O tym Różewiczu, jak chcę go myśleć

9 października Tadeusz Różewicz obchodził 85. urodziny

1. Ilekroć byłem w dzieciństwie świadkiem sprzeczki między rodzicami, czułem - choć mogło to mieć niewiele wspólnego z prawdą - że wymaga się ode mnie, bym zajął określone stanowisko, wręcz rozstrzygnął na czyjąś korzyść. Mnie natomiast najmniej zależało na wyłanianiu zwycięzcy, chciałem nade wszystko rozładować napięcie. Jak przyznać rację każdej ze stron, nie przyznając racji nikomu, jak rozstrzygnąć sprawiedliwie, w gruncie rzeczy nie rozstrzygając, albo: jak rozstrzygnąć na wyższym poziomie? - wówczas nie zadawałem sobie podobnych pytań, działałem intuicyjnie. A intuicja podpowiadała dwie strategie: milczenia i ironicznego uśmiechu. Więc dawałem rodzicom swoje milczenie, by ulepili z niego, co zechcą; mój konformizm miał cel, którym było przywrócenie zgody, harmonii i ładu. Święty spokój. Milczenie i śmiech - jakże pojemne to kategorie, pomyślałem z perspektywy lat. 2. Zasadniczą cechą języka sztuki jest uniwersalność. Co jednak leży u podstaw tego uniwersalizmu? Co sprawia, że w jednym wierszu potrafią się spotkać racjonalista i metafizyk, pragmatyk i idealista, agnostyk i wzorowy chrześcijanin? Zaryzykuję twierdzenie, że literatura jest (przeważnie) formą ucieczki przed odpowiedzialnością. Owa ucieczka nie musi być czymś nagannym, zależy bowiem, w imię czego i jak się ucieka, czy ucieka się serio i nieodwołalnie, czy tylko markuje się ucieczkę, by sprowokować pogoń, wreszcie: czy jest to ucieczka w nieznane, czy zabawa w berka. Sztuka nader często służy wyrażaniu opinii i sądów, których artysta nie miałby odwagi wypowiedzieć wprost. Ba, niekiedy są to dylematy i wątpliwości, do których wolałby się nie przyznawać również przed samym sobą. Z odpowiedzialności za przemycane przez dzieło sensy zwalnia artystę konwencja, a głównymi jej reprezentacjami na terenie poezji są obraz i metafora; to one zakreślają przestrzeń niedomówienia, w której szabrują interpretatorzy o skrajnych światopoglądach i gustach. Anegdotka o mamie i tacie mówi wiele na temat etycznego aspektu twórczości poetyckiej. Poeta, chcąc napisać wiersz, który ujmowałby rzeczywistość w całym jej skomplikowaniu, stawia się w sytuacji wyboru między niemożliwościami, i wtedy albo ucieka przed odpowiedzialnością w wieloznaczność i estetyzm, albo też podejmuje trud przekuwania kategorii odpowiedzialności w oksymoroniczną jedność przeciwieństw. W obu przypadkach jest szansa na uniwersalność, ale uniwersalność ufundowana na niedomówieniu to coś z gruntu innego, niż uniwersalność pojęta jako spotkanie u kresu racjonalnego poznania, w poznawczej bezsilności, poza językiem. Pierwsza opiera się na rozwiązłości, druga na ścisłości, pierwsza jest 'kreacją', druga - koniecznością, pierwsza pozwala na znalezienie w wierszu tych 'treści', których się szuka, druga prowokuje do pytań metafizycznych. Pierwsza żywi się obrazem i metaforą (zakładam ich polisemantyczność), druga realizuje się w doskonałym poetycko oksymoronie (nie chodzi mi o częstość, z jaką tropy te pojawiają się w konkretnym utworze, raczej o wizyjno-metaforyczną bądź oksymoroniczną strukturę całości). Ucieczka przed odpowiedzialnością w gąszcz obrazów i mgłę metafor wydaje mi się artystycznym kuglarstwem, a niekiedy również świadectwem konformizmu. 