Pstryku, pstryku pokazali mnie w dzienniku

W ramach 9. edycji Festiwalu Stróżów Poranka w Chorzowskim Centrum Kultury pokazano niezwykły spektakl. Mowa o "Pomście", czyli "Zemście" według Aleksandra Fredry przedstawionej w gwarze śląskiej. Jego wyjątkowość polegała przede wzystkim na tym, że aktorzy posługiwali się wyłącznie dialektem.

Gasną wszystkie światła, widownię ogarnia ciemność. Następnie z głośników zaczyna wydobywa się dźwięk - to popularne na Śląsku Radio Piekary nadaje wiadomości. Dowiadujemy się, że A. Fredro - pseudonim Hrabia, został schwytany przez CBA, dziś zaś zostaną ujawnione jakie były powody zatrzymania owego człowieka. Takiej wersji „Zemsty” na pewno nikt się nie spodziewał! 

Jak już wspomniałam, cały spektakl grany był w gwarze śląskiej. Przezabawne  rymowane libretto napisał Marian Makula, wplatając w tekst wiele odwołań do współczesnej rzeczywistości. Mowa była między innymi o lustracji, diecie Kuronia, opaleniźnie Leppera, IPN-ie i tarczy antyrakietowej. Wszystko to ubrane w zabawne dialogi, świetne piosenki i perfekcyjną grę aktorów. 

Główną rolę - Papkina - zagrał Dariusz Niebudek. Aktor ubarwił tę postać wspaniała grą. Pokazał Papkina jako człowieka gustujacego w mocnych trunkach, a więc wiecznie lekko podchmielonego, mającego problemy z utrzymaniem równowagi, szukającego sposobu na zdobycie łatwej i szybkiej gotówki, bojącego się wszystkich i wszystkiego. Wciąż zastanawiał się nad - nieco zmodyfikowanym przez siebie - odwiecznym szekspirowskim pytaniem - „mieć pół świni, albo nie mieć...” oraz doskonale wynajdywał wymówki na nierozwiązane lub niepomyślnie załatwione sprawy („całkiem nieźle sprawa szła, ale przyszło CBA”). Niebudek pokazał także swoje zdolności muzyczne oraz zaprezentował oryginalną mimikę, która w połączeniu z dobranymi gestami dała przezabawny efekt, co nie uszło uwadze widzom. Wielokrotnie przerywali spektakl gromkimi brawami. Pozostali aktorzy również doskonale wczuli się w odtwarzane przez siebie postaci. Zwłaszcza Andrzej Skupiński jako Cześnik, który  ujawnił się jako bokser, będący w stanie pokonać nawet Arnolda Schwarzeneggera.

„Zgoda, zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda”- tak zakończyło się pomstowanie w Chorzowskim Centrum Kultury. Nie zabrakło oczywiście słynnego: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba” dumnie wypowiedzianego przez znakomitego Jacentego Jędrusika w roli Rejenta.  Na ostatek oczywiście odbyło się wesele Klary i Wacława - przy akompaniamenicie wspaniałej muzyki i pieśni. 

Mimo że spektakl w całości przedstawiony był po śląsku, zrozumieli go także widzowie nie posługujący się tym dialektem. Mogli przy okazji zobaczyć w spektaklu odrobinę śląskości - poznać między innymi popularną na Śląsku grę w skata czy usłyszeć śląskiego bluesa.



Magdalena Loska
Dziennik Teatralny Katowice
27 października 2009