Prokofiew obsesyjny

To prawdziwe odkrycie. Nie znaliśmy dotąd (z wyjątkiem jednego wystawienia w Poznaniu w latach 80.) tej mrocznej twarzy Prokofiewa.

Przeciętnemu słuchaczowi ów kompozytor kojarzyć się może z przekorą, kąśliwością i humorem albo też z ciepłym liryzmem baletu "Romeo i Julia"."Ogni-sty anioł"to opowieść osnuta na tle powieści Walerija Briusowa, której bohaterką jest kobieta nawiedzona. Dosłownie uważa ona, że od dzieciństwa nawiedza ją ognisty anioł. Próbuje go później szukać w innych mężczyznach, a swoją obsesją doprowadza się do zguby, wcześniej niszcząc życie innym na swej drodze. Ta obsesyjność i męka oddana jest w muzyce niezwykle sugestywnie. To dzieło bardzo trudne wykonawczo. Na szczęście za pulpitem dyrygenckim stanął Kazushi Ono, dyrygent wybitny, i stworzył prawdziwą kreację - orkiestrę Opery Narodowej rzadko się słyszy w takiej formie. Śpiewacy, zwłaszcza wykonujący główne role Ausrine Stundyte (Renata) i Scott Hendricks (Ruprecht), mają niezwykle trudne zadanie. Reżyser zastosował po raz kolejny podział sceny, podobny jak w widzianym niedawno spektaklu Katie Mitchell "Peleas i Melizanda": rzecz się dzieje w pomieszczeniach umieszczonych nad sobą i obok siebie. Powtarzają się też motywy znane z innych spektakli Trelińskiego. Ale gorączka zawarta w treści jest oddana; muzyka zresztą tu zdecydowanie dominuje i bardzo dobrze, bo jest naprawdę niesamowita.



Dorota Szwarcman
Polityka
26 maja 2018
Spektakle
Ognisty anioł