'Kiedyś sztuka nie oddzielona od religii, nie wyrażała jakiegoś osobnego piękna, laickiego. Sacrum i piękno stanowiły jedność. Tak było w malarstwie, rzeźbie średniowiecza, trecento i tak dalej. Po renesansie piękno zaczęło żyć własnym życiem, odrębnym, zaczęło się oddzielać od sacrum' - stwierdza Tadeusz Różewicz w 'Językach teatru'. Rozdział piękna i prawdy to jeden z głównych przejawów współczesnego kryzysu cywilizacji i kultury - tak brzmi podstawowe przesłanie twórczości autora 'Niepokoju'. 3. Temu też przesłaniu podporządkowana jest toczona przez Różewicza od ponad półwiecza walka o odkłamanie liryki, polegająca na uśmiercaniu wiersza i jednoczesnym wskrzeszaniu poezji (i odwrotnie). Obraz i metafora okazują się tu wrogiem numer jeden: 'Zdarzenia w świecie uczuć nie chcą już być przekazywane przy pomocy najdoskonalszych i najpiękniejszych metafor-obrazów', lecz 'chcą ujawniać się same', 'metafora, obraz nie przyspieszają, ale opóźniają spotkanie między odbiorcą i właściwą, istotną materią utworu poetyckiego' - wyjaśnia poeta w rozprawce 'Dźwięk i obraz w poezji współczesnej', zarazem jednak sugeruje, że całkowita rezygnacja z obrazu jest utopią, co więcej: zdaje sobie sprawę, że 'droga ta może prowadzić do samobójstwa poezji lub do milczenia'. 4. Powiedzieć, że specyfika Różewiczowskiej koncepcji poezji wyczerpuje się w dążeniu do sprozaizowania wiersza, ogołocenia go z ozdobników, z wszelkich atrybutów liryzmu czy liryczności, to pozbawić tę twórczość głębi. Ważniejsze wydaje mi się co innego: przebudowując wiersz według zarysowanych wyżej postulatów, zmienił Różewicz w sposób radykalny relację między tekstem poetyckim a jego odbiorcą, zaproponował nowy styl, nowy model lektury. Radykalizm tej zmiany przesądza, moim zdaniem, o miejscu Różewicza w szeregu najwybitniejszych postaci współczesnej, nie tylko polskiej, literatury. Na czym owa rewolucja miałaby polegać? Na konsekwentnym wyprowadzaniu 'poetyckości' poza tekst (wiersz Różewicza niejako poszukuje w odbiorcy swojej zagubionej - zagubionej w sposób kontrolowany - części), a zarazem na dowartościowaniu etycznego aspektu odbioru dzieła literackiego, które winno odwoływać się nie tyle do wyobraźni, ile do sumienia. Dotąd wiersz posiadał instrukcję obsługi samego siebie, umożliwiającą jego fortunną interpretację, albo jeszcze inaczej: wspomniana przestrzeń niedomówienia rozciągała się 'wewnątrz', 'w obrębie' tekstu, u Różewicza zaś - nie twierdzę, że zawsze, jednak bardzo często - sytuuje się ona 'poza' jego granicami, 'poza' granicami wiersza spragnionego jasności, klarowności, jednoznaczności i prostoty, 'poza' granicami wiersza - w sensie logicznym - domówionego. Ty jesteś kluczem, drugim - niewyrażonym explicite - członem antytezy, brakującą - znacząco przemilczaną w wierszu - 'połówką' oksymoronu - zdają się mówić zarówno teksty dawne, takie jak 'Lament' czy 'Cierń', jak też najnowsze ('publicystyczne') poematy, chętnie krytykowane za rozwlekłość, przegadanie, brak dyscypliny czy po prostu: brzydotę. Jestem etycznym wyzwaniem i liczę na twój odruch, podejmiesz dialog - dobrze, zmęczysz się mną - też dobrze, ominiesz mnie z daleka i... przyłapiesz się na tym - jeszcze lepiej! - tak słyszę milczenie Różewiczowskiego wiersza. Ale do wniosku, że narzędzia służące do rekonstrukcji tekstu, czy raczej: do przekształcenia go w żywą poezję, znajdują