Pięćdziesiąt plus... minus kasa
Jeżeli „Seks dla opornych" – czyli pierwsza część przygód małżeństwa z ponad dwudziestoletnim stażem – można uznać za rodzaj terapii małżeńskiej, to jego kontynuacja, „Raj dla opornych" to najprawdziwsza terapia życia. Zabawna, a przy tym jaka prawdziwa!Karol (Mirosław Baka) i Barbara (Dorota Kolak) wyjeżdżają na wakacje. Lecz nie do ekskluzywnego hotelu, a na biwak. Lecz nie dlatego, że są miłośnikami przyrody, a ze względu na brak pieniędzy. I nie z powodu wcześniejszej emerytury Karola, a przez wylanie go z pracy. Bo w końcu życie pełne jest problemów... a jednym z nich jest młodsza siostra Barbary, Diana (Małgorzata Brajner).
„Raj dla opornych" po raz drugi przywraca do życia ulubieńców trójmiejskiej publiczności. Tym razem jednak problemy Karola i Barbary nie opierają się tylko na ich małżeńskim współżyciu, lecz sięgają o wiele głębiej. Fabuła dotyka kwestii życiowych, takich jak utrata pracy, brak pieniędzy czy poszukiwanie własnej drogi, a że scenariusz to życiowe, momentami ironiczne dialogi, spektakl balansuje pomiędzy dramatem a komedią. Mając tak dobrze napisany scenariusz w ręku, Krystyna Janda przedstawia tę opowieść w lekki, niewymuszony sposób, tworząc małe arcydzieło, do którego aż chce się powracać.
Bowiem nie sposób nie polubić Karola i Barbary. To dobrze wykreowane i z rozmysłem poprowadzone postacie, w których widz może przejrzeć się niczym w lustrze. Mirosław Baka i Dorota Kolak kolejny raz stworzyli ludzi z krwi i kości. W najmniejszym stopniu nie przedramatyzowują, nieustannie pozostając przede wszystkim dobrymi, choć przecież wypełnionymi licznymi wadami ludźmi. Trudno nie sympatyzować z podobnym małżeństwem. Podobnie rzecz się ma z Dianą. Małgorzata Brajner w cieleniu młodszej siostry to wulkan energii, rozbawiającej na każdym kroku swoją ekspresją i niewybrednymi komentarzami. Taką obsadą dobrze się ogląda i miło spędza się z nimi czas.
Gdy pomyśli się o scenografii „Raju dla opornych", na pewno jednym z przymiotów przychodzących do głowy, będzie określenie: „nieprzytłaczająca". I taka też jest przestrzeń na scenie. Jako że akcja ma miejsce w lesie, na deskach rozpostarty został zielony dywan, na którym stoi zaledwie kosz na śmieci oraz ilustracje nawiązujące do biwaku. Z czasem pojawią się drewniane krzesełka oraz namiot przyniesione przez aktorów, a później nawet motor.
Nie wiem, czy „Raj dla opornych" zmieni czyjeś życie, ale na pewno ma ku temu wszelkie możliwości. To taka życiowa komedia o dramacie ludzi po pięćdziesiątce. Dramacie, który może spotkać każdego człowieka. Nie bez powodu to jeden z tych spektakli, który nieprzerwanie cieszy się ogromnym powodzeniem wśród publiczności, o czym świadczy wypełniona po brzegi sala. Do podobnych sztuk nawet nie trzeba szczególnie zachęcać. Takie sztuki należy po prostu obejrzeć.
Marta Cecelska
Dziennik Teatralny Trójmiasto
9 maja 2018