Odlot w marzenia

Teatr Baj Pomorski bardzo często w swych spektaklach porusza silnie wyobraźnią najmłodszych, tak też się dzieje (i to z wielką siłą) w kameralnym przedstawieniu "Marionetka - kosmiczna tajemnica", pięknej i niemej opowieści od dwójce samotników i ich tajemniczym przyjacielu. Odważnie artykułowane marzenia powstają w głowach dzieci, ale z czasem, im stajemy się starsi i coraz częściej bezdzietni, zamykamy je w swoich snach oraz samotnych myślach, otaczając kocimi oczami, pluszowymi misiami czy kolejnymi gadżetami XXI wieku. Choć Stanisław Lem przestrzegał, że "większość techno­logii ma świetlisty awers, ale życie dało im re­wers - czarną rzeczywistość", to jednak autorzy scenariusza, muzyki oraz scenografii Dominika Miękus i Krzysztof Parda w swoim spektaklu postanowili zaryzykować i porwali milusińskich w kosmiczną podróż, pełną technicznych i tajemnych impresji

Tytułowy Franek jest maleńką, skomplikowaną istotką, która nie wie, co go czeka w dorosłym życiu, na razie jego światem są barwy i dźwięki, a dniem i nocą wyobraźnia działająca na wszystkie małe zmysły. Franek ma wielkie, piękne oczy, lecz nie zobaczymy ich tak szybko, a jego głosu nie usłyszymy aż do końca przedstawienia - Franek jest tajemnicą. Widownia wprowadzona zostaje w nią stopniowo, najpierw w żartobliwym tonie, gdy dwoje aktorów w kombinezonach astronautów naszpikowanych diodami skrada się do siebie nieśmiało; Dominika Miękus przykłada do głów widzów "czytnik myśli", jak się okazuje jeszcze dalekich od marzeń, ciągle domowych i przyziemnych. Trwa to dość długo, gdy jednak konstrukcja narracji i budowania eksperiencji w świat nierealny zaczyna małych widzów już nieco nużyć, bohaterowie wreszcie udają się w przestrzeń kosmiczną. Nie ma w niej jednak rewii świateł i dźwięków, nie ma gwiazd i planet, kosmicznego tempa - są za to kolorowe boxy, które z równą mocą ciekawią najmłodszych, jak i ich rodziców. To po nich, bardzo subtelnie i zwiewnie pasjonaci kosmosu "8" i "3" dotrą wreszcie na nieznaną planetę, gdzie mieszka On.

Tak oczekiwany Franek okazuje się maciupeńką marionetką, zawieszoną na dwudziestu niciach przytwierdzonych do wielkiego krzyżaka, najbardziej chyba w całej scenografii astralnego elementu przedstawienia. To "krzyżak-kosmita", będący wraz z marionetką wielce skomplikowaną machiną, którą jej konstruktor i animator, Krzysztof Parda operuje z mistrzowską precyzją. Tak misternie skrajne połączenie lalkarza z marionetką ma tu znaczenie wręcz symboliczne: widać już jak wielka sieć powiązań wisi nad małą istotką, z których często trudno jej się wyzwolić do końca życia, ale szansą na tak odważny krok mogą być właśnie marzenia. Ich poszukiwacze droczyć się będą z Frankiem, ścigać, uczyć go życia we wszechświecie, żartować z siebie i czekać, aż w pełni "ożyje". Warto zobaczyć "Marionetkę" choćby dla tego momentu. Zaleca się zanurzyć w niebieskiej poświacie sceny, w poetyce delikatnych dźwięków elektroniki i magicznych świateł mikrokosmosu, warto poznać teatr cieni, iluzji i poczucia humoru młodych aktorów, docenić ich wyobraźnię oraz marzyć O tym, że także tu - na Ziemi - można własnymi, najbardziej szalonymi fantazjami podzielić się z drugim człowiekiem. Wiadomo, że to niełatwe, jak i ten spektakl. A jak się nie uda - można samemu odlecieć w wewnętrzny azyl.



Aram Stern
Teatr dla Was
18 czerwca 2013