Pokłady statku jak kręgi piekła

Natalia Korczakowska spróbowała dokończyć w teatrze filmowy pomysł Andrzeja Munka. Jej "Pasażerka", historia powojennego spotkania więźniarki Auschwitz i esesmanki, to przykład, jak fascynujący pomysł może zniszczyć spektakl

Gdy na ekranie pojawia się elegancki statek, wiadomo zwykle, że za kwadrans nastąpi katastrofa, a połowa bohaterów zginie. W teatrze, gdzie od czasów baroku rzadko praktykuje się zatapianie sceny i pirotechnikę, widzowie muszą zadowolić się katastrofą "egzystencjalną". Co nie znaczy, że mniej widowiskową. 

Tekst "Pasażerki" (początkowo słuchowisko, później scenariusz niedokończonego filmu Andrzeja Munka, w końcu powieść) Zofii Posmysz jest historią traumatycznej relacji między Martą (Maria Czykwin), więźniarką Auschwitz, a esesmanką Lizą (Agnieszka Podsiadlik). Sado-masochizm, lesbijska fascynacja, związek kata i ofiary - żaden opis nie jest tu na tyle trafny, co porównanie z "Nocnym portierem" włoskiej skandalistki Liliany Cavani i "Salo" Pier Paolo Passoliniego. W obozie zagłady, w przestrzeni zawieszonych praw, Liza i Marta prowadzą śmiertelną grę opartą na fascynacji i okrucieństwie, wyróżnianiu i upadlaniu, czułości i rywalizacji. 

Wszystko wskazuje na to, że ostatecznie więźniarka ginie. Jednak, gdy po kilkunastu latach Liza płynie z mężem Walterem (Jerzy Senator) rozpocząć nowe życie w Stanach, na statku spotyka kobietę łudząco podobną do Marty. Filmu o konsekwencjach tego szokującego spotkania Andrzej Munk nie nakręcił. Zginął w wypadku samochodowym, zakończywszy jedynie zdjęcia do części "obozowej" (z których w 1963 r. powstał film "Pasażerka"). 

Natalia Korczakowska (autorka spektakli w TR Warszawa i głośnej "Elektry" w Jeleniej Górze) chciała zapełnić tę lukę. Skupiła się wyłącznie na motywie spotkania po latach, historię z Auschwitz pozostawiając jedynie w dialogach bohaterów. Odwróciła sytuację: pokazała statek jako obóz, miejsce wyjęte spod prawa, miejsce permanentnego "stanu wyjątkowego". Więźniarką byłaby tu tym razem Liza zasklepiona we wspomnieniach i strachu, że wyda się jej nazistowska przeszłość. Uwięzienie w przeszłości podkreśla zaskakująco młody wiek wybranej do tej roli Agnieszki Podsiadlik - jakby po kilkunastu latach od zakończenia wojny Liza pozostała tą samą "Niemką w mundurze". 

Temat powojennej traumy, która odzywa się po latach, Paweł Demirski i Monika Strzępka świetnie pokazali ostatnio na poziomie państwa i systemu w jeleniogórskiej "Sztuce dla dziecka". "Pasażerka" mogła pokazać mechanizm zmagania z pamięcią na poziomie osobistym.

Ale na jasnych deskach pokładu, wśród leżaków i kół ratunkowych, toczy się także inna opowieść. W adaptacji wykorzystano fragmenty książek Giorgio Agambena (znanego w Polsce dzięki spektaklom René Pollescha), który poprzez figury "obozu", "stanu wyjątkowego", "nagiego życia" interpretuje wiele problemów współczesności (zwłaszcza kwestię praw człowieka i uchodźców). Stąd wprowadzenie w świat luksusowego rejsu Chóru Uchodźców. Stąd zmiana obsługi pokładowej w brutalnych, kategorycznych "klawiszy", bez których nadzoru pasażerowie nie mogą się poruszać, ubrać, jeść ani bawić. Akcję przerywają co chwilę wykrzykiwane przez stewardów instrukcje i regulaminy - jak posługiwać się sztućcami, jaka jest struktura władzy na statku. Goście są tresowani na równi z krążącym między nimi psem. 

W rezultacie jednak "Pasażerka" rozpada się na dwa spektakle, które niemal się nie spotykają. W jednym po pokładzie krąży widmo Marty, małżeństwo Waltera i Lizy przechodzi kryzys zaufania, a sama Liza odbywa podróż poprzez kolejne pokłady, niby przez kręgi Dantejskiego piekła. W drugim: trójka uchodźców prowadzi filozoficzne dyskusje językiem Agambena, podkrada pasażerom zegarki, rozmontowuje podłogę. 

Pierwszy, oparty w większości na grze aktorskiej, niemodnych emocjach i psychologizmie, jest może prostszy, ale angażuje. Drugi, przekombinowany - okazuje się magiczną sztuczką, której tajemnicę zdradzono jeszcze przed rozpoczęciem. Tautologiczna, wielokrotnie powtarzana diagnoza "wszystko jest jak obóz" zabija całe widowisko.



Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
5 lutego 2009
Spektakle
Pasażerka