Radni dołożą operze na usterki. Jeszcze raz

Jeśli po wakacjach nowy budynek opery krakowskiej ma być nadal otwarty, to na najbliższej sesji radni wojewódzcy muszą przekazać pieniądze na usunięcie usterek w gmachu. Pytanie tylko ile?

Wszystko przez to, że nadzór budowlany wydał jedynie czasowe pozwolenie na otwarcie opery, oddanej ledwie pół roku temu kosztem ponad 100 mln zł. Jej użytkownicy wyliczają listę usterek, których usunięcie według szacunków może sięgnąć nawet 10 mln zł. Jeśli podczas wakacji w budynku nie zostaną przeprowadzone wymagane przez inspektorów budowlanych prace, to nowy gmach zostanie zamknięty. Chodzi przede wszystkim o montaż dodatkowej instalacji przeciwpożarowej. Zdaniem strażaków na razie ze względów bezpieczeństwa na widowni może przebywać najwyżej 486 osób, mimo że miejsc jest 760. W razie pożaru więcej osób mogłoby nie zdążyć wyjść z budynku.

By roboty poprawiające stan bezpieczeństwa zostały wykonane w ciągu dwóch najbliższych miesięcy, radni muszą zdążyć przed letnią przerwą przekazać pieniądze na ten cel. Sesję zaplanowano na przyszły tydzień.

- Chcemy w tym tygodniu wnioskować o dokonanie zmian w budżecie i przekazanie niespełna 1,1 mln zł na operę. To ma wystarczyć na najpilniejsze prace, czyli montaż instalacji oddymiającej i poprawienie wyjść z sali - zaznacza Marek Sowa, członek zarządu województwa z ramienia PO. - Mam nadzieję, że radni wykażą się zdrowym rozsądkiem i przegłosują takie rozwiązanie - dodaje.

Wydaje się, że największe sejmikowe kluby podejście do tematu mają podobne, choć nie chcą jeszcze deklarować, jak będą głosować i jaką kwotę zgodzą się przekazać. - Posiedzenie klubu w sprawie najbliższej sesji zaplanowaliśmy na poniedziałek. Wtedy wypracujemy stanowisko PiS. Osobiście uważam, że nie można dopuścić do sytuacji, w której nowy gmach zostałby zamknięty. Ale też nie może być tak, że nie ma winnych sytuacji, w której do nowego budynku samorząd musi ciągle dokładać - mówi radna Maria Malinowska, wiceprzewodnicząca klubu PiS.

- Trzeba zadbać o bezpieczeństwo opery. Ale ani złotówki więcej nie przekażemy na tę inwestycję. Jeśli istnieje potrzeba innych napraw, to należy wyjaśnić, nawet na drodze sądowej, kto jest temu winny i od niego żądać pieniędzy - podkreśla Kazimierz Czekaj, przewodniczący sejmikowej komisji budżetu (PO).

Wygląda więc na to, że opera nie zostanie zamknięta, ale jak na nowy budynek będzie miała dużo mankamentów, które nie wiadomo, kto i kiedy usunie.



Bartłomiej Kuraś
Gazeta Wyborcza Kraków
30 czerwca 2009