Prowizoryczność konstrukcji
Z okazji 11. Teatromanii Teatr Akademia Ruchu z Warszawy zaprezentował swój uliczny performance na Placu Sobieskiego w Bytomiu. Jaka szkoda, że ów Plac zgromadził zaledwie garstkę widzów, a odbywający się na Rynku konkurs karaoke był oblegany przez co najmniej dwa razy większą publiczność. Czyżby teatr był tylko dla teatromaniaków?Z Górnośląskiego Muzeum (mieszczącego się przy Placu Sobieskiego) wyszła delegacja pięciu osób w czarnych garniturach. Można było sobie pomyśleć, że oto zbliżają się organizatorzy Festiwalu, by powitać widownię. Jakże wielkim było zaskoczeniem, gdy jedna z postaci namalowała wodą kilka słów na ziemi – „woda jest cicha”. W tym samym czasie inny mężczyzna, zajął się drewnianymi klockami, z których tworzył podczas całego widowiska różne wyrazy. Następnie reszta grupy wyciągnęła białe chusteczki i zaczęła nimi wycierać bruk. Z namaszczeniem układano małe białe koperty i pudełeczka, które po chwili zapalały się ulegając autodestrukcji. Pojawiło się także pisanie ogniem z palników po chodniku oraz tworzenie na murze papierowego napisu – elita – który aktorzy zaraz zmyli kilkoma wiadrami wody. Całe widowisko działo się bardzo swobodnie, a kolejne komunikaty przenikały się tak naturalnie, że aż trudno jest odtworzyć ich kolejność.
Eksperymenty tego teatru ze względu na treści, które ze sobą niosą są bardzo intrygujące. Sytuacja, w której performerzy pokazali publiczności chusteczki z narodowościowymi hasłami, wytarli nimi brudny chodnik, a następnie pokazali (w międzyczasie dyskretnie podmienione) je bez napisów. Uderzonemu klockiem w nogę mężczyźnie podano krzesło, obmyto mu stopy, a na koniec zabrano buty, by musiał wracać po widowisku na boso. To każdego może zastanowić. Jedyną cząstką łączącą wszystkie te doświadczenia jest poznanie otaczającego nas świata na różnych poziomach. Z jednej strony przeprowadzone eksperymenty były rodem z lat dzieciństwa, podczas którego badamy rzeczy znajdujące się wokół poznając ich właściwości. Z drugiej natomiast, niektóre komunikaty można było uznać za pochodzące ze świata dorosłych, gdyż zostały w nich poruszone tematy społecznościowe.
Ważnym elementem tego spektaklu była ulotność komunikatów, która to wynikała z rodzaju zastosowanych doń materiałów. Metaforycznie rzecz ujmując – papierowa elita, która spływa z pierwszym deszczem, budowanie chwiejnej konstrukcji z klocków tworzącej napis – utopia, czy obmywanie nóg poszkodowanemu, a następnie pozostawienie go na pastwę losu bez butów, to wszystko ma swój podtekst polityczny, obyczajowy, społeczny. „Soki różne i czas poznania”, to komentarz naszej rzeczywistości, a zaniedbana i momentami popadająca w ruinę przestrzeń Bytomia zdaje się być idealnym miejscem do przedstawienia „syzyfowej pracy” człowieka, który wciąż próbuje coś skonstruować zapominając o tym, że wszystko jest chwiejne i ulotne. Widzowie w przeciwieństwie do beztrosko bawiących się klockami performerów dzieci, odeszli z poczuciem lekkiej konsternacji i próbą odszukania sensu.
Anna Broniszewska
Dziennik Teatralny Katowice
1 czerwca 2009