Powtórne narodziny
Artysta uwięziony we własnym ciele wpada w stan odrętwienia, pustki, braku wiary w siebie. Pragnie wyrwać się z klatki własnej skóry, pokonać barierę, jaką ona stanowi i narodzić się na nowo .O tym jest "Waiting" Mikołaja Mikołajczyka.Pierwszy solowy projekt Mikołaja Mikołajczyka, absolwenta poznańskiej szkoły baletowej, wieloletniego solisty poznańskiego Teatru Wielkiego jest oparty na osobistych doświadczeniach artysty. Po ciężkiej kontuzji nogi nie mógł tańczyć, co doprowadziło go do załamania i zmusiło do chwilowego wycofania ze sceny artystycznej.
Spektakl zaczyna się symbolicznie – leżący na podłodze nagi bohater wyciąga w górę dłoń z uniesionym palcem (co przypomina kiełkowanie rośliny, jej wydostawanie się spod mokrej, ciężkiej ziemi) i dotyka nią serca.
Gra stopami – ich ułożeniem i sposobem chodzenia jest aluzją do przeżyć Mikołajczyka. Wyczerpujące, powtarzane do znudzenia ćwiczenia przy drążku, nawiązujące do kształcenia w szkole baletowej, są metaforą zamknięcia w klatce własnego ciała. Scena z drążkiem - na początku ukazuje cierpliwą pracę, która z czasem zaczyna budzić furię, zniechęcenie, zmęczenie. Mimo nieporuszonej mimiki twarzy wiemy, ile go to kosztuje.
Mikołajczyk do ciężkiego i trudnego tematu wprowadza też zabawny element, który ma rozładować napięcie, zarazem nie zbaczając całkowicie z tematu - scenę, w której bohater śpiewa piosenkę, przekrzykując lecący w tle podkład.
Przełomowy moment, od którego zaczyna się nowe życie bohatera, to zgolenie głowy.
Od tej pory widzimy nowe wcielenie artysty. Mikołajczyk manifestuje siebie, krzyczy do widza: Oto nowy ja! Wróciłem!
Na uwagę zasługuje muzyka Bartłomieja Franka. Różnorodna, tworząca nierozerwalną więź, z tym, co dzieje się na scenie. Raz spokojna, poważna, to znowu drapieżna, skrzypiąca, głośna i nachalna, wręcz nie do wytrzymania.
Zaskakująca jest swoboda, z jaką porusza się po scenie kompletnie nagi tancerz. Bez zbędnego zażenowania, czy skrępowania wykonuje skomplikowanie ćwiczenia baletowe. Mikołajczyk twierdzi, że każdy kostium ograniczałby jego ruchy i stwarzał wrażenie sztuczności.
Spektakl wywołuje wiele uczuć – od zszokowania nagością aktora i sceną, podczas której na oczach widzów goli sobie głowę, po współczucie dla człowieka walczącego z samym sobą.
„Waiting” to oczekiwanie samego Mikołajczyka na powtórne narodziny – powrót na scenę, jak i widzów, na kolejne jego spektakle. Zwracając uwagę na długą przerwę w karierze, do jakiej był zmuszony, oczekiwanie przybrało zwielokrotnioną formę. Artysta świetnie ukazał to w kończącej cały spektakl projekcji.
„Waiting” to czekanie na wyjście ze skorupy, rozwinięcie skrzydeł i poszybowanie wysoko – bez wątpienia to ukazywało piątkowe przedstawienie.
Mikołaj Mikołajczyk zrobił na mnie ogromne wrażenie – na początku byłam oszołomiona, trochę zszokowana. Potem zrozumiałam, że każdy szczegół ma sens i swoje miejsce w opowieści. Układanka zaczęła składać się w całość.
Myślę, że nie tylko ja to przyznam - gromkie brawa, jakie otrzymał spektakl były bardzo zasłużone.
Katarzyna Krzywicka
5 ściana
23 listopada 2009