O muzyce w spektaklu teatralnym

Cytat Friedricha Schillera –„Kiedy muzyka osiąga najszlachetniejszą moc, staje się kształtem w przestrzeni" prowadzi czytelnika przez książkę Magdaleny Figzał. I to dosłownie, bo autorka rozpoczyna swą metafizyczną opowieść o muzyce w teatrze od obecności chóru w przedstawieniach teatralnych starożytnej Grecji. Wiedzie czytelnika poprzez teatr europejski, a przede wszystkim polski, do stwierdzenia Schillera, że muzyka w przestrzeni przyjmuje kształty.

Książka ta, jest niezwykle uporządkowana historycznie, merytorycznie, i „przestrzennie", bo taka jest istota i rola muzyki w powiązaniu z teatrem. We Wstępie informuje czytelnika, o czym przeczyta na kolejnych stronach. Ten merytoryczny" instruktaż" jest bardzo pomocny, bowiem porusza problemy statusu muzyki w spektaklu teatralnym, sygnalizuje nazwiska najwybitniejszych współczesnych polskich reżyserów oraz lata ich wieloletniej współpracy z wybranym przez nich kompozytorem. I to jest niewątpliwie jedna z wielu zalet tej publikacji. Ale jest ich znacznie więcej, bowiem w publikacji tej Magdalena Figzał bardzo umiejętnie przechodzi od ogółu do szczegółu, czyli od zagadnień teoretycznych do konkretnych opisów obecności muzyki w spektaklach Jerzego Jareckiego, Jerzego Grzegorzewskiego, Krystiana Lupy, Krzysztofa Warlikowskiego, Jana Klaty oraz Andrzeja Dziuka.

W tym „ogóle" autorka od rozważań filozoficznych Nietzschego przechodzi do koncepcji „dzieła totalnego" Richarda Wagnera, w której przekonywał, że „taniec, muzyka i poezja to trzy siostry". Nie pomija także udziału jego spuścizny w późniejszych dziełach scenicznych. Magdalena Figzał wykazuje przy tym bardzo rozległą wiedzę, którą bardzo umiejętnie odnosi do realizacji konkretnych spektakli. I, co ważne", prezentuje ją językiem bardzo zrozumiałym dla czytelnika. Wszystkie jej wywody podporządkowane są udziałowi muzyki i pokazaniu jej roli w przedstawieniach teatrów polskich.

I w tym momencie wprowadza pojęcia - przestrzeni akustycznej, słuchowej, muzycznej i mitycznej, co ułatwia „myślenie" o muzyce już w kategorii przestrzeni. Ciekawie czyta się o kompozycjach Stanisława Radwana w inscenizacjach Jerzego Jarockiego i Jerzego Grzegorzewskiego. I tutaj, znowu kolejny plus, a jest nim nie tylko skupienie się nad muzyką w spektaklu, ale także bardzo ciekawie zaprezentowane, wspomniane wyżej, szczegóły. Są to detale koncentrujące się wokół adaptacji materiału literackiego, sposobu prezentacji postaci. Nie bez powodu autorka zestawia nazwiska wielkich reżyserów razem, bowiem muzyka to kolejny element zbliżający ich do siebie w aspekcie traktowania dzieła scenicznego. Stanisław Radwan, autor około dwustu kompozycji teatralnych, staje się podmiotem dalszych rozważań autorki. Jakże ciekawie czyta się o jego muzycznym fenomenie, ileż to kluczy do jego twórczości podaje autorka. Dzięki temu, dowiadujemy się, że na przykład spektakle Jarockiego przypominały muzyczne partytury. Odkrywamy zależności, współistnienie muzyki z elementami, z których konstruuje się spektakl. Ma się wrażenie jakby autorka odsłaniała kolejne oblicze teatru, zapraszała do niedostrzeganych często warstw spektaklu. I kolejny reżyser – Krystian Lupa. W jego przypadku autorka używa określenia „muzyczne pejzaże". Opowieść o udziale muzyki w przedstawieniach Lupy rozpoczyna od analizy definicji „ilustracja muzyczna" po to, by pokazać i uzasadnić, dlaczego muzyka w przypadku tego reżysera staje się pejzażem. I znowu kolejna dogłębna analiza powołująca się na doświadczenia własne, na przeżyte w teatrze spektakle z muzyką w roli głównej. Magdalena Figzał wiąże ją z postaciami, ze światłem, ze scenografią, ze scenicznym ruchem.

