Przeszłości nie da się powtórzyć

Świetna scenografia, drugoplanowe role i tragiczna historia z powieści Francisa Scotta Fitzgeralda to najmocniejsze punkty "Wielkiego Gatsby\'ego"

"Wielki Gatsby", najnowszy spektakl Teatru Polskiego w Bydgoszczy, portretuje społeczeństwo, w którym miłość jest zawsze połączona z pieniędzmi, a za wielkie marzenia płaci się wielką cenę. Kanwą historii, którą na warsztat wziął Michał Zadara, jest powieść Francisa Scotta Fitzgeralda pod tym samym tytułem, ale osadzona w amerykańskich realiach lat 20. XX wieku. Tekst został jednak przełożony na nowo przez reżysera i po raz pierwszy w Polsce zaadaptowany na potrzeby dramatu. I trzeba przyznać, że sztuka ta wyszła mu dość dobrze.

Całkiem zgrabna adaptacja reżysera

Historia, mimo że banalna - małżeństwo, dwóch kochanków i wielkie pieniądze w tle - jest bowiem sprawnie i pomysłowo opowiedziana. Do tego szczególnie podobać się mogą celne odniesienia do współczesności, które osadzają bohaterów w dzisiejszych czasach. Na licznych bankietach, wydawanych przez tytułowego Jay\'a Gatsby\'ego, przygrywa na przykład orkiestra z Jonem Zornem, bohaterowie wspominają o mundialu i nawiązują nawet do skandalu z Silvio Berlusconim.

Michał Zadara nie zmienił jednak wydźwięku powieści. Przesłanie jego spektaklu jest więc nietrudne do odgadnięcia - przeszłości nie da się powtórzyć, i nie pomogą w tym żadne pieniądze. Pieniądze, które niestety, mają coraz większy wpływ na nasze życie, a nawet miłość.

Teatr zdecydowanie popularny

Całość nie jest widowiskiem ani komercyjnym, ani zbyt ambitnym. Zresztą sam reżyser, jeszcze przed sobotnią premierą spektaklu, zapowiadał, że jego ambicją jest stworzenie przedstawienia zasługującego na miano "teatru popularnego", z którym bez problemu poradzi sobie każdy widz. Nie da się ukryć, że i to mu się udało.

Świetne role drugoplanowe

Taka forma wymaga jednak świetnych i wyrazistych pierwszoplanowych ról aktorskich, które mogłyby pociągnąć całe widowisko. Bez nich bowiem "teatr opowiadający" nudzi, i skłania widza do częstszego spoglądania na zegarek. Tymczasem na sobotniej premierze żadna z głównych postaci spektaklu nie wyróżniła się niczym szczególnym.

Ich tragedię przełamano za to dużą dawką humoru, głównie za sprawą wyrazistych aktorów drugoplanowych - Anity Sokołowskiej, Małgorzaty Witkowskiej czy Mirosława Guzowskiego w roli Wolfsheima. Bardzo sugestywnie wypadają z nimi sceny imprez organizowanych przez Gatsby\'ego. Są skondensowane, ekspresyjne, podkreślone świetnie dobraną muzyką. Głośne i pełne przepychu, ale jednocześnie ilustrujące zagubienie bohaterów dramatu.

Scenografia niezwykle bogata, ale czytelna

Ogromnym plusem inscenizacji "Gatsby\'ego" jest też scenografia, która wykorzystuje całe dostępne instrumentarium teatru, zarówno to klasyczne, jak i nowatorskie, elektroniczne. Świetnym rozwiązaniem jest przeniesienie części akcji poza scenę teatru i transmitowanie jej za pomocą kamer na dwa ekrany w sali głównej. Całość dopełniają aktorzy biegający między widzami. Scenografia jest więc bardzo bogata, ale mimo to niezwykle czytelna. Widać, że w jej przygotowanie włożono dużo starań, za które bez wątpienia należą się gromkie brawa.

To warto obejrzeć

Dzięki tym staraniom trwające trzy godziny widowisko nie nuży, a widza pozostawia z ciekawymi refleksjami. I choćby dlatego warto je obejrzeć. Spektakl w bydgoskim Teatrze Polskim będzie jeszcze grany 8 ,9, 10 i 11 czerwca. Zdecydowanie warto.



Bogdan Dondajewski, Piotr Kubica
Gazeta Pomorska
7 czerwca 2011
Spektakle
Wielki Gatsby