Pędząc za marzeniami

Himalaizm to sport ekstremalny, a uprawiające go osoby często stają się także bohaterami popkultury, a nawet kultury wysokiej, bowiem historia mariażu teatru z himalaizmem ma pewne tradycje. Do tej pory wystawiano już spektakle poświęcone m.in. Jerzemu Kukuczce (1948-1989) czy Wandzie Rutkiewicz (1943-1992), a w styczniu na deskach Teatru Małego w Tychach prapremierę miał monodram poświęcony Tomaszowi Mackiewiczowi (1975-2018). Bohaterów tych łączy wspólny mianownik – wszyscy wymienieni czterdziestolatkowie zginęli w Himalajach, podczas jednej z wysokogórskich wypraw, realizując swoje marzenia.

Monodram „Hibernacja" stanowi biograficzną opowieść o himalaiście, jednakże jak zwykle w teatrze, jest to jedynie punkt wyjścia, pretekst do snucia uniwersalnej opowieści o realizacji marzeń, pokonywaniu przeszkód i podążaniu za głosem serca. Bohaterem spektaklu jest pochodzący z Częstochowy Tomasz Mackiewicz, który zginął podczas wyprawy na Nanga Parbat w 2018 roku.

Nie jest to pierwszy przypadek, kiedy teatr sięgnął po życiorys himalaisty. Wcześniej pokusił się o to Teatr Śląski, który w 2018 roku wystawił spektakl „Himalaje" w reżyserii Roberta Talarczyka z tekstem Artura Pałygi, Dariusza Kortko i Marcina Pietraszewskiego. Monumentalne widowisko opowiadało o losie Jerzego Kukuczki (w tej roli wystąpił Dariusz Chojnacki) i granicach ludzkich możliwości. Jednakże chyba najchętniej eksploatowana przez polskie teatry jest biografia Wandy Rutkiewicz.

W 2014 roku na scenie Teatru WARSawy miała miejsce premiera sztuki „Wasza wysokość" Anny Wakulik w reżyserii Agnieszki Smoczyńskiej, która powstała na kanwie życiorysu himalaistki, a rok później mogliśmy ją podziwiać w Teatrze Telewizji TVP. Z kolei Teatr Polski w Bielsku-Białej przygotował w 2017 roku spektakl „Wanda", rok później krakowski Teatr Bagatela przybliżył losy himalaistki w przedstawieniu „Ostatnie 300 metrów", a w 2023 roku Wrocławski Teatr Pantomimy im. H. Tomaszewskiego zaproponował publiczności „Symfonię alpejską" - thriller spirytystyczno-pantomimiczny inspirowany postacią Wandy Rutkiewicz z muzyką Ryszarda Straussa.

W Tychach z tematem himalaizmu zmierzył się reżyser, dramaturg i dramatopisarz Beniamin M. Bukowski, tworząc monodram inspirowany życiem Tomasza Mackiewicza, „Czapkinsa", himalaisty, który zginął 30 stycznia 2018 (data umowna) na Nanga Parbat. Wspomniana „Hibernacja" to pierwsza produkcja Tyskiego Festiwalu Monodramu MoTyF, organizowanego przez Teatr Mały, a Bukowski nie tylko wyreżyserował spektakl, ale opowiada także za scenariusz. Tyskie przedstawienie jest kameralne, a niewielka widownia usadzona została na scenie, co ogranicza znacznie przestrzeń gry. Reżyser łamie zasadę czwartej ściany, wprowadzając element dialogu z publicznością, a widzowie w pewnym momencie wchodzą w rolę uczestników spotkania z Mackiewiczem, podczas którego przybliża on zebranym swoje życie, zachęca do wykonania selfie, a nawet siada niektórym na kolana.

Monodram charakteryzuje prosta, minimalistyczna scenografia Mirka Kaczmarka, który wcześniej stworzył też oprawę przywołanego tu spektaklu „Wasza Wysokość". Wizualny ascetyzm sprawia, że wzrok widza koncentruje się na postaci „Czapkinsa". Akcja prowadzona jest sprawnie, ale najciekawszy moment ma miejsce w finale. W scenie kulminacyjnej realizatorzy zapewniają publiczności niezapomniane wrażenia sensoryczne. Ściemnione światło, drażniące odgłosy i zamieć (i to w teatrze!) - wraz z uczestnikiem wyprawy na Nanga Parbat doświadczamy wiatru i padającego „śniegu".

