O samotności w chorobie i o nadziei...
"Mój Duch Przyjazny", monodram Elżbiety Żłobickiej. to przejmujące studium kobiety samotnej, zmagającej się z chorobą. Z chorą duszą.Ma na imię Daria. Młodość minęła, najbliżsi odeszli na drugą stronę, prawdziwa miłość nigdy się nie zdarzyła, choć kiedyś był ktoś, zostawił słodko-gorzkie wspomnienie. Dziś jest samotność w czterech ścianach. Ręczne robótki zajmują czas, jaskrawe kolory włóczki to jedyne barwy codzienności, wełniane lalki - jedyne przyjaciółki. Gdy jednak nic i nikt nie wypełnia coraz bardziej dojmującej pustki, a w głowie zamiast marzeń i planów zalęgną się potwory, życie jak stłuczone lustro rozpada się na kawałki. Chora dusza woła o ratunek. "Zamknięto mnie w szpitalu" - mówi Daria. To kres? Nie, dla niej to początek, nowe otwarcie. "Mój Duch Przyjazny" nie pozostawia widza w poczuciu klęski, daje nadzieję.
Elżbieta Żłobicka, aktorka opolskiego teatru lalek, opowiada historię, którą sama napisała, złożoną ze snów, obserwacji i z własnych doświadczeń. Minimalistyczna scenografia, dyskretna muzyka nie rozpraszają uwagi, pozwalają się skupić na monologu. Słowo jest najważniejsze. Żłobickiej-Darii wierzymy, jest przekonująca i przejmująca, gdy opowiada nam o psychicznym upadku, o samotności w chorobie. I wiarygodna, kiedy w finałowej scenie zapewnia, że znów czuje wokół siebie kojącą obecność aniołów.
Małgorzata Kroczyńska
Nowa Trybuna Opolska
21 kwietnia 2015