Ponadczasowa miłość
„Palm Springs" (reż. Max Barbakow) to ekscentryczne połączenie komedii, komedii romantycznej i filmu science fiction, którego producentem są między innymi Andy Samberg i grupa The Lonely Island. Film międzynarodową premierę miał na festiwalu filmowym Sundance w 2020 roku, a w Polsce wejdzie do kin 26 lutego 2021 roku. Już dziś jest jednak wyświetlany przez kina studyjne. Został nominowany do tegorocznych Złotych Globów w kategorii Najlepsza komedia lub musical.Na weselu w Palm Springs spotyka się dwójka nieznajomych, którzy przez niefortunny splot wydarzeń razem wpadają w pętle czasu. Nyles (Andy Samberg) i Sarah (Cristin Milioti) budzą się codziennie tego samego dnia. Jak się dowiadujemy, Nyles tkwi w niej już od jakiegoś czasu, właściwie od tak dawna, że nie pamięta życia przed pętlą. Dla Sarah to zupełnie nowa sytuacja, którą w dodatku ciężko zaakceptować, kiedy poranki zaczynają się nie w swoim łóżku, a przez to przepełnione są poczuciem winy. Codziennie na nowo przeżywa dramat popełnienia błędu. W tej pozornie beznadziejnej sytuacji nasi bohaterowie odkrywają, jakie możliwości daje życie jakby nie było jutra.
W wyjałowionym świecie naszego bohatera, nagle pojawia się ktoś, z kim dzielenie go staje się przyjemne i na nowo ciekawe. Okaże się to być zarazem błogosławieństwem i przekleństwem. W miarę upływu czasu zaobserwujemy jak ta dwójka będzie musiała nauczyć się żyć w zawieszonym świecie, w którym są skazani na siebie nawzajem. W tych okolicznościach rodzące się między nimi „ponadczasowe" uczucie, będzie wyzwaniem dla nich obojga.
Twórcy dbają, żeby widz się nie pogubił i upewniają się, że rozumiemy zasady działania pętli. Milioti poprzez „dołączenie" do pętli, staje się naszym przewodnikiem po świecie filmu. To za jej przyczyną dowiadujemy się o sposobie działania mechanizmu i dzięki niej odkrywamy jak się z niego wydostać. Właściwie wszystko ma tu sens i ciężko znaleźć lukę w rzeczywistości filmu, a o to przecież bardzo łatwo przy tworzeniu scenariusza komediowego sci-fi.
„Palm Springs" to kino, które pod pretekstem zabawy motywem rodem z „Dnia Świstaka" (1993) kryje gorycz, depresję i rozczarowanie światem. Film jest opowieścią o utknięciu. Pod postacią pętli czasowej twórcy przedstawili życiową bierność, w której nierzadko tkwimy. Dzień przypomina jeden drugi, niewiele czeka w przyszłości, a i patrzenie w przeszłość nie ma za dużego sensu. Zapętlenie się tego samego dnia rozwiewa nadzieje, że coś się jeszcze liczy, pozwala uniknąć odpowiedzialności i zapomnieć o niewygodnej przeszłości, która często przytłacza. Pomimo, że film jest jeszcze dziełem stworzonym przed pandemią, to znakomicie wpisuje się w nihilistyczny nastrój dzisiejszości.
To kolejna kreacja aktorska Andyego Samberga (po jednym z najśmieszniejszych seriali ostatnich lat – „Brooklyn 9-9"), która jest zabawna, wzruszająca, a przede wszystkim rzeczywista. Tym razem jego bohater zyskuje gniotącą przeszłość, który nie przeszkadza w komedii, ale nasyca jego grę trudnym smutkiem, w którym nie ma cienia fałszu. Cristin Milioti z kolei (znana z jednego z najbardziej rozczarowujących seriali ostatnich lat, czyli „Jak poznałem waszą matkę"), zostaje odczarowana z roli delikatnej i romantycznej miłości Teda Mosby i tworzy postać, którą przyjemnie jest poznawać i przeżywać z nią trudne momenty. Między nimi jest niesamowita chemia, co przekłada się na czuły, zgrany i ucieszny występ na ekranie. Wybór tej dwójki aktorów jest nieprzypadkowy, dobrze są znani pokoleniu millenialsów, a to właśnie do niech adresowany jest film i to właśnie o nich ten film jest.
Seans jest niebywałą przyjemnością. To film, dzięki któremu sami zostajemy wplątani w pętlę czasu i chcemy w niej zostać. Niestety przez to zapowiadane 90 minut filmu zdaje się być dwudziestoma i musimy szybko wrócić z rozgrzanego Palm Springs. Film nie mógł wybrać sobie lepszego momentu na wejście do polskich kin. Gdy na dworze chłodno i mroźno, nic nas nie rozgrzeje lepiej niż skwierczące widoki Kalifornii. W dodatku przy atmosferze powszechnego zmęczenia pandemią, jest genialnym poprawiaczem humoru i daje wiele wartościowych refleksji. „Palm Springs" to dobra komedia romantyczna, którą można oglądać bez cienia żenady.
Jagoda Masłowska
Dziennik Teatralny Poznań
17 lutego 2021