Przerażającą opowieść o przemijaniu

Na Festiwalu Klamra w Od Nowie widzowie obejrzeli spektakl teatru tańca. Zespół Maat Projekt przedstawił przerażającą opowieść o przemijaniu

To tradycja na Spotkaniach Teatrów Alternatywnych Klamra - jeden dzień imprezy zarezerwowany jest dla teatru tańca. Jest to wyjątkowy moment festiwalu. Niby publiczność zachowuje się zwyczajnie, ale w powietrzu czuć, że przedstawienia bez słów wprawiają widzów w zakłopotanie. Trudno jest im nazwać to, co widzieli. Na dyskusji z artystami nikt nie zadaje pytań. Nie jest tajemnicą, że teatr tańca traktujemy z lekką pogardą. Spektakl grupy Maat Projekt udowodnił, że nie powinno tak być.

Maat Projekt nawiązuje do japońskiego tańca butoh i tańca intuitywnego. - Najważniejszy jest impuls, który wprawia ciało w ruch - tłumaczy Tomasz Bazan, reżyser i choreograf spektaklu. "My (Requiem)" to historia tragiczna. Mroczna jest scenografia - czworo aktorów porusza się po wygrodzonym prostokącie wysypanym brązową ziemią. Pesymistyczna jest elektroniczna muzyka Marcina Janusa - syntetyczna i zbudowana z powtarzalnych dźwięków. Najbardziej przerażający jest jednak ruch, który wywodzi się z konstrukcji sceny i wypływa bezpośrednio z dźwięków. Taniec jest biologiczny, pełen automatyki i drgawek podobnych do epileptycznego ataku.

Co było inspiracją dla lubelskiego teatru? - To bardzo ckliwe wydarzenie - mówił po spektaklu Bazan. - Wróciłem kiedyś w rodzinne strony. Poszedłem na łąkę, która jest najpiękniejszym wspomnieniem mojego dzieciństwa. Okazało się, że ta idylla jest tylko w mojej głowie. Zobaczyłem zaorane po horyzont pole.

Tytuł przedstawienia jest dla widza wskazówką, że nie będzie miał do czynienia z wesołą opowieścią. Maat Projekt serwuje mszę żałobną, w jakiej uczestniczy każdy z nas. Tęsknimy za dzieciństwem, okresem niewinności i bezpieczeństwa, ale rzeczywistość codziennie przypomina człowiekowi, że te czasy po pierwsze - nie wrócą, a po drugie - są ułudą wynikającą z naiwności i niedoświadczenia.

Czy po spektaklu "My (Requiem)" jesteśmy bliżej zrozumienia idei teatru bez słów? Wydaje się, że podobne przedstawiania trzeba traktować z większą otwartością. Wieloznaczność, jaka jest ukryta w podobnych inscenizacjach, daje każdemu możliwość zbudowania własnej interpretacji. Nie jest też tak, że widz porusza się po nieznanym terenie. Malarskość spektaklu, światło, barwa kostiumów i scenografia, a w końcu ruch ciała to wystarczająca ilość informacji dla publiczności. Każdy może bez problemu opisać swoje wrażenia.

Artyści z Maat Projekt twierdzą, że inspiruje ich twórczość Francisa Bacona. Ten irlandzki malarz powiedział, że "nie rozumie, co znaczy połowa jego obrazów". Coś w tym jest - nie ma potrzeby, aby współczesny widz rozumiał wszystko od A do Z. Sztuka to pole do popisu dla naszej wyobraźni, a nie wiedzy.

W czwartek o godz. 19 w Od Nowie zobaczymy spektakl "Correctomundo" poznańskiego Teatru Porywacze Ciał. Jego występy są zawsze ważnymi wydarzeniami festiwalu. O godz. 21 odbędzie się koncert Piotra Wróbla z zespołu Akurat.



Marceli Sulecki
Gazeta Wyborcza Toruń
20 marca 2009