O metafizyce i nie tylko

Czy jeszcze bywamy świadomi teraźniejszości? Czy chociaż przez chwilę żyjemy „tu i teraz"? Czy przeszłość i ludzie z nią związani odeszli już w niepamięć? Czy bierzemy odpowiedzialność za naszą przeszłość i przyszłość? To zaledwie kilka z wielu egzystencjalnych pytań zadawanych widowni Teatru Polskiego w Bielsku-Białej przez postacie „DyBBuka" Pawła Passiniego.

„DyBBuk" napisany przez Artura Pałyge, to spektakl wielowątkowy, do pewnego stopnia przypominający formą „2001: Odyseję Kosmiczną" Stanleya Kubricka z 1968 roku, gdyż akcja toczy się w przeszłości, teraźniejszości i w nicości – w przestrzeni o nieokreślonym miejscu i czasie. Sztuka Passiniego czerpie z żydowskiej legendy dramatycznej Szymona An-skiego, ale nie tylko. Pojawia się też historia Żydów dawniej zamieszkujących Bielsko-Białą, jak i iście historyczny wątek Abrahama Abulafii, który próbował pojednać katolików z Żydami poprzez nawrócenie papieża Mikołaja III na judaizm. Wątki w jedną, zwartą całość splata dybuk – dusza zmarłego, której celem jest zawładnięcie ciałem żywej osoby, gdyż jest to dusza zbłąkana, niemogąca zaznać wiecznego spoczynku.

W „DyBBuku" występuje wiele ciekawych kreacji aktorskich. Szczególnie wyróżnia się postać Chanana (to właśnie on po śmierci staje się tytułowym dybukiem), odgrywana przez Pawła Janysta. To bardzo wyrazista postać, wręcz emanująca złem, które można dojrzeć w oczach głównego bohatera. Rafał Sawicki również wykreował dwie intrygujące role: Meszuacha i Abulafii. Obie charakteryzowały się spokojną, charyzmatyczną postawą, która wyróżniała się na tle żywych i dynamicznych postaci, które dominowały w spektaklu. Interesującą postacią jest także Anioł Jahoel, który przez większą część spektaklu tkwił w rogu sceny. I gdyby nie jego rzewne śpiewy i szamotanina, można by było powiedzieć, że niemalże zlewał się ze scenografią. Marta Gzowska-Sawicka, która się w niego wcieliła, dzięki swoim tęsknym zawodzeniom dodała sztuce cząstkę tajemnicy i mroku. Trudno wymienić wszystkie interesujące kreacje, gdyż w spektaklu bierze udział piętnastu aktorów, z czego niektórzy mają aż po cztery role.

Warto docenić wieloznaczne pomysły reżyserskie Passiniego, które zrobiły z „DyBBuka" wielkie, bardzo przemyślane przedsięwzięcie. Na przykład doskonała i niezapomniana scena opętania Lei (intrygująca propozycja Ilony Lewandowskiej) przez Chanana, który to obchodził żwawym krokiem widownię, dosłownie przemawiając przez Leę tajemniczymi formułkami w akompaniamencie mrocznej muzyki i krwisto-czerwonego światła, czy też świetny monolog Nie Meszuacha (mała, aczkolwiek bardzo dobra rola Grzegorza Sikory) o paradoksach wiary, przeplatana żałosnymi błaganiami i życzeniami zdruzgotanych żydów, z tęsknym śpiewem Anioła Jahoela w tle. W spektaklu pojawia się również wiele wieloznaczności. Przykładowo, scena wypędzenia dybuka nie przypomina tylko magicznego rytuału, lecz również transport Żydów do obozów koncentracyjnych w ciasnych wagonach dla bydła. Takich niejednoznacznych akcentów można doszukać się w tym spektaklu znacznie więcej.

„DyBBuk" jest niezwykle intrygującą propozycją Pawła Passiniego. Niewątpliwie jest to jedna z bardziej oryginalnych i pomysłowych sztuk, jakie można oglądać obecnie na deskach Teatru Polskiego. Na to wielkie przedsięwzięcie składa się genialne aktorstwo, niebanalny tekst Pałygi i niepowtarzalna koncepcja reżyserska spektaklu, a wszystko to wzbogacone zostało o świetnie oddające żydowski klimat kostiumy i scenografię przygotowaną przez Elbruzdę. Jednakże należy dodać, że „DyBBuk" nie jest łatwym spektaklem w odbiorze ze względu na jego przeplataną wieloma wątkami formę. Z tego powodu widz nie może sobie pozwolić ani na chwilę rozluźnienia, gdyż może się pogubić w fabule. Sztuka Passiniego wiele wymaga od publiczności, lecz jeszcze więcej oferuje w zamian.



Jan Gruca
Forum Młodych Krytyków DT
30 kwietnia 2018
Spektakle
DyBBuk
Portrety
Paweł Passini