„Przeczytaj mnie!" - w pogoni za białym królikiem
Książka jest jak walizka pełna nowych doświadczeń. Jak otwarta księga z której można czytać światy odległe, leżące na innej mapie. Myśli zapisane w innym człowieku, scalające się często z nami lub gnające z odległych biegunów, próbując zaznaczyć swoje terytoria. Jednak to, czy im na to pozwolimy, zależeć będzie tylko od nas.Z początkiem miesiąca w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu pojawiła się „Wystawa/ Ogólnopolski Przegląd Sztuki Książki", w której przedmiot ten jest jej głównym bohaterem. Nie dzieje się to wprawdzie bez podmiotowości, a strony zapisane zostają przez znaczenia mające swój zalążek w głowach ich autorów. Wszakże jest ich wielu, a każda z nich obrazuje inny rodzaj rzeczywistości czy napotkanego przez nich problemu.
Przestrzeń tej stosunkowo niewielkiej sali mieszczącej się na parterze oddzielona została na dwie części dzielone ścianką. W jednej z nich znajdują się książki ukryte, opatrzone w okładki i swoją treść zostawiające wewnątrz. Żeby ją poznać założyć trzeba dostępne w ramach zwiedzania rękawiczki. Wśród nich są m. in. projekt Aleksandry Szlęk, który był jej pracą dyplomową ukazaną w Katowickim ASP i której rezultat miałam okazję zobaczyć już prędzej w Gdańskiej Zbrojowni. Jest to świat zapisany w cyfrach, coś na wzór ludzkiego życia umieszczonego w statystykach, biorąc pod uwagę najmniejsze nawet czynności. Projekt ten nosi tytuł „28.489", bo tyle też wynosi średnia ludzkiego istnienia przeliczona przez 78 przeżytych w dobie latach. W pierwszej części książki zapisane są czynności takie jak spanie, jedzenie, czytanie czy też średni czas spędzony przed telewizorem etc.. Druga natomiast zawiera piktogramy porównujące je ze sobą. Czy dopiero teraz jesteśmy w stanie zobrazować sobie część przespanych dni, być może lat?
Możemy spotkać również mapy Karoliny Wiśniewskiej i Marcina Mokrego. Choć ich oprawa początkowo może być odbierana mylnie, gdyż sprawia wrażenie map jakie znamy z atlasów, to po ich otwarciu zobaczyć możemy mapy indywidualne. Wytoczone drogi codziennych miejsc, strefy wpisane w życiorys, ścieżki ich autorów, przestrzeni przez nich przemierzonych.
Na stoliku nieopodal leżała natomiast „Grota dla Minotaura, Grota dla Orfeusza" - autorstwa Anny Marii Bauer, opatrzona w okładkę jakby z pakowanego papieru. Odnosiła się wówczas do mitu i przemiany. Do mieszającej jeszcze jakiś czas temu w życiach pandemii - słów znalezionych w książkach, z którymi można się było wówczas identyfikować. Obrazów rezonujących z postacią autorki, spinanych na stronicach Raju Utraconego Miltona czy sonetach do Orfeusza Rilkego. Jest to indywidualna historia. Historia wyjścia z czteroletniej depresji, potwora siedzącego w głowie... a może nie tylko jej? Lecz krzyczy jestem i walczę, daje nadzieję innym. Dziennik trzymany w dłoni. Sklejony tak, jakby za chwile miał się rozpaść.. Jak światy, jak życie.
Nie był to jedyny taki pamiętnik. Temat ten poruszony został także w drewnianych „kartach" Brygidy Wróbel- Kulik („From March 2020 to diary") Rysy na płytach, pióro i czerń oznajmiająca nicość – umieszczona starannie pośrodku jednakowych tabliczek. Wyrażająca spokój, zatrzymanie czasu, początkową niepewność nowej sytuacji.
W dalszej części wystawy eksponaty były niejako otwartymi księgami. Moją uwagę zwrócił niewątpliwie „Liminal" – Kornelii Biały. Organizm jakby wyciągnięty z laboratorium. Zszyty jak szwy medycznymi nićmi, intrygujący. Miał być to swego rodzaju nowy model pacjenta, odkryty być może w przyszłości za sprawą sprawnie rozwijającej się nauki. Poddany badaniom wyświetlanym na ekranie mieszczącego się wyżej monitora. Zadaje pytanie, które wytacza zajmująca się medycyną autorka:„jak daleko posuniemy się przy tworzeniu nowych organizmów?"
Na ścianie po prawej stronie wisiały niewielkie, opatrzone czarnymi ramami asamblaże. Zgliszcza - mogłoby się wydawać - pozostawionych niegdyś światów. Urywki papieru, krwistość przejmującego okręgu czerwieni, pokryty świetlistą warstwą kwadrat i tym podobne przedstawienia. Oddzielone od siebie byty Elżbiety Baneckiej zwane „Kata/Kami", czym są? Mają one swoją inspirację w odbytej do Japonii podróży. Zapominane, leżące niegdyś w pracowni, będące próbą znalezienia własnego kimona (własnego „ja"?) przez materiał: papier, bibułę. Okrywanie nowej formy na wzór origami i znaczeń.
Od samego jednak początku rzucał mi się w oczy pewien element. Umieszczona na końcu sali kurtka, uszyta ze słów. (Wolność, ochrona, szczęście, zgodność, szacunek, przebaczenie..) Renata Pacyna w pracy „WARM / COLD" . Słowa wdrukowane niczym zewnętrzna powierzchnia skóry. (kreacja, mądrość, etos, pomoc...) Bądźmy dla siebie łagodni. Na przekór światom i złym czynom. (brutalność, zamknięcie, przemoc..) Jakie są nasze relacje jako ludzi?
Tuż obok znajduje się „mapa lęków urojonych" – Małgorzaty Stanielewicz, czyli graficzne struktury na wzór mapy. Zainspirowanej ich wyglądem, wniknięciem w struktury ziemi. Światem zmienionym przez działalność człowieka, oddalającej się nieubłaganie od natury. Zadającym kolejne ważne pytanie. Dokąd zmierzamy?
Podróż tę zakończymy na walizce - bibliotece z cyklu miasto - Joanny Wiszniewskiej- Domańskiej. Twórczość tej artystki stała się przestrzenną kreacją wychodzącą poza strony książek. Praprzyczyną ich powstania była literatura, z poezją wyznaczającą swoje miejsce w pierwszej kolejności. Zabieg który zastosowała miał być wyjściem poza schemat. Książką ilustracją w pełnym tego słowa znaczeniu.
To tylko część wybranych przeze mnie pozycji. Do ich samodzielnego odkrycia zachęcam natomiast każdego z osobna, gdyż w Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu" warto zatrzymać się na dłużej. Spieszcie się, bo wystawa ta zostanie w swojej przestrzeni jeszcze tylko do 28 stycznia! Gdybym natomiast miała podsumować ją jednym zdaniem, powiedziałabym, że jest jak fiolka z napisem na wzór książki o Alicji biegnącej za białym królikiem Carolla Lewisa.
Mała buteleczka z naznaczonym intrygującym pismem „przeczytaj mnie" – zajrzyj w me wnętrze, spójrz co chce Ci powiedzieć.
Miejsce: Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu" w Toruniu
Sylwia Walkowska
Dziennik Teatralny Toruń
29 stycznia 2024