Raj pasterzy

Internauta Marcus, z którym wymieniałem poglądy na temat "Otella", poruszył w najnowszej korespondencji temat leżący nam obu na sercu może nawet bardziej, niż opera. Obaj pamiętamy, że ona również służy wyższym wartościom, a bez ich obrony wszystkimi siłami społeczeństwa sens istnienia muzyki może być zagrożony - pisze na swoim blogu Marek Weiss, reżyser i dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.

Napisał więc do mnie list, który, jeśli się zgodzi, zamieszczę w komentarzach poniżej. Wyraża w nim niepokój, czy kościół rzeczywiście wydał bezwzględną wojnę pedofilii w szeregach kapłanów, czy tylko stworzył takie pozory dla uspokojenia wzburzonych wiernych, a tak naprawdę nie dopuszcza karzącej ręki sprawiedliwości świeckiej do swoich zbłąkanych braci. Podzielam ten niepokój. Wiem również ze słyszenia o obowiązującej instrukcji "Crimen Sollicitationis" zakazującej donosić władzom świeckim na współbraci. Również moje wątpliwości, co do skuteczności działania mistrza propagandy, jakim jest obecny Papież, są podobne, a może i większe od tych, jakie nękają Marcusa.

Opuściłem jakiś czas temu rzeszę wiernych kościołowi, na łonie którego wychowałem się od dziecka, między innymi dlatego, że potężna organizacja jego sług, dobieranych według zasad negatywnej selekcji, kategorycznie nie spełnia pokładanych w niej nadziei na pośrednictwo pomiędzy nami a metafizyką, zwaną przez większość Panem Bogiem. Sam poświęciłem się służbie okruchowi metafizyki, jaki odnajdujemy w arcydziełach operowych (pod warunkiem ich doskonałego wykonania). Nie wiem, czy służę wystarczająco skutecznie, czy nie, ale odnajduję więcej boskiej powagi w niektórych spektaklach, niż w wystąpieniach niektórych biskupów. Różnica polega na tym, że mnie może obsmarować w recenzji nawet debiutujący dyletant, a biskupa skarcić nie śmie nawet inny, mądrzejszy biskup, ani grono parafian, ani wybitny filozof, a cóż dopiero jakiś skromny, maluczki wierny. Bezkarność i brak możliwości krytyki odbiera wielu naszym duszpasterzom fundament przyzwoitości i rozumu.

Czy jednak problem nie dotyczy pasterzy w ogóle? Kościół jest tylko jedną z wielu wspólnot zorganizowanych na wzór pięknych biblijnych przypowieści o pasterzach i owieczkach. W nich oczywiście króluje Dobry Pasterz, ale figura wypasania na niebieskich pastwiskach i chronienia przed złymi wilkami jest tak pojemną metaforą, że skwapliwie powołuje się na nią każdy proboszcz i często jej nadużywa, gdy zawodzi go własne sumienie i staje się złym pasterzem. Dzisiejsze demokratyczne społeczeństwo wreszcie odrzuciło złudzenia dotyczące mądrego króla dziedziczącego jakąś lepszą krew i z tego powodu namaszczonego na nieomylność. Odrzuciliśmy też, po zapłaceniu straszliwej ceny milionów istnień, wiarę w charyzmatycznych przywódców wyniesionych na szczyt przez rewolucje i marzenia o lepszym świecie mogącym rzekomo powstać na gruzach dawnego porządku. Wybieramy naszych pasterzy w wolnych wyborach zarówno w wielkich wspólnotach jak państwo, czy kościół powszechny, jak i w mniejszych - miastach, gminach, korporacjach, bankach, centralach związkowych, radach mieszkańców, czy nawet klasach szkolnych.

Wybrani demokratycznie najlepsi z nas pasą swoje owieczki za ich pozwoleniem najlepiej jak potrafią do czasu, kiedy przekonają się, że przestali podlegać kontroli i są bezkarni, a więc nieomylni, nietykalni, lepsi od nas bez względu, jakim ulegną pokusom. Ludzi słabych i niemoralnych jest wciąż zatrważająca ilość. Edukacja, która ma niby tę liczbę redukować, działa meandrycznie. Daje dwa kroki do przodu, a potem krok do tyłu, a czasami trzy. Nie jest gwarancją ulepszania świata i ludzi, chociaż jest jedyną drogą, która dotąd nie zawiodła. Więc sprawdzanie pasterzy jest podstawowym warunkiem bezpieczeństwa każdej wspólnoty. Obserwujmy co mówią, a co robią, obserwujmy, czy pasą nas, czy głównie siebie, a nas doją i strzygą mamiąc uspokajającą gadką doprowadzoną do perfekcji. Sondaże i media dają im potężne narzędzia panowania. Wolny rynek i szał korzystnych zakupów odwraca uwagę ogłupionych owiec od zmowy pasterzy. Alkohol, narkotyki i popkulturowa papka zatruwają nam jagnięta, a i starym baranom odbierają chęć do myślenia.

Nie dajmy się! Raj pasterzy jest terenem otwartym dla każdego, kto zasłuży na powszechne uznanie, ale nie jest rajem wiecznym, jeśli ktoś to uznanie zaprzepaści. Czy pedofil, czy złodziej, czy inny złoczyńca musi być z raju natychmiast przepędzany, bez względu na swoje dotychczasowe zasługi, czy rangę. Demokracja jest piękna pod warunkiem, że nie ograniczy się do głosowania w dniu wyborów, ale będzie stałą obywatelską czujnością wynikającą z przekonania, że skoro wszyscy jesteśmy wolni, równi i braterscy, to tak samo odpowiadamy wobec praw, które wspólnie ustanowiliśmy - bez wyjątków i ulgowej taryfy.



Marek Weiss
www.operabaltycka.pl/blog
17 marca 2015
Portrety
Marek Weiss