Opowiadam po końcu świata
Tekst Pułapki dojrzewa w mojej wyobraźni. Jego obrazy stają się coraz bardziej bezkompromisowe i bolesne. Rozrasta się w ludzką epopeję groteskowego bycia nie na miejscu, niedopasowania. Przecież ten Franz u Różewicza jawi się chwilami jako "monumentalny potwór", a przy tym bywa prześmiesznie żenujący... Jego Ojciec jest groźny i groteskowo ‘ciapowaty\'... Matka delikatnie prosta... Kobiety Franza są często pretensjonalne... Siostra Ottla to "ziemiańska panna"W tym krajobrazie wszyscy jakoś do siebie nie pasują, a wokół szaleje i odkształca się niedopowiedziany świat...
Twórczość Kafki powstaje przed pierwszą wojną światową i antycypuje istnienie machiny państwowej mielącej wszystko, na co po drodze natrafia. I Kafka zostawia nas z tym, czy raczej w tym stanie, który Modris Eksteins w „Święcie wiosny” nazywa zniecierpliwieniem, niepokojem i niepewnością. Świat jest zmęczony. Do tego dochodzi druga perspektywa, a więc perspektywa Różewicza, autora „Ocalonego”. Patrzy on z perspektywy po drugiej wojnie światowej, w której brał czynny udział, a pisze „Pułapkę” z głęboką świadomością doświadczenia Holokaustu.
My podejmujemy ten temat dziś, po wydarzeniach 11 września, które ukazały globalnemu społeczeństwu kruchość liberalno-demokratyczno-kapitalistycznego status quo; w momencie kiedy Fukuyama ogłasza koniec historii i człowieka, kiedy za Bermanem i Marksem „wszystko, co stałe rozpływa się w powietrzu”. Świat się skończył. Jak to, zatem, opowiadać? Eschatologiczna perspektywa wydaje się nieunikniona. To tak, jak gdyby opowiadać świat – po końcu świata, i do tego nie popadając w banał i kicz. Może trzeba wyostrzyć spojrzenie, wysublimować je tak, aby widziało tylko biało-czarno. Parafrazując Bernharda - tak naprawdę tylko w przesadzie widać prawdę.
A zatem: czarno, albo biało i wtedy zobaczymy. Najpierw opowiedzieć i wtedy zobaczymy, co się stanie.
Opowiadam po końcu świata.
Gabriel Gietzky
Materiały Teatru
3 marca 2010