O gejach na deskach Teatru Miejskiego w Gdyni
Pierwsza premiera Teatru Miejskiego w Gdyni poświęcona zostanie tematyce gejowskiej. Reżyserii, wbrew wcześniejszym deklaracjom, podjął się dyrektor teatru, Ingmar Villqist."Kostka smalcu z bakaliami. Beztlenowce" to spektakl składający się z dwóch jednoaktówek autorstwa samego Ingmara Villqista. Razem z pięcioma innymi ("Fantom", "Cynkweiss", "Lemury", "Bez tytułu" i "Oddychaj ze mną") stanowią one cykl "Beztlenowce". Na deskach Miejskiego zobaczymy dwie homoseksualne pary, dla których teraźniejszość homoseksualna jest ściśle połączona z niekoniecznie homoseksualną przeszłością.
- Interesowały mnie relacje emocjonalne w związku osób tej samej płci, które znajdują się w sytuacji socjalnej typowej dla homoseksualistów - tłumaczy Ingmar Villqist, reżyser spektaklu i dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni. - Impulsem musi być miłość i właśnie tym tropem poszedłem. Każdy związek ma swoją przeszłość i ona wcześniej, czy później ukazuje swoją prawdziwą twarz.
Jaką twarz będzie on mieć w jednoaktówkach Ingmara Villqista?
W "Kostce smalcu z bakaliami" dwie kobiety (nazwane Pierwsza i Druga) rozmawiają o swojej przeszłości w sypialni jednej z nich. - Na skutek różnych okoliczności młodsza decyduje się na romans z nauczycielką - wyjaśnia Villqist. - Ich związek trwa wiele lat. Tego typu relacje bardzo trudno zakończyć.
"Beztlenowce" poruszają natomiast temat ojcostwa dwóch mężczyzn samodzielnie wychowujących dziecko. Ich związek poddany zostaje prawdziwej próbie uczuć. Kto wyjdzie z niej zwycięsko? - Decyzja o wspólnym wychowywaniu dziecka przez parę homoseksualną skutkuje ciągłym nadzorem społecznym, który wyglądałby zupełnie inaczej, jeśli zamiast dwójki mężczyzn umieścimy w tej sytuacji parę heteroseksualną - dodaje reżyser.
Przypomnijmy, że po objęciu stanowiska dyrektora Teatru Miejskiego, Ingmar Villqist na naszych łamach deklarował, że w swoim teatrze reżyserować nie będzie. - Wtedy chciałem odsunąć się na bok, prezentując innych artystów - przyznaje dyrektor Teatru Miejskiego. - Nie widzę jednak powodu, aby chować się za czyimiś plecami, a skoro mój teatr jest nie najlepiej komentowany czy oceniany, to chcę ponosić za to odpowiedzialność również jako artysta. Zdawałem sobie sprawę z czekających mnie trudności. Teraz, po trudnym pierwszym roku mojej dyrekcji, mogę już powiedzieć, że Teatr Miejski to jestem ja.
Teatr Miejski, według słów dyrektora, w najbliższym czasie gruntownie zmieni swoje oblicze. - Jestem zdeterminowany, aby odnieść sukces i wiem, że tak się stanie - odważnie kończy Ingmar Villqist.
Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
29 stycznia 2010