Pewniaki Kaczyńskiego

3. Europejski Festiwal im. Jana Kiepury w Krynicy Zdroju.

17 koncertów, rewii i musicali, tylko jedna premiera, cztery filmy z Janem Kiepurą, monodram Wojciecha Pszoniaka i recital Edyty Geppert. Tysiące widzów wypełniających pijalnię główną tak szczelnie, jak bąbelki wody mineralnej butelkę. Niekończące się bisy i płaczące ze wzruszenia kuracjuszki. Apogeum frekwencji; na ostatnie dwa koncerty do pijalni głównej przybywa ponad 1200 osób. W sobotę zakończył się festiwal Jana Kiepury. Początek - czternaście dni temu - to dwa mocne uderzenia: hołd dla Jana Pawła II, "Requiem" Verdiego oraz występ gwiazd Teatru Bolszoj. Na scenie stają m.in Larisa Rudakowa i Oleg Kulko - osobowości tegorocznej edycji.

Publiczność może podziwiać na deptaku popisy grupy breakdance\'owej, oglądać Jana Kiepurę w kinie Jaworzyna, i wzruszyć się na recitalu Edyty Geppert. Współczesne oratorium "Świętokrzyska Golgota" Piotra Rubika jest jedyną premierą, przyjętą bardzo życzliwie. Jak co roku, przez dwa tygodnie Krynica rozbrzmiewa muzyką przenoszącą w czasie i przestrzeni do Wiednia pod panowaniem Roberta Stolza, Johanna Straussa i Franza Lehara. Koniec to rewia ze świetnym festiwalowym debiutem Edyty Piaseckiej i trzema polskimi tenorami: Witoldem Matulką, Tadeuszem Szlenkierem i Ryszardem Wróblewskim. Owacja na stojąco.

Mimo że cieszy się najliczniejszą widownią w Polsce, Festiwal im. J. Kiepury pozostaje poza zainteresowaniem ogólnopolskich, opiniotwórczych mediów, w tym adresowanego do melomanów II programu Polskiego Radia. Dlaczego? Bo nie jest imprezą elitarną, lecz popularyzatorską. Absolutną większość utworów prezentowanych w Krynicy stanowią doskonale znane, złote przeboje opery, operetki i musicalu, wykonywane przez gwiazdy znane z lat ubiegłych. Bogusław Kaczyński stosuje sprawdzone sposoby na dostarczenie rozrywki na wysokim poziomie. Na przykład kończąca festiwal parada gwiazd opery i operetki "Wielka sława to żart" należy do flagowych produktów Casa Grande - impresariatu Kaczyńskiego. Krynica co roku zaspokaja wciąż rosnący głód na gatunek przeżywający w ostatnim czasie kryzys. Brakuje nowych kompozycji, scen (ostatnią w Krakowie zlikwidowano pół roku temu), i przede wszystkim wykonawców. (Jak trudno dziś o śpiewaka młodego, pięknego, obdarzonego wyjątkowym głosem i charyzmą sceniczną, mogliśmy się przekonać obserwując ostatni Konkurs Wokalny im. Ady Sari w Nowym Sączu). 

Artyści występujący to przyjaciele Kaczyńskiego i ulubieńcy krynickiej widowni, która w większym stopniu niż premier, oczekuje np. występu Grażyny Brodzińskiej. W Krynicy brak kontrowersyjnych spektakli również z innego powodu - nie ma ich gdzie wystawiać. Jedynym miejscem, zdolnym pomieścić ponad tysiąc osób, jest pijalnia główna, w której starsze, przeważnie, audytorium musi się pogodzić z niewygodnymi krzesłami i fatalnymi warunkami akustycznymi, które wymuszają zastosowanie sztucznego nagłośnienia (reżyserzy dźwięku spisali się na medal). Godzą się jednak z ochotą, bo - paradoksalnie - właśnie te niedogodności tworzą kameralny, niezobowiązujący klimat wód, miejsce spotkań z przyjaciółmi i artystami przechadzającymi się wzdłuż nowego Domu Zdrojowego. Z pewnością przyjadę tu za rok, nawet jeśli w ostatnim momencie z pięciu sponsorów zostanie jeden (uznanie dla Polpharmy). Teraz Bogusław Kaczyński przez trzy dni nie będzie odbierał telefonów. Uda się na zasłużony odpoczynek w pozycji leżącej. Nie mówi o planach na przyszłość. Na pewno zabrzmi "Wielka sława to żart", choć sądząc po uwielbieniu gwiazd, bukietach i bisach, wielka sława w polskim Davos, to fakt.



Tadeusz Płatek
Gazeta Krakowska
30 sierpnia 2005