W rolę tytułowego bohatera wcielił się Krystian Durman, aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie, który na swoim koncie ma m.in. role w „Genialnej Przyjaciółce" Ewelina Marciniak, w „Triumfie woli" Moniki Strzępki, czy w „Weselu" Jana Klaty. Co ważne, jest też podróżnikiem i również odbył wyprawę w Himalaje. Jego Tomasz jest wizualnie podobny do zmarłego himalaisty. Buntuje się, jasno precyzuje swoje oczekiwania względem życia. Mówi, że nie żyje po to, aby spełniać oczekiwania innych. Coś go jednak dręczy nie pozwala na prowadzenie spokojnego życia. Mężczyzna dusi się, nie może żyć pełną piersią. Durman wielokrotnie wykonuje delikatny, ledwo dostrzegalny, acz charakterystyczny i wiele mówiący gest. Raz po raz rozciąga kołnierzyk koszulki, starając się nabrać pełniejszego oddechu. Ten mimowolny gest ma znaczenie w komunikacji niewerbalnej. W geście tym zapisana jest historia walki Tomasza o siebie i ze sobą o swoje szczęście. Codzienność go „dusi", tłamsi. Szczęśliwy czuje się jedynie w górach, gdzie - jak mówi paradoksalnie – oddycha pełną piersią. Gest ten buduje jego rolę.

Bohater gnany pasją zdobywa kolejne szczyty, organizuje zbiórki na swoje wyprawy i realizuje marzenia. Okazuje się, że tylko w górach może być szczęśliwy. Podobnie jak Sziwa, przedstawiany często jako himalajski, ascetyczny jogin pogrążony w medytacji, chcąc „urodzić się na nowo", musi pożegnać dawne życie. Tomasz obiecuje, że po raz ostatni podejmie próbę wejścia na Nanga Parbat, a swój plan wciela w życie, stąpając o jeden krok za daleko... choć zdobył przeklęty szczyt, zamienia się w „mrożonkę", którą nie chciał zostać. Spektakl spina klamra kompozycyjna. Rozpoczyna go bowiem i kończy opowieść, przytaczana przez głos z offu, opowiadająca o niecodziennym rytuale praktykowanym przez tybetańskich mnichów, który związany jest z końcem ich życia, czy też raczej – jak wskazuje tytuł – wejściem w stan hibernacji. Mackiewicz niczym przywołani w spektaklu tybetańscy mnisi, mimowolnie powiela tę praktykę, bo – jak mówi bohater – „za każdą miłość płaci się jakąś cenę". On zapłacił najwyższą.

Zagłębiając się w teatralną opowieść o Mackiewiczu, poznajemy jego życiowe perypetie, walkę o życie i z życiem, ale i ciemne strony biografii związanej z uzależnieniem, a następnie leczeniem w ośrodkach Monaru, nawróceniem i pracą w różnych zakątkach świata, a w końcu wysokogórską pasją, która stała się jego kolejnym uzależnieniem. Jedno pokonał, ale drugie doprowadziło go do kresu istnienia. Można powiedzieć, że stajemy się świadkami nie tylko opowieści o życiu himalaisty, ale i introspektywnej wędrówki w głąb siebie. W „Hibernacji" znajdziemy też paralele do katowickiego spektaklu. O ile w „Himalajach" pojawia się wątek Lhotse (Grażyna Bułka), zaborczej, przeklętej góry przyzywającej wspinacza do siebie, o tyle w „Hibernacji" Nanga Parbat nęci Tomka słodkim głosem. Są oczywiście i znaczące różnice, bowiem katowicki spektakl stworzono z rozmachem, a tyski z kolei jest kameralnym monodramem, którego charakter zdecydowanie bardziej przystaje do charakteru Mackiewicza.

Spektakl zaprezentowano nieprzypadkowo właśnie pod koniec stycznia, bowiem 27 dnia tego miesiąca minęła siódma rocznica wejścia Mackiewicza na szczyt Nanga Parbat i wyprawy ratunkowej, która zakończyła się fiaskiem. Tak jak dla Kukuczki Lhotse okazała się górą przeklętą, tak dla Mackiewicza Nanga Parbat – synonimem niezrealizowanych marzeń i uzależnieniem. Do zdobycia wspomnianej góry himalaista przygotowywał się osiem lat, podejmował aż sześć prób wejścia, ale dopiero siódma okazała się tą szczęśliwą i zarazem ostatnią rzeczą, jaką zrobił w swoim życiu. Nigdy nie opuścił góry, którą darzył miłością, i która stała się jego obsesją.

Monodram jest niczym niewypowiedziana spowiedź himalaisty, który rozlicza się ze swojego życia, skrupulatnie wyliczając jasne i ciemne strony życiorysu. To kolejna ważna, teatralna lekcja.
__

Foto: Maciej Malinowski/ materiały prasowe
Partnerzy spektaklu: PAJAK SPORT / Miasto Tychy / Krakowski Festiwal Górski / wspinanie.pl
Przedstawienie produkowane jest w ramach Tyskiego Festiwalu Monodramu MoTyF.



Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
7 lutego 2025
Spektakle
Hibernacja