Popkulturowy Mozart

Nie wiem, czy gdziekolwiek na świecie jest drugi taki festiwal, na którym prezentuje się wszystkie dzieła sceniczne Mozarta zrealizowane w jednym teatrze przez tego samego reżysera. Taką wyjątkowością cieszyła się Warszawska Opera Kameralna. Wszystkie dzieła sceniczne Mozarta zostały tu wyreżyserowane przez Ryszarda Peryta, a scenografię przygotował Andrzej Sadowski.

Festiwal, prócz koncertów, rokrocznie prezentował wspaniały komplet utworów, które w tej realizacji stanowiły znakomitą, spójną artystycznie całość, w pewnym sensie odnoszącą się do klimatu osiemnastowiecznego teatru, takiego, w którym mógł bywać sam Mozart. Inscenizacje Peryta i Sadowskiego doskonale współgrają z muzyką Mozarta, librettem, jego klimatem i wymową przesłania.

Od trzech lat Warszawska Opera Kameralna ma nową dyrekcję, co sprawiło, że repertuar Festiwalu Mozartowskiego, głównie opery, poddawany jest tzw. odświeżaniu. I tak na pierwszy ogień dwa lata temu poszedł spektakl "Cosi fan tutte". Poprzednią wersję, w reżyserii Ryszarda Peryta, usunięto, a w to miejsce dano nową inscenizację tejże opery w reżyserii Marka Weissa, zgodnie z duchem poprawności politycznej (wyuzdane, obsceniczne sceny, palenie haszyszu, wątki homoseksualne itd.).

W ubiegłym roku zaś "odświeżającej obróbce" poddana została opera "Uprowadzenie z Seraju". Inscenizacja autorstwa wspaniałego tandemu artystycznego Peryt - Sadowski poległa na rzecz nowej wersji wyreżyserowanej przez Ewelinę Pietrowiak, która sprowadziła unowocześnienie dzieła Mozarta do umieszczenia akcji we współczesnej Turcji, wyposażenia bohaterów w broń Kałasznikowa, ubrania postaci w dziwne, nieprzystające do niczego kostiumy, nie mówiąc już o "łazienkowej", sterylnej scenografii i białej podłodze, co odebrało operze jej klimat. W tym roku kolejny spektakl Peryta i Sadowskiego, "Wesele Figara", wyrzucono do piwnicy, a jego miejsce zajęła nowa inscenizacja tejże opery dokonana przez lwowskiego reżysera Wasyla Wowkuna. Scena aż tonie w nadmiernej czerwieni (w scenografii i kostiumach), panowie przypominają torreadorów, panie występują w falbaniastych sukniach, bo to Sewilla. Zamiast byka na scenie umieszczono konia na biegunach, a dla większego "unowocześnienia" opery reżyser "wyposażył" hrabiego Almavivę w kuriozalne hobby: malowanie nagiego aktu męskiego.

Ale gdy zamknąć oczy i "otworzyć" uszy, spektakl nabiera zupełnie innej wartości. Piękna muzyka Mozarta pod dyrekcją Zbigniewa Gracy wartko płynie, wybrzmiewając (poza niektórymi partiami) w znakomitej harmonii ze śpiewakami na scenie. Tytułowy Figaro w wykonaniu Artura Jandy głosowo znakomity, gorzej z warsztatem aktorskim. Kontratenor Jana Jakuba Monowida (Cherubin) wybrzmiał dostatecznie mocno. Andrzej Klimczak, znakomity artysta, który zawsze obsadzany był w roli Figara, tutaj występuje jako hrabia. Ze stratą dla przedstawienia. Świetnie wokalnie i aktorsko zaprezentował się Krzysztof Kur. Z pań najlepsza, bezkonkurencyjna Marta Boberska w partii Zuzanny, urzeka piękną barwą głosu, wyśmienitym aktorstwem i naturalną vis comica. Także Anna Mikołajczyk w roli hrabiny jest w pełni przekonywająca wokalnie i aktorsko. Żadna z tych "odświeżonych" wersji nie dorównuje artystycznie inscenizacjom Ryszarda Peryta. Po co więc ta zmiana?

Zainaugurowany "Weselem Figara" [na zdjęciu] Festiwal Mozartowski zakończył się "Zaczarowanym fletem" w wersji widowiska plenerowego, w reżyserii Jerzego Lacha, zaprezentowanym w amfiteatrze warszawskiego Parku Sowińskiego. W ubiegłym roku był to dziedziniec Pałacu w Wilanowie. W tym roku zmieniło się miejsce, ale kształt spektaklu z elementami multimedialnymi w zasadzie pozostał ten sam. Nadal silnie wyeksponowano akcenty masońskie (dlaczego?), nadal Królową Nocy ucharakteryzowano na Matkę Bożą Ostrobramską (z półksiężycem). W jakim celu?

Muzycznie (pod dyrekcją Rubena Silvy) i wokalnie, mimo niesprzyjających warunków pogodowych, spektakl w zasadzie bez zarzutu. Interesująco wybrzmiały głosy m.in. Tatiany Hempel (Królowa Nocy), Anny Mikołajczyk (Pamina), Justyny Stępień (Papagena), Aleksandra Kunacha (Tamino), Dariusza Górskiego (Sarastro).



Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik
11 sierpnia 2015
Spektakle
Le Nozze di Figaro