Piosenki są dobre na wszystko

"Piosenka jest dobra na wszystko" to dla starszych widzów, pamiętających początki Sceny Letniej w Orłowie, koncert bardzo sentymentalny. Dla młodszych będzie to możliwość poznania choćby fragmentów przedstawień Sceny Letniej z ostatnich 19 lat. Dla wszystkich - okazja do miłego spędzenia czasu w gronie artystów Teatru Miejskiego w Gdyni.

Scena Letnia w Orłowie liczy sobie dokładnie 19 lat. Trwa 20. sezon plenerowej odsłony Teatru Miejskiego w Gdyni. Właśnie 12 lipca, czyli w dniu inauguracji przedsięwzięcia z 1996 roku, kiedy z inicjatywy ówczesnej dyrektor Teatru Miejskiego Julii Wernio rozpoczęto działalność Sceny Letniej w Orłowie premierą spektaklu "Awantura w Chioggi"), aktorzy z Teatru im. Witolda Gombrowicza zaprezentowali jubileuszową premierę pod wiele mówiącym tytułem - "Piosenka jest dobra na wszystko".

To przeszło półtoragodzinne przedstawienie składa się z 27 piosenek przypominających utwory z najpopularniejszych spektakli Sceny Letniej. Znajdziemy tu kompozycje z jedenastu spektakli, w tym najgłośniejszych i najpopularniejszych, jak "Iwona, księżniczka Burgunda", "Anioł zstąpił do Babilonu", "Życie jest snem", "Niespodziewany koniec lata" czy "Zorba" - rekordzista Sceny Letniej, pokazywany w Orłowie aż 74 razy.

Młodsi widzowie mają szansę rozpoznać utwory z młodszych produkcji - "Słodkich lat 20., 30." oraz "W kręgu namiętności - Tanga Piazzolli". Szczególnie z tego drugiego tytułu silną reprezentację wybrał Rafał Kowal - reżyser koncertu. Rola Rafała Kowala jest nie do przecenienia - musiał dokonać ostrej selekcji, wybierając mniej więcej jedną trzecią ze wszystkich piosenek spektakli Sceny Letniej. Całość zbudowano jako prawdziwą mozaikę skojarzeń, fragmentów i cytatów z rozmaitych spektakli Sceny Letniej, zaś swoistym przewodnikiem po świecie Sceny Letniej uczyniono aktorkę Małgorzatę Talarczyk, która w spektaklach Sceny Letniej uczestniczy od jej początku, zaś w tym roku obchodzi 45-lecie pracy artystycznej. To ona najczęściej serwuje publiczności bon moty i cytaty z różnych spektakli, stanowiących wprowadzenie do kolejnych piosenek.

Nie ma w "Piosence jest dobrej na wszystko" typowego konferansjera. I całe szczęście, bo dzięki temu nie oglądamy okolicznościowej akademii "ku czci", a koncert pełen wspomnień i - nie da się ukryć - ciekawych piosenek, niekiedy w udanych, zabawnych aranżacjach. Takie jest m.in. "Che Tango Che" wykonywane przez Szymona Sędrowskiego i zatańczone z męskim "chórkiem" oraz obie piosenki zaśpiewane przez Olgę Barbarę Długońską. Aktorzy Miejskiego czasem śpiewają zbiorowo (bardzo efektownie wypada "Świecie nasz", dobrze brzmi również nastrojowe "Już czas na scen", którym kończą występ), częściej jednak solo lub w niewielkich grupach (m.in. udany duet "W małym kinie" w wykonaniu Beaty Buczek-Żarneckiej i Rafała Kowala). Zresztą właśnie solo wypadają lepiej. Znane z możliwości wokalnych aktorki Elżbieta Mrozińska, Dorota Lulka czy Beata Buczek-Żarnecka kolejny raz potwierdzają swoje umiejętności, a głównym wokalistą wieczoru jest Bogdan Smagacki, najlepszy z panów. Udanie prezentują się także Grzegorz Wolf i Rafał Kowal oraz mniej rozśpiewani Maciej Wizner, Marta Kadłub i Agata Moszumańska (cała trójka dobrze sobie radzi w piosence "Szuja" z Kabaretu Starszych Panów).

Poziom koncertu (biorąc oczywiście pod uwagę, że aktorzy Teatru Miejskiego w zdecydowanej większości nie są śpiewakami) jest naprawdę wysoki. Nieco rozczarowuje tylko pozbawiona energii tytułowa "Piosenka jest dobra na wszystko" i przeboje "Ja się boję sama spać" (w wykonaniu Moniki Babickiej) oraz ciekawie zaaranżowany, ale gorzej zaśpiewany przez Mariusza Żarneckiego "Sex appeal". Najwięcej uroku mają piosenki z Kabaretu Starszych Panów, wykonywanych przed laty w spektaklu "Niespodziewany koniec lata". Świetnie do atmosfery i klimatu Sceny Letniej pasują kompozycje Astora Piazzolli z premiery sprzed kilku lat - "W kręgu namiętności - Astor Piazzolla".

Jednak "Piosenka jest dobra na wszystko" jako okolicznościowa, jubileuszowa składanka ma nieco inne zadanie. Poruszanie się między przeszłością a teraźniejszością Sceny Letniej w Orłowie jest zadaniem, wbrew pozorom, bardzo wymagającym, z którym bardzo poradził sobie cały zespół Teatru Miejskiego (zgrabnie i dość równo tańczący także pożegnalną Zorbę). Sporym wyzwaniem było zestawienie i ułożenie w jedną całość utworów będących fragmentami przeróżnych spektakli. Aranżacje tak przecież odmiennych stylistycznie i gatunkowo utworów z bardzo dobrym skutkiem przygotował Piotr Salaber.

O ciekawą przestrzeń wydarzenia zadbała Sabina Czupryńska. Skorzystała z szachownicy, wyłożonej na scenie podczas "W kręgu namiętności - Tango Piazzolla", dwóch czarno-czerwonych sof przypominających kapelusze i wybrała aktorom kostiumy, będące wariacją czerni, czerwieni i różnych odcieni szarości. Minimalistyczna scenografia przywodzi też na myśl "Alicję w Krainie Czarów". I wraz z artystami poruszamy się po magicznej Krainie Wspomnień, która dla każdego bywalca Sceny Letniej oznacza pewnie coś innego.

Ci, którzy w historii tej sceny nie uczestniczyli, odbiorą ją pewnie jak kolejny zestaw mniej lub bardziej znanych i popularnych utworów, wykonanych w konwencji piosenki aktorskiej. Z kolei widzowie, którzy pamiętają m.in. "Iwonę, księżniczkę Burgunda", "Nie przerywajcie zabawy", "Trans-Atlantyk" czy "Życie jest snem" znajdą tu wiele znajomych melodii, garść wspomnień i cofną się w czasie do momentu, gdy oglądali te przedstawienia na niezwykłej, pierwszej w Polsce letniej scenie, położonej tuż nad morzem. Warto wybrać się w tę sentymentalną podróż do przeszłości.



Łukasz Rudziński
www.trójmiasto.pl
14 lipca 2015