Premiera w Lidlu

Ostatnia premiera wałbrzyskiego teatru dramatycznego to „Żeglarz" Jerzego Szaniawskiego, notabene Jego patrona , więc wybór tego utworu miał być swoistym hommage dla nieco zapomnianego już autora dramatów z okazji 50 – lecia jego śmierci.

 Sztuka rozgrywa się w dwóch płaszczyznach, zarówno czasowych jak i przestrzennych. W teatralnym foyer znajduje się instalacja, na której wystawiane są teatralne rekwizyty, które nie weszły do spektaklu. Złote psy, kiczowata, pstrokata jakby afrykańska rzeźba stoją niczym salon odrzuconych, niechciane i zapomniane.

Zaczyna się tam już snucie opowieści, będącej studium na temat pomnika, dylematy, czy jest on zwykłą rzeźbą, upamiętnieniem postaci lub historycznej chwili czy wchodzi już w przestrzeń dyscyplin plastyczno – ideowych, stając się artefaktem. I o tym traktuje sztuka Szaniawskiego, w pewnym miasteczku władze postanawiają postawić pomnik kapitanowi Nutowi, kreując go tym samym na lokalnego bohatera. Mieszkańcy, pozornie jednomyślni i zgodni, potwierdzają heroiczność życia młodego marynarza licznymi świadectwami i absurdalnymi czasem pamiątkami, jak złamana noga ze stołka kapitana czy sfingowany pamiętnik, w którym kapitan jest mądry, bohaterski i czuły. Nagle pojawia się młody, dociekliwy pisarz, który zaczyna dochodzenie w sprawie autentyzmu kapitana Nuta i zaczyna obalać większość mitów na jego temat. Zdziera image czułego romantyka, bohatera ginącego na podpalonym statku i ukazuje się damski bokser i tchórz.

W roli młodego pisarza młody, debiutujący reżyser obsadził również młodą, nową aktorkę wałbrzyskiego teatru Karolinę Bruchnicką, co dodało sztuce Szaniawskiego nieco niedopowiedzenia, tajemniczej groteski. Jeden z aktorów, weteranów wałbrzyskiej sceny , Ryszard Węgrzyn, wspominał właśnie o tej twórczej fuzji młodej, otwartej i gniewnej z bardziej doświadczoną i pewną siebie energią. Konceptem reżysera było więc obsadzenie w rolach męskich, młodych aktorek, co trochę przywodzi na myśl szekspirowskie komedie z ich przewrotnością i zabawą płciami.

Skumulowanie mocnej, żeńskiej siły przytłumiło nieco postacie męskie, które mogłyby byćbardziej wyraziste, np. Czesława Skwarka było jakby „mniej" niż zazwyczaj na scenie, u kapitana (Ryszard Węgrzyn) tez zabrakło szyderstwa i cynizmu, które by bardziej zobrazowało dwulicowość tej postaci. Szekspirowskie stroje z epoki i opływowa scenografia wprowadzają od początku w oniryczny klimat. Jest on celowo przełamany współczesną konwencją , aktorki „wychodzą na spacer" we współczesność, komentując odsłonięcie pomnika pomiędzy wyborem słoika papryczek w Lidlu w czasie zakupów ( Joanna Łaganowska). Jest też żartobliwe i sytuacyjne nawiązanie do patrona teatru w formie prezentacji gadżetów z nim związanych, niczym w telewizji wysyłkowej, w tej roli Irena Sierakowska.

Wojciech Rodak odczytał na nowo anachroniczny tekst „Żeglarza", dokonując jego dekonstrukcji i pokazując jak wciąż dobrze i sprawnie działają machiny propagandy, kreowanie legendy, tam gdzie jej nie ma. Sam autor, którego sztuki zostały potępione i uznane za wywrotowe przez socjalistyczną władzę, puszcza do współczesnych widzów perskie oko.



Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
7 marca 2020
Spektakle
Żeglarz
Portrety
Wojciech Rodak