Rau, Wieczny Lalkarz
Jeden z najwybitniejszych twórców teatru lalek w Polsce, Krzysztof Rau, zmarł w środę (21 grudnia) nad ranem. To on przed laty stworzył w Białymstoku słynny w Polsce wydział lalkarski warszawskiej Akademii Teatralnej. Prowadził Białostocki Teatr Lalek, kierował warszawską „Lalką", bielską „Banialuką". Powołał też prywatny Teatr Lalek 3/4 Zusno. Pisze Monika Żmijewska w „Gazecie Wyborczej - Białystok".Świat polskiego teatru traci niezwykle ważną postać, ale też Rau – reżyser, aktor, dramatopisarz, menedżer teatru – pozostawił po sobie tyle, że swoim twórczym dorobkiem mógłby obdzielić kilka życiorysów. Wieczny eksperymentator, pełen twórczych pomysłów. Zmieniał, budował, reżyserował – i tak całe życie: szukał własnych ścieżek, odrębnej drogi twórczej, a aktorzy i widzowie tylko na tym jego twórczym pędzie korzystali. Gdzie się Rau nie pojawił, tam teatr albo się rozwijał, albo też w ogóle dopiero powstawał. Nawet na wiosce, gdzie pojechał odpocząć i znaleźć miejsce do życia – też stworzył kolejną teatralną miejscówkę.
Lalkarski świat
Białystok miał wyjątkowe szczęście, że Rau zatrzymał się tu w połowie lat 60, wrósł w miasto i poniekąd zmienił jego oblicze – zbudował coś, co we wspaniały sposób procentuje już od kilkudziesięciu lat. Dzięki niemu w Białymstoku powstało miejsce niezwykłe – trzyletnie Studium Aktorskie Teatru Lalek, które rok później przekształciło się w wydział lalkarski warszawskiej Akademii Teatralnej. Rau był dziekanem wydziału, wieloletnim profesorem, wykształcił dziesiątki aktorów, a po nim dzieło kontynuowali inni – dziś prorektorem białostockiej uczelni i wychowawcą kolejnych pokoleń lalkarzy jest Marta Rau, córka Krzysztofa, znakomita aktorka, swego czasu współtwórczyni Teatru K-3 i (wraz z ojcem) – prywatnego Teatru Lalek 3/4 Zusno w małej podsuwalskiej wsi.
To właśnie za „stworzenie tej prywatnej sceny, czerpiącej z najlepszych tradycji polskiej sztuki lalkowej", Krzysztof Rau w 1997 roku otrzymał Paszport „Polityki". Prywatny teatr Raua na początku lat 90. w Polsce, jakby wbrew opiniom narzekających na nędzę finansową w kulturze, pokazał zupełnie nowy sposób myślenia o teatrze jako instytucji. Maleńki teatr z Suwalszczyzny entuzjastycznie przyjmowali widzowie na całym świecie.
Reżyser, dyrektor
Jednocześnie, artysta Krzysztof Rau był też świetnym menedżerem – to on w trudnych czasach zbudował długo oczekiwany gmach Białostockiego Teatru Lalek (i pierwszy w Polsce budynek teatru lalek), któremu przez 20 lat też szefował. Tu na początku lat 70. wprowadził też spektakle dla dorosłych. Nie bał się wyzwań, lubił eksperymenty – wiele lat później zreformował Teatr Lalek Banialuka w Bielsku- Białej, przekształcając go w Ośrodek Teatralny, skupiający samodzielne zespoły twórcze. Banialuka pod jego rządami przekształciła się w odkrywcze laboratorium nowego zarządzania pieniędzmi.
W ciągu kilkudziesięciu lat pracy twórczej wyreżyserował wiele znakomitych przedstawień, z którymi zjechał świat. Niektóre osiągnęły taką sławę, że stały się legendarne w świecie polskiego teatru, m.in. „Nim zapieje trzeci kur", na który kiedyś szły tłumy białostoczan, „Kartoteka" – pierwszy spektakl dla dorosłych Białostockiego Teatru Lalek, czy „Gianni, Jan, Johan", „Gaja" lub „Metamorfozy wspomnianego Teatru 3/4 Zusno.
Życie – nie tylko teatralne, twórcze i bogate – opisał w autobiograficznej książce „Autolustracja". Rau książkę „autolustracją" nazwał nieprzypadkowo – ze złości na opętańczy szał lustracyjny sprzed lat zaczął publikację od opisu wypełniania w 2007 r. oświadczenia lustracyjnego. A na dalszych kartach kreślił skomplikowane motywy swoich życiowych wyborów, wspominał swoje spotkania z wybitnymi ludźmi teatru (m.in. z Tadeuszem Łomnickim), opowiadał o najważniejszych spektaklach zrealizowanych na różnych scenach w Polsce.