się u Różewicza nader często 'poza' wierszem, doszedłem, bądź co bądź, na podstawie jego wierszy, jakieś zatem narzędzia muszą się w nich znajdować. Otóż - zabrzmi to groteskowo, proszę wybaczyć - tymi narzędziami są uchwyty na narzędzia, kluczem jest... brak kluczy, tak ostentacyjny w kontekście dotychczasowego myślenia o poezji, że zmuszający do ich poszukiwań. Zabieg przeniesienia odpowiedzialności za wiersz, za poezję, za samego siebie na odbiorcę, czy mniej stanowczo: przesunięcie granicy odpowiedzialności w jego stronę, sprawia, że można wyznać: 'jestem mordercą', 'Nie wierzę w przemianę wody w wino / nie wierzę w grzechów odpuszczenie / nie wierzę w ciała zmartwychwstanie' ('Lament'), 'nie wierzę / nie wierzę od przebudzenia / do zaśnięcia' ('Cierń') - i nie być nihilistą. Że można napisać: 'Moja poezja / niczego nie tłumaczy / niczego nie wyjaśnia / niczego się nie wyrzeka / nie ogarnia sobą całości / nie spełnia nadziei (...) / przegrywa sama ze sobą / ma wiele zadań / którym nie podoła' ('Moja poezja') i nadal widzieć sens w uprawianiu tej poezji. Że można, tworząc wiersz-śmietnik, pozostać poetą arcyprecyzyjnym i pedantycznym, że można uśmiercać poezję i jednocześnie ją wskrzeszać (przychodzi na myśl fraza z 'Fortepianu Szopena' Norwida: 'gra... choć - / odpycha?...', świetnie opisująca taktykę autora 'Płaskorzeźby'), wreszcie: że można być dzieckiem apokalipsy i moralistą zarazem. Wiersz Różewicza - świadom swoich etycznych powinności - stara się poruszyć sumienie, nie wyobraźnię - to już zostało powiedziane. Dlaczego tak się dzieje? Ano wierzę, że Różewiczowi bliskie jest przekonanie, iż tylko na gruncie sumienia może się dokonać scalanie rozbitej czy rozproszonej tożsamości współczesnego człowieka. Takie stanowisko wyklucza - wbrew opiniom niektórych badaczy - jakiekolwiek głębsze związki poety z myślą ponowoczesną. 5. Prawdą jest, że w swoim pisarstwie stosuje Różewicz strategie, które dałoby się określić jako postmodernistyczne (estetyka śmietnika, poetyka recyklingu, budowanie wierszy pozbawionych 'centrum', fragmentaryczność, kolażowość, tekstualizacja historii i własnej biografii, koncepcja dzieła w ruchu, realizująca się w wędrówkach wierszy z tomu do tomu, w operacjach na datach, przede wszystkim zaś w konfrontowaniu rękopisu z tekstem drukowanym i podważaniu ich naturalnej, zwyczajowo przyjętej, chronologii), a jednocześnie od postmodernizmu się odcina, m.in. w wierszu 'Do Piotra' z 'Płaskorzeźby' czy w wywiadzie 'O modzie na Norwida i innych modach' ('Odra' 1999, nr 11), gdzie przestrzega przed interpretowaniem jego wierszy w 'postmodernistycznym duchu'. Zauważmy: mówi się tu nie o 'poetyce postmodernistycznej', ale o 'postmodernistycznym duchu'. Dlaczego? - ponieważ polemika Różewicza z postmodernizmem ma charakter czysto światopoglądowy. Dla autora 'Niepokoju' poezja jest etycznym wyzwaniem, podczas gdy postmodernizm zwalnia literaturę z wszelkich pozaestetycznych obowiązków. Poezja, określmy ją skrótowo: 'etyczna', możliwa jest tylko przy założeniu, że istnieje coś takiego jak moralność, będąca zwornikiem tożsamości, oraz obiektywna prawda. W ponowoczesnym dyskursie moralność jest pojęciem 'mitologicznym', prawda natomiast - kategorią raczej z dziedziny retoryki niż aksjologii, sposobem użycia tekstu, wytworem stylu. Różewicz wierzy w wielką narrację; opisując