Od librecisty

Giacomo Casanova pozostawił nam swój literacki wizerunek poszukiwacza przygód i nowych znajomości, ryzykownych flirtów i łatwego zarobkowania, salonowego splendoru i dworskich rozrywek, tajemnych podniet w salonach gry i za kulisami teatrów. Ale nade wszystko wykreował autoportret namiętnego uwodziciela. Czy był nim w istocie, czy może jedynie szukał ideału, którego nigdy nie spotkał?

Jesienią 1765 roku przybył z Rosji do Warszawy. Miał już za sobą niezliczone romanse, skandale obyczajowe, przekręty finansowe, ucieczki przed konsekwencjami i liczne podróże po całej Europie. Ciągnęła się za nim sława uwodziciela i hazardzisty. Wciąż gotów był na nowe wyzwania, ale szukał już pewnej stabilizacji. Liczył na posadę sekretarza na polskim dworze królewskim.

Obracał się tu w najlepszym towarzystwie, zbliżył się nawet do króla Stanisława Augusta. Ze szczególnym upodobaniem przebywał jednak wśród włoskich tancerzy królewskiego baletu. Zaprzyjaźnił się z opiekunem rozrywek dworskich, hrabią Augustem Moszyńskim. Poznał antreprenera Carlo Tomatisa i był świadkiem wydarzeń pierwszego sezonu sceny publicznej w Operalni Saskiej. Dał się wciągnąć w rywalizację trzech primabalerin zespołu warszawskiego: Cateriny Gattai, dawnej swojej kochanki Anny Binetti i Teresy Casacci. Spotykał i oglądał występy legendarnego tancerza Charles'a Le Picqa.

Swój pobyt w Warszawie wspominał jako spokojny i pokojowy: „Żyłem naprawdę przykładnie, unikając miłostek i hazardu" – pisał w pamiętnikach. A jednak, wskutek intryg włoskich balerin wdał się w konflikt z faworytem króla, podstolim Franciszkiem Ksawerym Branickim. Doszło między nimi do nielegalnego pojedynku, który hrabia Branicki o mało nie przypłacił życiem. W konsekwencji, latem 1766 roku Casanova zmuszony został opuścić Polskę na polecenie króla.

Nasz balet jest swobodną interpretacją warszawskiego epizodu wspomnień Casanovy i rzeczywistych wydarzeń. Kieruje się raczej duchem niż literą jego pamiętników. Oczekiwania co do wierności faktom, wizerunkom osób i ich prawdziwym relacjom są więc nieuzasadnione.



Paweł Chynowski
Materiał Teatru
26 maja 2015
Portrety
Krzysztof Pastor