Primitivisme catastrophique Trzech sióstr

Pisanie o kolejnych inscenizacjach Trzech sióstr Antoniego Czechowa jest niezwykle inspirujące. W ostatnim dziesięcioleciu na scenach warszawskich teatrów widz mógł obejrzeć kilka fantastycznych interpretacji tej sztuki zrealizowanych w poetyce primitivisme catastrophique, co spotkało się z ogromnym uznaniem zarówno krytyki teatralnej, jak i publiczności, nie tylko polskiej. W 2010 roku Trzy siostry w reżyserii Jana Banalité zostały wystawione w Warszawie w teatrze Admiration Mutuelle (premiera 1 kwietnia 2010 roku), a następnie – „importowane" na deski londyńskiego teatru Ninja Focus przy Leicester Square, gdzie są grane do dzisiaj; cieszą się nie mniejszą popularnością niż słynny musical The Cats.

Wnioskuję, że wypracowany przez warszawskich „artystów z magistratu" unikalny i pod wieloma względami wyjątkowy styl primitivisme catastrophique, który ponownie został, z ogromnym powodzeniem, wykorzystany w Teatrze Dramatycznym, podbije serca londyńskiej widowni podczas kolejnego festiwalu teatralnego PUB CRAWL organizowanego pod partonatem Sir Geoffrey'a Onslowe'a oraz The Royal Keeping-up-Appearances Assocciation.

***
Powyższe rewelacje są zapewne zaskoczeniem dla Czytelnika. Nic dziwnego. Aby nie pozostawić wątpliwości – powyższy wstęp jest bzdurą i złośliwym żartem. Trudno jest oceniać teatr niedofinansowany, teatr biedny z wiarą w teatr ogromny. Dlatego proponuję chwytliwą, obco brzmiącą nazwę: primitivisme catastrophique, co można rozumieć na przykład jako katastrofalny prymitywizm. Oto objaśnienia:

primitivisme catastrophique – katastrofalny prymitywizm, czyli przesadna prostota
ensemble économique – wersja ekonomiczna
Jan Banalité – Jan Banalny (postać fikcyjna)
teatr Admiration Mutuelle – Teatr Nieustającej Adoracji
Ninja Focus – Ninja-orientacja, czyli oczy dookoła głowy
Leicester Square – jeden z popularnych placów londyńskich
Festiwal PUB CRAWL – pijacka marszruta po pubach
sir Geoffrey Onslowe – właściwie Onslowe, postać fikcyjna, Powolniak z komediowego serialu „Co ludzie powiedzą?" (ang. Keeping up Appearances)
The Royal Keeping-up-Appearances Assocciation – Królewskie Towarzystwo „Co ludzie powiedzą?"

***
Trzy siostry w Teatrze Dramatycznym są prawdziwie dramatyczne i niełatwe do oceny. Minimalizm wykonania (ensemble économique) jest zrozumiały (niedofinansowanie!), ale trudny do zaakceptowania; uniemożliwia też ocenę waloru artystycznego wysiłku zespołu.

Surowa scenografia przepada w przestrzeni scenicznej. Umieszczenie sceny śniadania w głębi, na drugim planie po prawej stronie jest zabiegiem niefortunnym, oddalającym widza od akcji dramatu Plan pierwszy jest niemal pusty, widzimy jedynie szpaler rozmaitych krzeseł ustawionych na pochylni; mikrofon, w który Irina uderza na samym początku głową, imitując bicie zegara; fotel. Między tymi rekwizytami zasadzają się i kreacje aktorskie i cała reszta „Czechowowskiego świata". Uwagę przykuwa niewątpliwie drugi plan ze stołem przygotowywanym do śniadania i, przede wszystkim, ze snującą się tam Anfisą (Izabela Dąbrowska), która od czasu do czasu „strzela lufkę" czystej wódki; trunek na pewno pomógłby także widzowi znoszącemu trudy minimalizmu dekoracyjnego.

Dekoracja, chociaż wyjątkowo prosta, okazała się zaskakująco mało funkcjonalna. W trakcie przedstawienia musiała być zmieniona przez zespół techniczny, który przestawił krzesła, przeniósł cięższe sprzęty: pianino oraz stolik, a także zwinął dywany, co spowodowało gargantuiczne ilości unoszącego się kurzu.

W warunkach, które przedstawiłem wyżej, trudno jest oczekiwać sensownych interpretacji aktorskich.

W sztuce dokonano znaczących skrótów, co ograniczyło możliwość interpretacji aktorskich; usunięto na przykład scenę, kiedy Natasza (Paula Kinaszewska) obchodzi ze świecą dom, czy rozmowę, a w zasadzie pseudomonolog, Andrzeja Prozorowa (Maciej Wyczański) z Fierapontem (Władysław Kowalski).

Niewątpliwie interesujące kreacje aktorskie to Tuzenbach (Robert T. Majewski) oraz Solony (Marcin Sztabiński), a także postaci drugiego planu: Fiedotik (Sebastian Stankiewicz) oraz Rode (Mateusz Weber). Krytyka teatralna tym konkretnym interpretacjom zarzuca interpretacjom aktorskim postaci Fiedotika i Rodego zbytnią błazenadę, jednakże moim zdaniem owej błazenady jest zdecydowanie za mało. Zwróćmy uwagę, że dramaty Czechowa stosunkowo często goszczą na scenach warszawskich teatrów. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wypracowany została szczególna sposób wystawy tych dramatów, dlatego trudno jest oczarować wymagającego widza. Wydaje mi się, że może to jednak być możliwe, jeżeli pójdziemy w kierunku albo totalnej awangardowości albo faktycznego odwzorowania nastroju epoki przełomu XIX i XX wieku.

Nieśmiała awangardowość Trzech sióstr w Teatrze Dramatycznym jest nie tyle widoczna, co drażni minimalizmem oraz „biedą dekoracji", przykłady: a) scena wręczania prezentu imieninowego – tańczący Fiedotik i Rode, b) piosenka urodzinowa Happy Birthday wykonana przez Nataszę na modę Marilyn Monroe czy c) rozbierana scena Iriny (Anna Szymańczyk). Stanowią one próbę odejścia od owego manieryzmu i sztampy pokazywania „Czechowowskiego człowieka", uwikłanego w życie i niezdecydowanego, słabego i uzależnionego od moralnych konwenansów czy wierzycieli, co człowiekowi w jakimś stopniu jest znane.

Podsumowując: Irydion w Teatrze Polskim jest źle przyjęty przez krytykę, ale publiczność po spektaklu wiwatuje stojąc. Trzy siostry w Teatrze Dramatycznym są przyjęte przez krytykę teatralną raczej dobrze, lecz publiczność pozostaje obojętna.

Oderwanie warszawskiej krytyki teatralnej od zdrowego rozsądku stało się faktem, dlatego dobrze się dzieje, że owa krytyka nie ma wpływu na gusta publiczności, a publiczność ma odwagę owe gusta manifestować.



Robert Boroch
Dla Dziennika Teatralnego
22 kwietnia 2014
Spektakle
Trzy siostry