Raj utracony
Ameryka to nie dla wszystkich raj na ziemi. Miejsce, które dla jednych jest spełnieniem marzeń, dla innych oznacza upadek i postępującą marność życia. Dobitnie przedstawia to spektakl Piotra Szalszy "Antygona w Nowym Jorku", przedstawiający historię bezdomnych emigrantów, którzy w poszukiwaniu lepszego życia, wylądowali na samym dnie społecznym."Pisałem tak poważnie, jak umiem. Wynika stąd, że w książce jest dużo komizmu. Jestem zdania, że o rzeczach tragicznych najlepiej pisać śmiesznie"- powiedział o jednej ze swych książek autor sztuki, Janusz Głowacki. Zasada ta sprawdza się także w przypadku "Antygony w Nowym Jorku". Na pierwszy plan wysuwa się tu bowiem humor. Codzienne życie bohaterów, ich problemy i dążenia, oglądane z perspektywy widza, wydają się komiczne. Rozmowy, toczące się w alkoholowym ciągu, nieprzystosowanie i nieumiejętność odnalezienia się w rzeczywistości, wzbudzają śmiech. Jednak wraz z postępowaniem akcji, śmiech przeradza się w przerażenie. Sasza, z pochodzenia Rosjanin, Anita - Portorykanka i Pchełka - Polak to troje bezdomnych, którzy żyją według zasady "życie zaczyna się po pięćdziesiątce, a po setce lub dwóch jest jeszcze lepiej". Gdy pewnego dnia umiera ich współtowarzysz trosk - John, Anita postanawia, niczym mityczna Antygona, wyprawić mu pogrzeb. Dalekie jest to jednak od starożytnego patosu. Pomylone zostają ciała, sprawą interesuje się policja, a Anita popełnia samobójstwo. Następuje redefinicja pojęć wartości współczesnego świata. Wydaje się, że reżyser nie oszczędza swych bohaterów, przedstawia ich silnie stypizowanych i z dość dużym dystansem. To jednak pozory. Dopiero po jakimś czasie, stopniowo ujawniają oni swe prywatne tragedie, dramaty, które spowodowały zatracenie się i zanik samokontroli. Spektakl robi się coraz bardziej lepki, przesiąknięty patologiami. Przeciętność postaci zaczyna balansować na granicy normalności, choć nie sposób odmówić im jakiejś wewnętrznej prawdy. Postacie, rewelacyjnie zagrane przez Beatę Schimscheiner, Andrzeja Franczyka, Jacka Wojciechowskiego i Tadeusza Łomnickiego, to osoby pochodzące ze skrajnie różnych środowisk i mające za sobą inne doświadczenia. Łączy ich jednak nieumiejętność pogodzenia się z własnym losem i głęboko tkwiąca w nich trauma przeszłości. Gdy się kłócą, obrzucają się stekiem stereotypowych wyzwisk, przedstawiających współczesne fobie i uprzedzenia. Ten to "typowy Polak", tamten "Żyd". Jednak wobec losu, w jaki zostali wrzuceni są względem siebie równi. Niegdyś doceniany i bardzo znany artysta może współżyć z nieco pomyloną, puszczalską, lecz jednocześnie wykorzystywaną, kobietą. "Antygona w Nowym Jorku" pokazuje, że Ameryka to nie tylko bogate domy, smokingi, gwiazdy kina i limuzyny, ale i bieda, ubóstwo, ciągły strach i niepewność jutra. Najwyraźniej zostaje to ukazane w pierwszej scenie poprzez skonfrontowanie scenografii z wyświetlanym w tle filmem. Na scenie stoją dwie popisane i brudne ławki oraz wielki śmietnik - to nie tylko miejsce zamieszkania trójki bohaterów, ale także ich stan duchowy. Nakładają się na nie wyświetlane obrazy Ameryki, które znamy z telewizji- wielkie wieżowce, tłumy ludzi. To, co będziemy oglądali, znajduje się pod powierzchnią wielkomiejskiego życia. Spektakl dziś, w dobie fali emigracji i dyskusji nad statutem jej "ofiar", jest chyba bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Postać policjanta, zajmującego się bezdomnymi w parku, jego częste zwracanie się bezpośrednio do widowni, wręcz nakazujące potraktować problem poważnie, a także wyrazista puenta, pokazują, że to, co widzieliśmy jest nie "obok" nas, ale "wśród" nas. Bowiem niewiele potrzeba - życiowe potknięcie czy zła decyzja, byśmy tak jak bohaterowie, zostali wykolejeni z życia. Teatr Ludowy w Krakowie Janusz Głowacki "Antygona w Nowym Jorku" reżyseria i opracowanie muzyczne: Piotr Szalsza scenografia i kostiumy: Elżbieta Krywsza Obsada: Anita - Beata Schimscheiner, Sasza - Andrzej Franczyk, Pchełka - Jacek Wojciechowski, Policjant - Jerzy Fedorowicz/Tadeusz P. Łomnicki Premiera: 29.10.2004 r.
Magda Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
26 listopada 2007