Przywołana zostaje też praca reżyserska Jana Klaty, reprezentującego „eksperymentalną i bodaj najbardziej zintensyfikowaną formę „umuzycznienia" spektaklu w polskim teatrze dramatycznym". I tutaj bardzo interesująco autorka pisze o tym, jak muzyka w jego spektaklach jest i strategią inscenizacyjną, i ogromnym „procesem obejmującym wszystkie etapy powstawania przedstawienia".

Autorka sporo miejsca przeznacza też na omówienie performatywnego wymiaru muzyki na scenie. Tutaj zaznacza, że źródeł takiego pojmowania muzyki trzeba by szukać w czasach reformy teatru. Powołuje się na teorie Adolpha Appii na temat muzyki scenicznej, na koncepcje Eriki Fischer-Lichte związane z dźwiękową performatywnością w teatrze. Interesująco czyta się o inscenizacji „Poskromienia złośnicy" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego w aspekcie rytmu i materialnej obecności ciała. Jest także o muzyce w spektaklu „(A)polonia" tegoż reżysera.

Trzeba przyznać, że każda omawiana pozycja unaocznia stałym bywalcom teatru, udział muzyki we wszystkich możliwych procesach, które budują znaczenia na scenie. Pokazuje jej relacje ze wszystkimi elementami przedstawienia. I co ważne, autorka podaje najważniejsze i najbardziej adekwatne koncepcje muzyczne. A to, że odwołuje się do wybranych reżyserów i kompozytorów, sprawia, iż przywołując konkretne przykłady, pokazuje, jaki jest status muzyki w teatrze. Podpowiada jak patrzeć na spektakl i odczytywać te niewidzialne i niedostrzegane powiązania muzyki z scenicznym tworzywem. W tej publikacji muzyka to także wszelkie dźwięki w postaci szumów, szelestów komponowane dla teatralnej sceny, bo i one zajmują w niej ważne miejsce.

Dlatego na okładce zaprojektowanej przez Mariusza Bieńka w centralnym miejscu znajduje się obraz graficznego zapisu dźwięku. Sama zaś książka zawiera zdjęcia ilustrujące i wspierające jej wartości merytoryczne.

___

I jeszcze jedna ważna rzecz. Czytanie tej publikacji uruchamia wyobraźnię. Pobudza zmysły i przywołuje obejrzane przedstawienia, z których muzyka pozostała w pamięci. I korzystając z tej niemal magicznej jej mocy, przypomniały mi się spektakle, w których muzyka stawała się właśnie „przestrzenią na scenie". Takim przedstawieniem są „Murzyni" Jeana Geneta, wystawieni w roku 2015, w Teatrze Polskim w Bydgoszczy w reżyserii i adaptacji Igi Gańczarczyk. Muzyka skomponowana przez Dominika Strycharskiego była fenomenalną przestrzenią idealnie współgrającą ze scenografią „Lataladesign" i choreografią Dominiki Knapik. To jest jedyne w swym rodzaju „muzyczno-teatralne" dzieło sztuki. Takim przedstawieniem jest także spektakl „Roberto Zucco" w reżyserii Leny Frankiewicz i scenografii Michała Korchowca wystawiony w Teatrze Horzycy w Toruniu, w roku 2017. Kamil Pater nie tylko skomponował muzykę, ale wykonywał ją na żywo, zachwycając widzów znakomitym wyczuciem teatralnej materii. I jeszcze jedno przedstawienie. To „Księga dżungli", wystawiona również w 2017 roku w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu, w reżyserii Daniela Arbaczewskiego. Hubert Pyrgies przygotował aktorów wokalnie i skomponował muzykę beatbox, konstruującą dżunglę jako żywy pulsujący emocjami organizm.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny
8 marca 2018