Pod flagą biało-czerwoną

Polskość - narodowość - swojskość: te pojęcia stały się tematem kolejnej już prezentacji w ramach 18 Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi. Po "Panu Tadeuszu" w wykonaniu Teatru Starego w Krakowie, przyszedł czas na realizację tekstu współczesnego. Proza Jerzego Pilcha okazała się wdzięcznym materiałem, zarówno do refleksji, jak i do scenicznej zabawy

Temat polskości pojawił się w obu dotychczas zaprezentowanych spektaklach. Organizatorzy tegorocznego festiwalu zdecydowali się skupić na współczesnym teatrze politycznym. W Polsce zaś w ostatnich latach właśnie temat narodowościowy stał się zarzewiem politycznej walki. Tożsamość, religia jako wyznacznik polskości, tradycja, ale również wpływy zewnętrzne: integracja europejska, wielokulturowość i tolerancja – to wszystko odnajdujemy w dyskursie społecznym a za nim – w teatrze. 

Przedstawienie Teatru Powszechnego w Łodzi zostało zbudowane na opozycji dwóch grup mieszkających w sąsiedztwie i prowadzących nieustanną wojnę. Pierwsza to tradycyjnie pojmowani patrioci. Obserwujemy rodzinę Polaków – katolików, żyjących w świecie prostych podziałów my-oni, dobre-złe, czarno-białe, polskie-obce… Druga grupa to „kosmopolici” (jak zresztą sami siebie nazywają), zbieranina różnorodnych postaci, buntujących się przeciwko tradycyjnym wartościom i konwenansom. Jedyna (pozornie) wspólna cecha obu grup to… miłość do piłki nożnej. Nawet w tej kwestii nie da się jednak uniknąć podziałów – każdy w końcu kibicuje jakiemuś klubowi…

Spektakl i jego estetyka nawiązują zresztą właśnie do piłki nożnej. Walczący sąsiedzi decydują się rozegrać mecz. Ich postawa, nie tylko w czasie gry, kojarzy się dość jednoznacznie z walkami tzw. „kiboli”. Dwie grupy nienawidzą się tylko dlatego, że różnią się od siebie. Zestawienie tradycyjnego z nowoczesnym, konserwatywnego z liberalnym – to wszystko przywodzi nam na myśl starcia na ulicach polskich miast związane z zeszłorocznym Świętem Niepodległości.

Społeczne problemy przedstawione zostały (przy wykorzystaniu tekstu Pilcha) w aurze tajemniczości i absurdu. Świat stworzony na scenie Teatru Powszechnego przypomina sen albo narkotyczną wizję. Nie wiemy, co jest realne a co jest wytworem wyobraźni bohaterów. Postaci są raczej ucieleśnieniem stereotypów niż ludźmi z „krwi i kości”. Nawet jednak te proste obrazy runą: „Matka Polka” zacznie robić striptiz, górnik i „legenda Solidarności” chętnie wezmą udział w orgii.

„Marsz Polonia” ogląda się z przyjemnością. Ciekawy i aktualny tekst Pilcha przyjął formę scenicznej baśni, w której odnajdujemy polskie społeczeństwo ze wszystkimi jego problemami i przywarami. Dopracowany ruch sceniczny, wyraziste postaci i towarzysząca temu wszystkiemu atmosfera, niczym z pijackiego snu, pozwalają wybaczyć pewne niedociągnięcia czy niezbyt wyszukane żarty.



Zofia Snelewska-Stempień
Dziennik Teatralny Łódź
24 lutego 2012
Spektakle
Marsz Polonia