Okiem obserwatora: Test

Przypuszczam, że stali bywalcy Teatru Kamienica będą troszkę zaskoczeni ostatnią premierą, która odbyła się w poniedziałek 11 czerwca "Test" Jordi Vallejo Duarri, wspaniale wyreżyserowany przez Tomasza Obarę, nie jest spektaklem lekkim, łatwym i przyjemnym, na którym można przez dwie godziny ćwiczyć przeponę, a po wyjściu z radością wspominać co weselsze kawałki.

Sztuka jest do bólu realistyczna i życiowa. To właściwie wiwisekcja na żywych organizmach kilku bardzo bliskich sobie osób, wręcz przyjaciół.

Ten motyw jest obecny w kulturze i występuje w różnych sztukach, zawsze wzbudzając ogromne emocje u widzów. Być może jest to spowodowane nie tylko tematyką ale również, z reguły, znakomitą obsadą aktorską tych przedstawień, czy filmów. W czasie oglądania "Testu" nasuwają się skojarzenia z dwoma wspaniałymi filmami: "Niemoralną propozycją" [1993 r. reż. Adrian Lyne], z genialnymi rolami Demi Moor i Roberta Redforda i niedawno oglądanym "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" - [2016 r. reż. Paolo Genovese], gdzie cały zespół aktorski (w tym Kasia Smutniak) grający grono przyjaciół, zasługuje na najwyższe noty.

Podobnie sprawa się ma z "Testem"! Na scenie, w spektaklu premierowym, można było zobaczyć: Aleksandrę Grzelak, Darię Widawską, Jarosława Boberka, Mariusza Słupińskiego.

Początkowo, sztuka zapowiada się jak sympatyczna opowiastka z życia wyższych sfer: milioner (Jarosław Boberek) gości elegancką znajomą (Daria Widawska) w swoim ekskluzywnym apartamencie, zaraz pojawia się jej mąż (Mariusz Słupiński), zresztą najbliższy przyjaciel gospodarza, piją bajecznie drogie wino, prowadzą luźną rozmowę wspominkową i w pewnym momencie, gospodarz składa pół żartem, pół serio propozycję, wcale nie ukrywając tego, że jest to test psychologiczny, stosowany przez jego młodą partnerkę (Aleksandra Grzelak), w jej gabinecie lekarskim.

No i się zaczyna!

Warto wybrać się na ten spektakl i zobaczyć tę zmianę nastrojów i w ogóle zachowań najbliższych sobie ludzi. Trzeba przyznać, że cała czwórka aktorów gra w sposób tak wiarygodny, że chwilami odnosi się wrażenie, iż siedzi się za lustrem weneckim lub w czapce niewidce i uczestniczy w realnej rozmowie. Już po zakończeniu spektaklu, gdy publiczność premierowa dzieliła się wrażeniami, wielokrotnie można było usłyszeć zdanie typu: "No, patrząc na Boberka, zupełnie jakbym widziała Iksińskego" lub "Całe szczęście, że się powstrzymałem, bo już chciałem wstać i zgasić tę mądralę [ to o pani psycholog ]. Bredziła zupełnie jak Ygrekowska".

Każda z postaci jest bardzo wyrazista i zróżnicowana. Każda ma swoje racje, które wygłasza i których broni. Jak się okazuje w miarę rozwoju sytuacji, każda z postaci ma "swoje za uszami" i nie jest taka krystaliczna, czy niezłomna jak się na początku sztuki wydawało. A aktorzy wspaniale oddają tę przemianę: od jasnych, czystych deklaracji i haseł, do konfrontacji z obecną rzeczywistością, albo z wcale nieodległa przeszłością. A co najważniejsze, każdą z tych postaci znamy osobiście! Po prostu - samo życie!

A ponieważ w życiu z reguły nie jest tylko smutno lub tylko wesoło, to i w "Teście" są sytuacje i dialogi wywołujące śmiech ale i takie, które mocno chwytają za gardło. Pełna gama wrażeń, zarówno na scenie, jak i na widowni!

Spektakl na pewno wart jest obejrzenia i zarezerwowania sobie czasu po nim na przemyślenia lub przedyskutowanie w wypróbowanym gronie.

Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o bardzo estetycznej i funkcjonalnej scenografii autorstwa Andrzeja Lewczuka, która bez problemu da się zainstalować na innych scenach, w czasie ewentualnych gościnnych wyjazdów. Czego z całego serca życzę nie tylko zespołowi Kamienicy, ale również widzom w innych miastach!



Krzysztof Stopczyk
www.kulturalnie.waw.pl
10 lipca 2018
Spektakle
Test
Portrety
Tomasz Obara