świat po śmierci Boga, zachowuje o Bogu pamięć, mówiąc o kresie człowieczeństwa, potrafi bezbłędnie wskazać jego przyczyny. Nawet drwiąc z sytuacji poety w dzisiejszym świecie, przewrotnie podtrzymuje etos lirycznej aktywności. Jego wątpienie jest zaprzeczeniem negacji i relatywizacji. Kolejna kwestia: postmodernizm nie rozumie milczenia, charakterystycznego dla Mickiewicza, Norwida i Różewicza 'milczenia o', milczenia znaczącego, które nie jest negatywem słowa, lecz je przekracza. Gdyby poeta widział w milczeniu proste odwrócenie 'mówienia', nie używałby go w funkcji afirmatywnej. Rozbieżności można by mnożyć, wypadałoby też szerzej je udokumentować, mój tekst nie ma jednak ambicji naukowych, zaledwie sygnalizuję problemy warte szczegółowszych rozważań. 6. Pisarstwo Tadeusza Różewicza wyznacza - w sensie historycznoliterackim - granicę między nowoczesnością a ponowoczesnością, w istocie będąc zaprzeczeniem jednego i drugiego: nowoczesności rozumianej jako apogeum (ufundowanego na kulcie różnicy) oświeceniowego optymizmu (z którego wyrodziły się dwudziestowieczne totalitaryzmy) oraz ponowoczesności jako odhumanizowanej dowolności. Czy w postawie autora 'Regio' nie tkwi zasadnicza sprzeczność? W jaki sposób zdeklarowany racjonalista może walczyć z nihilizmem, który jest - zgodnie z przepowiedniami Nietzschego - tegoż racjonalizmu finalnym osiągnięciem? Jak można, widząc pułapki racjonalizmu, tak twardo przy racjonalizmie obstawać? Otóż: myślenie jest wszystkim, co mamy - zdaje się mówić poeta, a egzystencjalna niewygoda, w jaką ta świadomość go wpędza, niewygoda wynikająca z głodu samowiedzy, którego umysł nie potrafi zaspokoić, stanowi - jak sądzę - dostateczne zabezpieczenie przed absolutną negacją. Akceptacja tej niewygody (i dostrzeżenie jej uszlachetniającej mocy) wyznacza płaszczyznę, na której spotykają się agnostyk i wierzący. 7. Poeta nie jest w stanie sam odbudować poezji. Ona musi zmartwychwstać w odbiorcy. By tak się stało, poeta nie może kłamać, uciekać w wieloznaczność i sztuczne piękno. Powinien pokazywać rzeczywistość taką, jaką się ona jawi, i mówić słowami, które nie chcą znaczyć więcej, niźli znaczą. Mówić tak, jakby mówił do dziecka. I w ten sposób 'jeszcze raz nazwać rzeczy i pojęcia'. 'Myślę o poezji pozbawionej wszelkich interesujących właściwości. Poezji, która może być znów poezją anonimową, głosem anonima. Do tego dążyłem przez wszystkie lata' - zauważa autor 'Wyjścia'. Cel został osiągnięty. Pozornie relatywistyczny, estetycznie - ubogi, a w planie semantycznym - często jednoznaczny i domówiony wiersz Różewicza staje się dzisiaj - w czasach triumfu popkultury, dokonującej każdego dnia mordu na naszej podmiotowości - apelem o godne życie, aktem wiary w człowieka i szansą, jeśli nie na przywołanie zbiegłych bogów, to przynajmniej na zachowanie w pamięci ich sylwetek. 'Ocalałem / prowadzony na rzeź' - stwierdza bohater Różewicza; po sześćdziesięciu latach wyznanie to zmienia swój emocjonalny wydźwięk, brzmi dumnie, niemal triumfalnie. Zaiste ocalał. Z masowej rzezi wojennej i rzezi kultury masowej. Swoją męczącą poezją próbuje ocalić i nas. TADEUSZ DĄBROWSKI (ur. 1979) jest poetą i krytykiem; ostatnio wydał tom wierszy 'Te Deum' i antologię polskiej poezji współczesnej 'Poza słowa'.

Tadeusz Dąbrowski
Tygodnik Powszechny 42/06
16 października 2006