Po drugiej stronie lustra
Co widzisz patrząc w lustro? Swoje odbicie - odbicie rzeczywistości, czy może coś więcej? Może ukazuje się w nim wewnętrzny stan Twojej duszy, która błądząc po labiryntach ludzkiej świadomości, na chwilę zgubiła właściwy kierunek? Lustro, jako obraz metafizycznych zmagań człowieka z jego własną egzystencją.Krzysztof Babicki po raz kolejny zaprasza na spotkanie z twórczością Fiodora Dostojewskiego, tym razem proponując widzom powszechnie znane dzieło Zbrodnia i kara. Jako że sama powieść ma charakter polifoniczny, tak i jej interpretacje mogą przywdziewać wiele kostiumów. Co jest motywem przewodnim scenicznej adaptacji w reżyserii Babickiego? Przede wszystkim są to rozważania na temat ludzkiej natury i egzystencji. Na plan pierwszy wysuwają się tu problemy społeczne, takie jak bieda, prostytucja, czy alkoholizm. Wszystkie one wiążą się w rozmaitych kombinacjach ze świadomością Rodiona Raskolnikowa (Maciej Wizner) – głównego bohatera powieści.
Niepozorny Raskolnikow od początku dzieli ludzi na: zwyczajnych i niezwyczajnych. Zwyczajnych, czyli tych, którzy nigdy nie starają się przekroczyć określonej przez prawa ludzkie i boskie granicy. Niezwyczajnych, czyli z kolei tych wolnych, którzy swobodnie rozporządzają swoim życiem. Do których zalicza siebie główny bohater…?
Doskonała gra słowem, które wysuwa się na pierwszy plan. Całkowite minimum dekoracji scenicznej, której centrum jest lustro. Lustro, w którym widzimy Rodiona po raz pierwszy i ostatni. Lustro, które odbija rzeczywistość i ukazuje ją w zupełnie innym świetle. Rzeczywistość objawia się tu jako oniryczna kraina świadomości Raskolnikowa. Tam on – biedny i zdesperowany człowiek, odkrywa drzemiące w nim samym pokłady energii niezbędnej do działania. Jakie jest to działanie i jakie są jego skutki, Rodion odkryje po czasie.
Na scenie oprócz głównego bohatera pojawiają się również inne postaci, kształtujące świadomość Raskolnikowa, m.in.: jego matka (Krystyna Wiśniewski), siostra Dunia (Barbara Lubos), Sonia (Małgorzata Daniłow), Mamieładow (Adam Baumann), Swydrygajłow (Grzegorz Przybył), Porfiry (Wiesław Sławik), a także Łużyn (Jerzy Kuczera). Każda z tych postaci wywiera nieodwracalne skutki (czasem bezwiednie) na świadomości, a co za tym idzie i na postępowaniu głównego bohatera.
Dlaczego Raskolnikow Babickiego z zimną krwią zabił starą Lichwiarkę? Czy żałuje swego czynu? Czy zdaje sobie sprawę z jego konsekwencji? Te pytania pozostawię bez odpowiedzi, każdy bowiem może sam udzielić sobie na nie rozwiązania, jeśli obejrzy to niezwykłe teatralne widowisko.
Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
22 października 2009