Portret popkultury

TR Warszawa wraca do formy. Po pięknym i przejmującym "T.E.O.R.E.M.A.C.I.E." w reż. Grzegorza Jarzyny, mamy inspirowany estetyką campu "Portret Doriana Graya" - zaadaptowaną przez dramaturga Szymona Wróblewskiego i młodego reżysera Michała Borczucha słynną powieść Oscara Wilde\'a z 1890 r.

 Na scenie szaleje rekwizytorium tzw. nowoczesnego teatru: designerskie kostiumy, mikrofony, głośna muzyka, przegięci geje, kobiety, które pod pięknem i chłodem skrywają rozpacz, prężące się nagie męskie ciała. Borczuch z tych puzzli układa ironiczny, dowcipny, ale i poruszający, a przede wszystkim trafiający w punkt, portret współczesnego pokolenia wielkomiejskich 30-latków: artystów życia. 

Nacisk na formę, podążanie za modami (duchowa podróż na Wschód, z której przywozi się slajdy) i bełkot o współczesnym hedonizmie mają maskować przeciętność, usprawiedliwiać egoizm i niechęć do wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny i ich wpływ na innych. Nie brakuje też marzenia o wiecznej młodości, o staniu się ikoną popkultury. A spod perfekcyjnych makijaży i kreacji od najmodniejszych projektantów raz po raz wychylają się mniej fotogeniczne: potrzeba bliskości, bezradność wobec uczuć, strach przed starzeniem się i śmiercią. 

Aktorzy TR - Tomasz Tyndyk, Katarzyna Warnke, Sebastian Pawlak (ściskająca za gardło rola malarza Bazylego Hallwarda) i Piotr Polak - tworzą wiarygodne, na pograniczu autoironii, role. Wszystko to powoduje, że spektakl Borczucha, mimo że niepozbawiony słabszych momentów, chwilami zbyt zawiły i za długi, można postawić zarówno obok filmowych "Egoistów" Mariusza Trelińskiego jak i "Factory 2" - niedawnego arcydzieła Krystiana Lupy.



Aneta Kyzioł
Polityka
12 marca 2009
Teatry
TR Warszawa