Odważna parodia, która zaskakuje humorem i wyrazistością
Spektakl „Klaps! 50 Twarzy Greya", wystawiany na deskach Teatru Polonia, to adaptacja jednego z najgłośniejszych literackich fenomenów ostatnich lat – powieści, która błyskawicznie podbiła rynek wydawniczy. Reżyser John Weisgerber stawia przed sobą ambitne wyzwanie: przekształcić romans erotyczny autorstwa E. L. James w komediową farsę, odsłaniając absurdy, na których opiera się jej fabuła. Efektem jest widowisko, które od samego początku wyraźnie sygnalizuje, że mamy do czynienia z inteligentną interpretacją, uderzającą w współczesną popkulturę oraz nasze fascynacje powierzchownymi wartościami.Scenografia, choć początkowo minimalistyczna, stanowi idealne wprowadzenie do coraz bardziej ekstrawaganckiego spektaklu, który w kolejnych minutach nabiera tempa. Marta Walesiak, wcielając się w postać sfrustrowanej matki i żony E.B. Janet, adekwatnie oddaje codzienne zmęczenie i niezdarność, które przenosi do świata literackiej wyobraźni, tworząc swoistą autoterapię przez fikcję. Jej bohaterowie – niewinna dziewica Natasha (grana przez Magdalenę Lamparską) oraz przystojny miliarder Hugh Hansen (Mateusz Damięcki) – są doskonale wymyśleni, ale jednocześnie pełni cech, które można spotkać w niezbyt ambitnych romansach. Dzięki zabawnym kontrastom między wyobrażeniem a rzeczywistością postacie te stają się wyjątkowo komiczne.
Lamparska z lekkością przechodzi od uroczo nieporadnej dziewczyny do pełnej prowokacji i pewności siebie kobiety. Jej rola dostarcza zarówno komizmu, jak i zaskakujących momentów, co czyni ją jednym z najjaśniejszych punktów spektaklu. Damięcki natomiast, w roli Hugha, balansuje między uwodzicielskim bohaterem a komediową karykaturą. Jego dynamiczna gra i świetne wyczucie sytuacyjnej komedii sprawiają, że widzowie z pewnością długo nie zapomną jego ikonicznego striptizu, który nie tylko rozbawia, ale i podkreśla, jak bardzo wyolbrzymiony jest cały ten świat.
Reżyserowi należy się uznanie za to, że mimo prostoty scenograficznej, udało mu się stworzyć przestrzeń, która stopniowo wciąga widza w coraz bardziej absurdalny świat przedstawiony. Sztuka, choć pełna przerysowanych gestów i dialogów, nie jest jedynie próbą komediowej zabawy z tekstem. Weisgerber wykorzystuje pastisz jako narzędzie do wyśmiania współczesnych obsesji na punkcie literatury popularnej i stereotypów romantycznych. Spektakl z jednej strony atakuje uproszczone wyobrażenia o męskości i seksualności, z drugiej strony ukazuje, jak współczesne bestsellery bazują na łatwo przyswajalnych schematach i powierzchownej fabule. „Klaps!" skutecznie demaskuje te literackie uprzedzenia, czyniąc to z nieoczywistą błyskotliwością.
Choć komedia początkowo działa na pełnych obrotach, z czasem wyraźnie spada dynamika przedstawienia. Niektóre motywy zaczynają się powtarzać, co sprawia, że druga połowa spektaklu nie jest już tak zaskakująca. Powtarzalność, której można było uniknąć, nieco osłabia napięcie, które budowano w pierwszej części. Tym niemniej, sztuka nadal dostarcza śmiechu, choć czasami z mniejszym efektem.
Pod względem wizualnym spektakl bazuje na celowo tandetnych rekwizytach i prostych rozwiązaniach, które doskonale oddają karykaturalną atmosferę przedstawienia. Choreografia i ruch sceniczny, choć dość prostolinijne, pełnią kluczową rolę w podkreśleniu humorystycznej natury scen. Muzyka towarzysząca widowisku nie jest jedynie tłem – pełni funkcję interaktywnego elementu, który wzmaga intensywność niektórych scen, dodając im jeszcze więcej zabawnego wymiaru.
„Klaps! 50 Twarzy Greya" to przede wszystkim inteligentna parodia, która podchodzi do współczesnych literackich fenomenów z ironicznym dystansem. Aktorskie popisy Lamparskiej i Damięckiego są bez wątpienia największą siłą tej produkcji. Choć spektakl ma momenty, w których wyraźnie brakuje świeżości, całość utrzymuje wysoki poziom rozrywki. To przedstawienie, które, mimo swoich przerysowań, idealnie trafia w potrzeby publiczności szukającej lekkiego i jednocześnie złośliwie celnego humoru.
Dla widzów, którzy potrafią cieszyć się komedią pełną wyolbrzymionych akcentów, „Klaps!" okaże się doskonałym wyborem.
Berenika Nasiadka-Dymińska
Dziennik Teatralny Małopolska
18 września 2024