Picasso i jego muzy

Malarskie inspiracje Sopockiego Teatru Tańca przeważnie zwiastują wysmakowane plastycznie i wizualnie spektakle. Nie inaczej jest w przypadku "Dyskretnego uroku Picassa", w którym jednak niezwykle efektowne wizualizacje momentami przytłaczają tancerzy, przenoszących twórczość Picassa na język ruchu w sposób trochę mniej wyrazisty, niż zazwyczaj w przypadku "malarskich" przedstawień tego teatru.

Trudno z twórczości Pabla Picassa wybrać kilka, czy nawet kilkanaście najważniejszych dzieł. Oczywiście najbardziej znane są "Guerenica" czy "Panny z Avignionu", jednak odrealnione, surrealistyczne kształty i kubistyczne formy łatwiej potraktować jako drogowskaz w poruszaniu się po twórczości pochodzącego z hiszpańskiej Malagi artysty malarza, rzeźbiarza, grafika, ceramika i poety. Do podobnego wniosku doszli również twórcy "Dyskretnego uroku Picassa", którzy w swoim spektaklu przywołują dzieła Picassa rzadziej na prawach cytatu, częściej jako ogólną inspirację, czyli artystyczną sumę wrażeń, nastrojów czy emocji, jakie wywołują.

Już w pierwszej scenie z mroku wyłania się postać niemal nagiej, pozującej dziewczyny - muzy artysty, który zdecydowanymi pociągnięciami pędzla na zaimprowizowanej sztaludze kreśli jej sylwetkę w kanciastej, kubistycznej formie. Równolegle na białych kulisach stanowiących ekran projekcyjny pojawia się znany cytat wypowiedzi Pabla Picassa: "Wszystkie dzieci rodzą się artystami. Wyzwaniem jest pozostać artystą, kiedy się dorośnie". To motto ustąpi później niezwykle efektownym wizualizacjom autorstwa Katarzyny Turowskiej - czasem wprost wywiedzionych z twórczości malarza (słynna "Guerenica"), częściej jednak nawiązujących do niej motywem czy intrygująco przetworzonym detalem.

Reżyserzy i zarazem twórcy Sopockiego Teatru Tańca - Jacek Krawczyk i Joanna Czajkowska - najbardziej wyraziście nakreślili postać samego Picassa (Jacek Krawczyk), który przebywa w towarzystwie swoich muz, wizji i obsesji. Kluczowe w jego twórczości były kobiety, które stawały się jego muzami, żonami, kochankami, matkami jego dzieci - ich zbiorową manifestacją staje się postać kreowana przez Joannę Czajkowską na matronę, w zamaszystej, eleganckiej sukni, którą zamieni ona na najciekawszy kostium pełen odwołań do kubistycznej formy podczas zbiorowych choreografii z pozostałymi muzami (Picasso bardzo chętnie malował kobiety swojego życia, poświęcając im wiele swoich dzieł).

Pozostałe tańczące z Krawczykiem i Czajkowską tancerki - Kamila Maik, Kalina Porazińska, Magdalena Laudańska, Joanna Nadrowska oraz zaskakujący w tym zestawie tancerz (alter ego malarza?)Kacper Matuszewski - to raczej twórcza substancja malarza, bohaterowie jego obrazów pozbawieni cech indywidualnych (choć zwiewne, bardzo ładne kostiumy Alicji Grucy, uzupełnione o motywy kubistyczne, każdego z nich w pewien sposób różnicują).

Podział ten widać również w tańcu - choreografie zbiorowe w największym stopniu opierają się na tańcu muz razem z Picassem lub wobec niego. Jacek Krawczyk w roli Picassa porządkuje świat spektaklu, w ruch napędza go jednak postać jego kobiety (Joanna Czajkowska). Pozostali pojawiają się efemerycznie, budując poprzez taniec nastroje inspirowane dziełami Picassa - znajdziemy tu odwołania m.in. do "Panien z Awinionu", "Dziewczyny przed lustrem", "Trzech tancerzy". Ich ruch bywa kanciasty, pełen powtórzeń, kiedy indziej płynny, lejący jak oniryczno-surrealistyczne dzieła malarza. Niektóre motywy - jak "Stary gitarzysta" - ulegają ciekawemu wyolbrzymieniu (użycie kontrabasu).

Jednak długość poszczególnych sekwencji jest nierównomierna, przez co rytm spektaklu bywa zakłócony. Niektóre sceny wydają się przesadnie długie (np. duet Joanny Nadrowskiej i Magdaleny Laudańskiej), inne są bardzo intensywne i krótkotrwałe. Niewiele jest takich, jak interesujący duet Joanny Czajkowskiej i Kaliny Porazińskiej (najciekawszej tancerki spektaklu), wykonany w dużej bliskości między tancerkami, z którym ciało tej drugiej wydaje się być formą dla pierwszej.

Wyjątkowo dużo twórcy korzystają tym razem ze świetnych, przyciągających wzrok wizualizacji, które prezentowane bywają również na ciałach tancerzy, co daje ciekawe efekty wizualne. Pierwszy raz zdarzyło się jednak, by wizualizacje doskonale skorelowane z budowaną nastrojami, transową muzyką Mariusza Noskowiaka (kolejny raz to jeden z najlepszych elementów spektaklu Sopockiego Teatru Tańca) odciągały uwagę od tańca. Niektóre z układów tracą przez to na znaczeniu, stanowiąc tło dla muzyki, światła (za jego reżyserię odpowiada Mateusz Gierc) i projekcji. Momentami taniec wydaje się tutaj zaledwie dodatkiem.

Z czasem na scenie pojawia się coraz więcej niepokoju, wywołanego widmem wojny (motyw "Guerenici"). Szkoda, że finałowa, świetnie pomyślana i sprowadzona do jednego symbolu scena szaleństwa i upadku malarskiego świata Picassa kończy się bardzo szybko i niespodziewanie, jakby ucięta w trakcie.

"Dyskretny urok Picassa" okazuje się interesującym muzyczno-wizualno-tanecznym kolażem, zbudowanym na bazie dzieł Picassa. I chociaż nie zawsze taniec odgrywa wiodącą rolę, wielbiciele twórczości Picassa odkryją tu wiele mniej lub bardziej subtelnych odniesień do twórczości hiszpańskiego artysty. Jego urok, zgodnie z tytułem spektaklu, działa nieodparcie.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
17 maja 2019