Psi musical

Ferdynand Wspaniały w reżyserii Lucyny Sypniewskiej nie jest wierną, podążającą za literą oryginału adaptacją. Znaną od lat powiastkę Ludwika Jerzego Kerna, o psie śniącym o prawdziwie ludzkich przygodach, przekształca bowiem w barwny, dynamiczny i zaskakujący scenicznymi rozwiązaniami musical dla dzieci - zwłaszcza tych najmłodszych

Przestrzeń sceniczna ulega w spektaklu licznym zmianom, pozostawiając pole dla wyobraźni. Znakomita scenografia Jana Polivki pozwala na błyskawiczne zmiany czasu i miejsca akcji. Spektakl zaczyna się i kończy sceną drzemki psa Ferdynanda i jego pana na długiej kanapie. Kanapa zaś, złożona z drewnianych platform, pokrytych giętkim materiałem, stanie się kolejno drzwiami, windą, okienkiem kolejowej przechowalni czy wagonem. Płynnie poruszający się aktorzy sami organizują otaczającą ich scenerię, nadając martwym przedmiotom nowe funkcje. Sceny z niesamowitej, bo wyśnionej historii Ferdynanda ożywają na oczach widzów także dzięki niezwykle urokliwym lalkom. Wprost przepiękne psy, animowane są za pomocą giętkich witek imitujących smycz, koty o rozmarzony spojrzeniu wyłaniają się zza umownych ścian, zaś ożywione przybory krawieckie złośliwie atakują głównego bohatera (brawa dla podstępnych szpilek!). 

Za rytm narracji odpowiada chór ubranych w białe garnitury aktorów, komentujących rozgrywające się na scenie wydarzenia lub udzielających rad Ferdynandowi. Sceny przeplatane są łatwo wpadającymi w ucho piosenkami – wychodząc z teatru chyba każdy z widzów jest w stanie zanucić cyrkowo-fanfarowy przerywnik: „Ferdynand Wspaniały!”. O swoim losie opowiada śpiewająco również sam główny bohater – w tej roli świetnie wypada Paweł Pawlik (najlepiej sprawdzający się w repertuarze lirycznym, jak pieśń Ferdynanda o samotności w wielkim mieście). Kompozycja spektaklu oparta jest zresztą na przeplatających się rytmach słowa, ruchu i dźwięku. Śpiewający „chór” tanecznie porusza się po scenie, w której centrum pozostaje zawsze postać głównego bohatera. Muzyczność przedstawienia dochodzi do głosu również w elementach kostiumów. Pawlik jako Ferdynand nosi perukę mającą imitować długie uszy, przypominającą zarazem fryzurę punkrockowego muzyka; Sylwia Nowak jako krawiec, pan Dogg, występuje z fryzurą afro w klimacie soul.

Odkrycie muzyczności tekstu Ferdynanda Wspaniałego pozwoliło na oczyszczenie go z banalnej prostoty powtórzeń, w które obfituje dziełko Kerna. Scena, w której Ferdynand opisuje krawcowi pożądane elementy garderoby, określając każdy z nich przymiotnikiem „ładny”, odzyskuje na scenie absurdalny humor. Dodatkowym elementem komicznym, związanym ze scenicznym ruchem, jest przedstawienie postaci złodziei jako drobnych, lecz żwawych mężczyzn przypominających wojowników ninja (epizod-perełka w wykonaniu Urszuli Raczkowskiej i Jakuba Grzybka). Zwyczajem zespołu Teatru Lalki i Aktora jest także wprowadzanie do przedstawienia motywów zabawnych przede wszystkim dla widzów dorosłych. (m.in. jedna z postaci, kobieta czytająca wiadomości prasowe, ubrana jest w białą tunikę, na której umieszczono tytuły innych spektakli Teatru).

Spektakl, obok dbałości o stronę estetyczną, stawia także na wymiar edukacyjny i terapeutyczny sztuki teatralnej. Za każdym razem, gdy mowa o posiadaniu własnego zwierzęcia, padają ze sceny słowa: „zwierzę to nie rzecz”; „zwierzę to obowiązek”. Historia psa, który stał się bardzo ludzki, przekonuje też młodych widzów, że nie trzeba być kimś wielkim, by dokonać bohaterskich czynów, że warto mieć przyjaciół, nawet wśród wrogów (Ferdynand w swym  człowieczym  wcieleniu marzy o hodowaniu kota).

Wielka dynamika przedstawienia powoduje momentami uczucie nadmiaru, przerysowania, gry na najwyższych rejestrach pozytywnych emocji, co sprawia, że zmieniają się one w swoją karykaturę. Histeryczny śmiech czy potężnie wzmocniony gest nie zawsze bowiem gwarantuje jasność przekazu, a chwilami wręcz męczy.

Ferdynand Wspaniały w wersji muzycznej to jednak ciekawa propozycja dla najmłodszych widzów, od lat trzech, obcujących z teatrem z ogromną wrażliwością. Bajkowa historia, pogodne dźwięki i feeria barw z pewnością zachwyci maluchy. Dorosłym zaś zaczaruje znaną ze szkolno-lakturowych odczytań historię, wpisując ją w niecodzienną, musicalową konwencję.



Karolina Augustyniak
Dziennik Teatralny
5 października 2011