Polska bitwa w centrum handlowym

Klata, który zawsze opowiada o współczesnej Polsce, akcję sztuki z Oktoberfestu w Niemczech początku lat 30. XX w. przeniósł do dzisiejszego centrum handlowego. Zamiast o narodzinach popkultury, komercji i konsumpcji, opowiada o ich rozkwicie, apogeum

Kazimierz (Marcin Czarnik) i Karolina (Anna llczuk) oraz pozostali bohaterowie: polujące na sponsorów galerianki, polujący na młode ciałka podstarzali lowelasi, wycięci z kolorowych magazynów z niższej półki plastikowi chłopcy i dziewczęta oraz pseudorewolucjoniści rodem z filmów Tarantino tworzą zbiorowisko kopii, naśladownictw i kreacji, z których każda już dawno przekroczyła granicę parodii. Karolina i jej nowy obiekt zainteresowania Eugeniusz (Bartosz Porczyk) tańczą"miłosne" układy podpatrzone w teledyskach, starzy podrywacze śpiewają"Szare szeregi", odrzucony Kazimierz - arię Jontka z "Halki".

W pewnym momencie przez scenę przenoszony jest krzyż z puszek po piwie, w tle słychać okrzyki "Gdzie jest krzyż" z filmiku, który robił latem furorę na YouTube, za chwilę odbędzie się tu polska bitwa wszystkich ze wszystkimi: kosynierzy, zomowcy, powstańcy warszawscy i rycerze spod Grunwaldu ruszą do walki w scenie rekonstrukcji polskiej świadomości. I pięknie. Tacy jesteśmy, dowodów aż za wiele, nie ma się o co z Klatą spierać. Tyle że strasznie ta jego diagnoza wtórna, wielokrotnie słyszana i wypowiadana, zbanalizowana i uproszczona. Jest kopią i kalką, tak jak myśli i zachowania bohaterów. Konsekwencja reżysera może budzić podziw, jednak jego najnowsze przedstawienie głównie rozczarowuje.



Aneta Kyzioł
Polityka
10 listopada 2010