Produkt naszej cywilizacji
Producent z Hollywood spotyka się z młodą atrakcyjną aktorką. Opowiada jej o swoim nowym filmie. Planuje obsadzić ją w roli głównej bohaterki. Tak oto całe przedstawienie opiera się na monologu mężczyzny. Zarysowują się wtedy rozmaite kwestie: różnic religijnych, cywilizacyjnych oraz uprzedzeń. Publiczność zostaje włączona w wydarzenia, rozbawiona i zahipnotyzowana nimi, mimo ich powierzchownej banalności.Widzowie przed wejściem do sali oglądają zapis wywiadu z przechodniami. Zaczepiane na ulicy osoby odpowiadają na pytanie, co robiły 11 września 2006 roku. Pokaz pełni funkcję przedmowy. Zapowiada treść przedstawienia, które to też przeplatane jest kilkoma projekcjami, pokazującymi z różnych aspektów zachodnią cywilizację.
Sama Amy (Anna Ilczuk) ma najprawdopodobniej przykre wspomnienia związane z ową datą. Producent angażując ją do tej roli, znęca się nad nią, rozdrapuje stare rany. Kobietę najbardziej porusza emisja nagrania z telefonu komórkowego jednej z ofiar ataku na World Trade Center. Widoczne, m.in. przez proksemikę, jest niejasne napięcie między postaciami. Anna Ilczuk perfekcyjnie wciela się w postać zepsutej gwiazdy Hollywoodu. Potrafi być wymowna, nie wypowiadając ani słowa. Ekspresywnie i konsekwentnie milczy. Posługuje się wzrokiem i mową ciała. Emanuje erotyzmem. Silnie zaznacza się na scenie. Natomiast mężczyzna żywiołowym słowotokiem przede wszystkim nadaje tępa akcji. Ma pełną wizję planowanego przedsięwzięcia. By doszło do skutku, musi w nim zagrać Amy. Pociąga go jej charakter i temperament, ale nie szanuje jako kobiety. To ból, który Amy nosi w sobie, fascynuje go. Ale tak, jak może fascynować grzech , zdrada, czy morderstwo. Darzy ją ambiwalentnym uczuciem: zachwytu i obrzydzenia.
Scenariusz jest zbytnio pogmatwany, przerysowany, można rzec: kiczowaty. Jednak na głębszej płaszczyźnie interpretacyjnej, jawi się jako pełny kontrastów przekaz. I to na kontrastach właśnie opiera całość sztuki: miłość – nienawiść, kolor skóry: ciemny – jasny, agresja – subtelność, milczenie – mowa, fascynacja – obrzydzenie.
Ravenhill, kontrowersyjny dramaturg, podejmuje kolejny trudny temat. Tym razem analizuje problem ksenofobii zachodu. Obnaża nasz stereotypowy stosunek do odrębności kulturowych. Po wydarzeniu z 11 września, każdy muzułmanin jest potencjalnym terrorystą. Posiada niezbędne rekwizyty fanatyka religijnego: dywanik do modlitwy i nóż. Ravenhill bada także kwestię wartości bytu pojedynczego człowieka. Wyśmiewa ciemnotę i tandetę „naszego” świata. Scenariusz filmowy w karykaturalnej formie sensacyjnego melodramatu ukazuje koszmar samotności wśród ludzi oraz potęgę miłości, nieliczącej się z żadnym ograniczeniami. Sztuka absorbuje, bawi i prowokuje do rozmyślań.
Wrocławski Teatr Współczesny, Scena Inicjatyw Aktorskich
Mark Ravenhill
"Produkt"
przekład: Małgorzata Semil
opieka rezyserska: Jakub Kamieński
Obsada: Piotr Łukaszczyk, Anna Ilczuk
Premiera: 9 stycznia 2008r.
Antonina Gruszecka-Bydłoń
Dziennik Teatralny Wrocław
2 lutego 2009