost kipi od efektownych dialogów i emocji. W scenach zbiorowych, rozgrywających się w domu polskich emigrantów, pojawia się nagle pies, szczekający na niektórych aktorów. Inżynier Bohdanowicz z żoną i czterema córkami przenosi się do Rio. Bohaterowie rozmawiają z gospodarzem domu, zaproszonymi gośćmi i marynarzami z polskiego statku, który zawinął do portu. Podobnie jak w sztukach Czechowa (co może przesadnie podkreśla reżyser) odbywają się rozmowy o życiu, miłości i tęsknocie za normalnym życiem. Pojawia się wątek nostalgii za krajem i chęci ciągle odkładanego w czasie powrotu rodziny do Polski. Ciekawe tylko, że Iwaszkiewicz w swoim opowiadaniu nie napisał, do jakiej Polski ma wracać rodzina Bohdanowiczów. Przecież ówczesna Polska podlegała intensywnej komunizacji, a w literaturze i sztuce została ogłoszona doktryna socrealizmu. Biorąc to pod uwagę, atrakcyjne przedstawienie "Opowiadania brazylijskiego" należy oglądać ze wspomnianą historyczną poprawką.



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
4 kwietnia 2015