Opóźnienia w Teatrze Pantomimy

Nowy sezon teatralny coraz głośniej puka do drzwi. Spotykam na ulicy Zbyszka Szymczyka, dyrektora Wrocławskiego Teatru Pantomimy. - Lecimy z "Mikrokosmosem" na festiwal dramaturgii dziecięcej do Bergen! - krzyknął radośnie i poleciał dalej. Mija parę następnych dni i dyrektor mimów pędzi w drugą stronę: - Nie mamy pieniędzy, nici z Bergen!

Na szczęście nowy sezon w pantominie nie zależy od październikowego, ciekawego festiwalu w Norwegii. Problem z wyjazdem rozbija się o siedemdziesiąt tysięcy złotówek. Mecenasi kultury rozkładają ręce, choć byłby to dla mimów efektowny początek sezonu. W Bergen pracował przed wielu laty założyciel i patron teatru Henryk Tomaszewski. 

Pierwsza premiera sezonu 2012/2013 planowana jest dopiero w grudniu. Będzie to wydarzenie wyjątkowe i zamykające obchody 55-lecia legendarnego teatru. Wyjątkowe, bo przywoła symbolicznie dawne spektakle, właściwie niektóre sceny czy nawet tylko postaci z mimodramów, jak na przykład Śmierć z etiudy "Strzelnica" (rok 1961), którą w zaskakującym plastycznie kostiumie i masce Krzysztofa Pankiewicza grał sam Mistrz Tomaszewski. Także jedną z najsłynniejszych etiud, "Ziarno i skorupa" (1961}, zobaczymy całą i niemal w niezmienionym układzie. Będzie też nawiązanie do "Odejścia Fausta" (1970) Henryka Tomaszewskiego. Mam nadzieję, że ponownie porwie nas jeden z fascynujących układów ruchowych z programu "Wejście w labirynt" (1963), ale - uwaga! - zamiast grupy mimów popisywać się będą w nim panie, bo one teraz dominują w zespole. Przepraszam, ale wszystkich niespodzianek nie powinno się zdradzać.

- Ten spektakl, który będzie trochę sentymentalną podróżą w naszą historię, zatytułowałem "Szafa" - przerwał moją dociekliwość Zbyszek Szymczyk. - Jest to opowieść o młodym mimie, który mieszka w teatrze i niespodziewanie w nocy odkrywa dwanaście tajemniczych szaf. Od tego momentu będą się działy rzeczy magiczne. A liczba "12" zdominuje tę premierę. Geneza pomysłu jest bardzo życiowa i prosta. Któregoś dnia ponownie "odkryłem" skromne, zielone szafki, w których trzymali swoje kostiumy i różne rzeczy dawni mimowie tego teatru, jak Paweł Rouba czy Stanisław Brzozowski. Do tego bardzo trudnego przedsięwzięcia zaprosiłem już "Wa-wę"Czekalską (Ewę - przyp. red.) i Jurka Kozłowskiego. Wspólnie spróbujemy odtworzyć rytm i atmosferę starych spektakli. Szkoda, że są tak skromnie udokumentowane. Na taśmach kronik filmowych znajdujemy najczęściej ledwie parosekundowe sekwencje ruchu z niektórych premier, czasami więcej jest na zdjęciach - z żalem dodaje animator, scenarzysta i reżyser tego niezwykłego przedsięwzięcia.

Na drugą premierę "Zuzanna i starcy" będziemy czekali co najmniej do wiosny przyszłego roku. Przywołania pięknej, nagiej i wiernej żony Joakima - Zuzanny w kąpieli - obleśnie podglądanej przez starców, przedstawicieli prawa i babilońskich sędziów podjął się mistrz teatralnych obrazów i klimatów Leszek Mądzik, twórca słynnej na świecie Sceny Plastycznej KUL.

Obrazów odwołujących się do biblijnej piękności - Zuzanny - inspirowanych 13 rozdziałem "Księgi Daniela" z Biblii, jest w historii sztuki setki, jeśli nie tysiące. Motyw ten podejmowali giganci europejskiego malarstwa, jak Rubens, Tintoretto czy Rembrandt. U nas, między innymi, namalowania genezy tego moralnego dramatu podjął się w roku 1890 uczeń Jana Matejki Franciszek Żmurko. Co z tego zrobi Leszek Mądzik, wolałem nie pytać, bo scenarzysta i reżyser finalizuje pracę nad scenariuszem i jak na razie nie jest skory do zdradzania jakichkolwiek szczegółów.

To nie koniec planów teatru na zaczynający się powoli sezon, bo jeśli instytucja pozyska dodatkowe fundusze, to ilość premier może się podwoić.



Krzysztof Kucharski
POLSKA Gazeta Wrocławska
5 września 2012