Podróż do gwiazd

"Babcia to osoba ulubiona, ukochana, sympatyczna... ale przede wszystkim nieodgadniona. Nikt nie wie, co babcia robi, kiedy nie ma wnucząt! Gdzie wtedy jest?" I gdzie jest, kiedy nagle znika?

Jeszcze chwilę temu siedziała razem ze swoim wnukiem, Krzysiem, któremu opowiadała o swoich niesamowitych przygodach. Jeszcze chwilę temu była rudym morsem, tłumaczącym swojej ukochanej bladej twarzy, dlaczego spisane przez nią wspomnienia są tak ważne. Jeszcze chwilę temu zapewniała, że dzięki przygotowanej przez nią pamiątkowej księdze już zawsze będą mogli razem przeżywać ataki piratów, wędrować brzegiem Amazonki czy polować na yeti. Jeszcze chwilę temu babcia po prostu była, a jej obecność była całkowicie pewna i zupełnie oczywista.

A potem babcia zniknęła. Pewnego dnia tata odstawił jej krzesło od stołu, przy którym cała rodzina jadła śniadanie. Tak, jakby nie było słów, którymi można by było wytłumaczyć to zniknięcie. Brak krzesła. Brak nakrycia przy stole. Babcia wyjechała. A może wcale nie wyjechała, tylko tak jakby wyjechała. Przeniosła się. Powiedziała pa pa i poszła. Jeszcze przed chwilą była, a teraz już jej nie ma. Zniknęła, zostawiając Krzysia z pytaniami czekającymi na odpowiedź, opowieściami czekającymi na opowiedzenie i przygodami czekającymi na wspólne przeżycie.

Spektakl w warszawskim Teatrze Rampa traktuje młodych widzów z powagą, opowiadając o tym, co nieuniknione, chociaż tak bardzo wykraczające poza to, co znane, oswojone i bliskie. Autorki sztuki, Agata Biziuk (która spektakl także wyreżyserowała) i Agnieszka Makowska (która w spektaklu zagrała), zabierają publiczność w szaloną podróż w głąb niezwykle bujnej wyobraźni głównego bohatera, szukając nie tylko odpowiedzi na pytanie, co stało się z babcią, ale też szukając sposobu, w jaki można jej brak opowiedzieć, wyjaśnić i zrozumieć. Dlatego też w tej często niezwykle surrealistycznej wędrówce przez kolejne światy, tak ważną rolę pełnić będzie język - pojedyncze litery pojawiające się na scenie i wyświetlane słowa, rozpadające się, rozsypujące jak w dziecięcej wykreślance, przybierające nowe kształty i sensy.

Krzyś (Michał Karwowski) i jego dzielny towarzysz Komandos (Konrad Marszałek), niegdyś podarowany przez babcię, rozpoczynają swoją wędrówkę od krainy zapomnianych i porzuconych zabawek. Świat puchatej owieczki (Agnieszka Makowska), NRD-owskiej podróbki lalki Barbie (Kamila Boruta), Pierrota (Mateusz Trzmiel), misia (Mieczysław Morański) i pozytywki (Brygida Turowska), choć wydaje się przepełniony smutkiem, utraconymi nadziejami i dojmującym uczuciem pustki, to staje się inspiracją dla dalszych poszukiwań głównego bohatera. Poszukiwań, które prowadzą go do pokoju, w którym zatrzymał się czas, uwięziony przez bojące się dorosłości wieczne dzieci (Michalina Brudnowska i Piotr Furman). Tam spotykają parę niezwykle żarłocznych chomików (rewelacyjnie animowanych przez Agnieszkę Makowską i Mateusza Trzmiela), dla których nic-nierobienie jest najwyższą wartością w życiu.

Pierwsze spotkanie-próba nauczyło Krzysia czym jest przywiązanie i pustka po stracie ukochanej osoby. Drugie - czym jest czas, nieuchronność pewnych zdarzeń i strach przed ich następstwami. Trzecia i ostatnia próba to spotkanie z mitycznymi, olśniewająco pięknymi pegazami. Uczą one Krzysia czym jest przemijanie, pokazując jednocześnie, że pośpiech, w jakim żyjemy, nie pozwala nam w pełni cieszyć się czasem, który otrzymaliśmy. Pegazy grają z czasem w szachy, "jeśli ktoś z nim przegra czas zabiera go ze sobą w podróż...". I chociaż nikt nie lubi przegrywać, to konfrontacja z czasem jest czymś nieuniknionym.

I kiedy Krzyś w końcu dociera do swojej babci (Joanna Górniak), to wie już, że jej zniknięcie nie jest czymś złym, czymś czego powinien się obawiać i przed czym powinien się bronić. Znalazł język, którym umie z babcią o jej braku rozmawiać, język, który opisuje to, co czuje i dzięki któremu babcia na zawsze z nim pozostanie. Język nazywający uczucia, pomagający pokonać strach, wydobywający najpiękniejsze wspomnienia.

Wędrówka Krzysia kończy się. Była niezwykła również dzięki niezwykłej oprawie plastycznej spektaklu - pięknym kostiumom i scenografii autorstwa Mariki Wojciechowskiej, w minimalistyczny i nowoczesny sposób interpretującej kolejne światy, do których trafia bohater. Dzięki intrygującym projekcjom, przygotowanym przez Patryka Bychoskiego. Dzięki światłom, kreującym atmosferę surrealistycznego snu, autorstwa Moniki Sidor. I wreszcie dzięki glamrockowej, inspirowanej Davidem Bowie muzyce, przygotowanej przez Piotra Klimka i granej na żywo w czasie spektaklu przez Marka Lipskiego (instrumenty klawiszowe), Pawła Maruszaka (perkusja) i Andrzeja Olewińskiego (gitary). Cały spektakl był zresztą przepełniony duchem Ziggiego Stardusta - w inspirowanym jednym z scenicznych wcieleń Bowiego kostiumie występował Anioł Stróż (Wojciech Stolorz), którego głos towarzyszył Krzysiowi przez całe przedstawienie.

Fanką Bowiego okazała się również nosząca sukienkę z jego wizerunkiem babcia, która wraz z Ziggym Stardustem, kosmitą, który przybył na ziemię tylko na chwilę, wróciła do gwiazd.



Andrzej Lis
e-teatr.pl
5 marca 2018
Portrety
Agata Biziuk