Oprotestowany "Popiełuszko"

Małgorzata Sikorska-Miszczuk wygrała tegoroczną edycję Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej za sztukę "Popiełuszko". - Gratuluję, ale nie zmienię zdania o bojkocie [spektaklu] Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Sztuka ma genialne momenty, ale przekłamuje fakty - komentuje Maciej Różycki z "Solidarni 2012".

Kontrowersje związane z bydgoskim spektaklem "Popiełuszko" [na zdjęciu] pojawiły się jeszcze kilka tygodni przed jego premierą. Temperaturę podniosła umieszczona na stronie internetowej Teatru Polskiego w Bydgoszczy zapowiedź spektaklu, przez którą środowiska prawicowe - nie widząc jeszcze sztuki - zrównały go z błotem. Stowarzyszenie "Solidarni 2010" oraz członkowie bydgoskiego Klubu Gazety Polskiej zażądali nawet odwołania Pawła Łysaka z funkcji dyrektora TPB. Twierdzili, że w "Popiełuszce" wypaczana jest pamięć o kapelanie Solidarności, a w sztuce można też znaleźć "komunistyczne kłamstwa o współodpowiedzialności hierarchów kościoła" za śmierć kapłana.

Atmosfery nie poprawiła też debata, którą specjalnie zorganizował Paweł Łysak - każda ze stron pozostała przy swoich racjach.

Tymczasem "Popiełuszkę" coraz bardziej zaczynają doceniać środowiska artystyczne spoza Bydgoszczy. Autorka tekstu Małgorzata Sikorska-Miszczuk została w właśnie laureatką głównej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej. Kapituła prestiżowego konkursu doceniła "wagę indywidualnego podejścia do tak trudnego tematu, jakim w najnowszej historii Polski pozostaje działalność i śmierć księdza Jerzego Popiełuszki. Wyrażone w sztuce wezwanie jednej z postaci: "niech pan stworzy choćby odrobinę przestrzeni w sobie na przyjęcie moich odpowiedzi" Kapituła uznała za najważniejszy i godny podkreślenia cel dramatopisarki, który został przez nią osiągnięty".

- A kto organizował ten konkurs? - pyta poproszony o komentarz Maciej Różycki z Solidarni 2010.

- W jury była między innymi reżyserka Maja Kleczewska, naczelny miesięcznika "Teatr" Jacek Kopciński oraz aktor Jerzy Stuhr - odpowiadamy.

- Cóż. Szczerze gratuluję nagrody, bo z punktu widzenia zwykłych teatromanów i jurorów sztuka jest naprawdę dobra, a momentami nawet genialna. Nie zmienia to jednak faktu, że fałszuje fakty historyczne. O palpitację serca przyprawia profanacja pieśni "Boże, coś Polskę", czy odrzucenie przez Kościół postaci Antypolaka, co jest oczywistą bzdurą. Dlatego nie zmienię zdania i wciąż będę bojkotować Teatr Polski - mówi Różycki.

A tak o spektaklu pisaliśmy w recenzji: "Wystawia na pierwszy plan uniwersalne przesłania, które mają szansę znów zjednoczyć społeczeństwo. Z jednej strony mówi nam bowiem, że każdy powinien mieć własną modlitwę, i nikomu nie wolno narzucać swojej, a z drugiej pokazuje te cechy ks. Popiełuszki, które w końcu przekonują "typowego" Antypolaka i przywracają mu zapomniane znaczenie słowa "wolność".



(bog)
Gazeta Pomorska
22 listopada 2012
Spektakle
Popiełuszko