Oliver Samograj

W dziewiętnastowiecznej Anglii życie nie było lekkie. Zwłaszcza dla młodych sierot, takich jak Oliver Twist - bohater jednego z najnowszych musicali Teatru Rozrywki adresowanego dla najmłodszych.

Zajmując miejsca na widowni, od razu dostrzec mogliśmy ogrom pracy inscenizacyjnej (o której w mediach głośno było w trakcie przygotowań do wiosennej premiery) i to mimo zaciągniętych kotar! Scenografia do „Olivera” pokonała bowiem i wysadziła granice scenicznej rampy usadawiając się również na bocznych balkonach oraz zajmując miejsce tuż pod sufitem. Tworzyła tym samym atmosferę dziwiętnastowiecznego miasta – z prawa i lewa wyzierały londyńskie kamieniczki z szarej cegły, zaś ponad naszymi głowami panował kamienny most. 

Po odsłonięciu kurtyn i rozpoczęciu spektaklu moja pierwotna teza na temat wielobarwnej i czasochłonnej scenografii pozostała nienaruszona – rzeczywiście przygotowano ją z pomysłem i nie szczędzono na nią pieniędzy. Podczas trwania spektaklu pięknie skonstruowane dekoracje w zaskakująco szybkim tempie zmieniali niewidoczni panowie technicy (działo się tak m.in. dzięki zastosowaniu sceny obrotowej). W związku z tym akcja bardzo szybko przenosiła się a to z londyńskiej ulicy do mieszkań bogatych mieszczan, a to z przytułku dla sierot do pijackiej meliny. 

Na osobną uwagę oraz pochwałę zasługuje świetne przygotowanie aktorów, z czego połowa to dzieci. Młodzi artyści znakomicie wczuli się w klimat musicalu. Ich zdolności wokalne i aktorskie były na tyle dojrzałe, że z pewnością mile zaskoczyły niejednego widza. Zadziwiała również ich odwaga, z jaką wstępowali na scenę, pewność siebie oraz zupełny brak oznak stremowania. Wiedząc, że mali aktorzy wyśmienicie bawią się kreując swoje sceniczne wcielenia, spektakl oglądało się z ogromną przyjemnością i uciechą.  

„Oliver” to na pewno spektakl familijny, jednak – mam wrażenie – zbyt trudny do przyswojenia przez zupełnie małe dzieci. Opowiadana na scenie historia do najłatwiejszych nie należy, zatem spektakl skierowany jest raczej do dzieci szkolnych, które odpowiednio podążą za historią nieszczęśliwego Olivera i zrozumieją choć fragment z jego trudnego życia dziecka ulicy. W opowieści bowiem wiele jest niefortunnych przypadków, niesprawiedliwych ludzi i przykrych sytuacji. Świat pokazany w musicalu jest nieprzyjazny zarówno dzieciom jak i dorosłym – na każdym kroku czai się niebezpieczeństwo, bieda, wyzysk, a nawet śmierć. Jedynie nadzieja na lepsze jutro przynosi odrobinę słońca do ponurego miasta. No i – jak na musical przystało –barwne songi! To one niezwykle rozjaśniają mroczną opowieść swą radosną melodyką, lirycznymi słowami, zabawnymi refrenami. 

Musical bawi i cieszy, historia dziejąca się na scenie jest na tyle wciągająca, że czas (ponad dwie godziny!) spędzony w murach teatru mija ekspresowo. Naprawdę warto wybrać się familijnie na taki fascynujący różnorodnością spektakl w jedno z wolnych popołudni!



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
27 czerwca 2009
Spektakle
Oliver