Rodzinne tradycje
Urodził się w Pułtusku w 1937 roku. Wywodził się z rodziny o tradycjach artystycznych i kulturalnych. Jeden z jego przodków – z rodu Bacciarellich – był malarzem nadwornym króla Stanisława Augusta. Ojciec Krzysztofa Raua był oficerem kontrwywiadu (dlatego jeszcze w trakcie wojny zdecydował się pozostać za granicą), a przed wojną Rauowie mieli wielki majątek ziemski w Kleszewie. Po wojnie i utracie majątku Rau osiadł z matką w Bydgoszczy. W latach 50., gdy był licealistą, wylądował w domu poprawczym... za podziemne harcerstwo.
20 lat temu opisywaliśmy na łamach „Wyborczej", jak swą pierwszą fascynację teatrem Rau wiąże z przeżyciem, doznanym w dzieciństwie, gdy oglądał „Sługę dwóch panów" Goldoniego. Wiele lat później ta sama miłość do teatru zdecydowała, że Rau porzucił studia prawnicze w Poznaniu. Niemal z godziny na godzinę został adeptem w Teatrze Lalki i Aktora „Morcinek". Tak zaczęła się jego przygoda ze sceną.
Na wiele lat związał się z Białymstokiem, gdzie dyrektorował Teatrowi Lalek od 1969 roku i był twórcą wspomnianego wydziału lalkarskiego ówczesnej warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Zaangażowany przez Joannę Piekarską, od połowy lat 60. występował w zespole białostockiego Świerszcza (późniejszy Białostocki Teatr Lalek). Tu zdobył uprawnienia aktorskie, wyreżyserował pierwsze sztuki, zdobył dyplom reżyserski. Rozwijał swój warsztat lalkarski i coraz częściej uczestniczył w kierowaniu teatrem. Przez kilka sezonów pełnił funkcję kierownika literackiego, pisał teksty, był współautorem wzrastającej popularności Świerszcza w ostatnich latach dyrekcji Joanny Piekarskiej.
Potem, po objęciu teatru (1969), zaczął robić teatr aktorski. Miał inną koncepcję teatru niż jego poprzednicy – Piotr Sawicki i Joanna Piekarska. Rau powierzał aktorowi funkcję współtwórcy spektaklu – o kształcie widowiska decydować miał też właśnie aktor. Stawiał na różnorodność środków. Nie tworzył ani teatru inscenizacyjnego, ani plastycznego, ani literackiego. Unikał nastrojowości baśniowej, z reguły rozbijał iluzję sceniczną. Realizując swoją koncepcję teatru, często odrzucał parawan, i wprowadzał na scenę aktora w żywym planie. Przypisując mu szczególne znaczenie: twórcy widowiska, odtwórcy postaci bohaterów sztuki, wreszcie realizatora określonej kompozycji plastycznej – Rau budował swój zespół aktorski. Wyszukiwał zdolną młodzież niemającą kwalifikacji aktorskich, ściągał też znane lalkarskie nazwiska (np. Tomasza Brzezińskiego). Skupiał wokół siebie także reżyserów, młodych, budujących swoją wizję teatru (m.in. Włodzimierza Fełenczaka, Tomasza Jaworskiego, Tadeusza Słobodzianka, Grzegorza Kwiecińskiego) oraz twórców już uznanych, jak m.in. Jan Wilkowski.
W samym teatrze białostockim za jego dyrekcji zrodziło się wiele inicjatyw: Scena dla Dorosłych, Scena Propozycji Aktorskich. W 2014 roku Krzysztof Rau po wielu latach znów powrócił do Białostockiego Teatru Lalek - na zaproszenie obecnego dyrektora BTL Jacka Malinowskiego, wyreżyserował spektakl "Czy pan istnieje Mr Johnes?". Przedstawienie na podstawie opowiadań Stanisława Lema opowiadało o o pewnej surrealistycznej rozprawie sądowej, w której przedsiębiorstwo cybernetyczne Cybernetics Company pozywa swojego dłużnika.
Ludzie jacyś prawdziwsi
Ponad 10 lat temu w Białymstoku powstał krótki film, przybliżający postać Krzysztofa Raua – pierwszy z cyklu „Zatrzymać się w Białymstoku", tworzonym przez wortal TylkoTeatr.com i Fundację „Niezła Sztuka". Krzysztof Rau był bohaterem pierwszego obrazu z cyklu, wyreżyserowanym przez Andrzeja Brańskiego ze Studia Dobrego Dźwięku.
Film o reżyserze nakręcono w prosty, dość statyczny sposób: Rau chodzi po Białymstoku, albo też siedzi w teatrze i opowiada. A że życie miał ciekawe, i opowiadać umie ciekawie – to i film, przeplatany archiwalnymi zdjęciami, a także kadrami Białegostoku, na których miasto wygląda magicznie – ogląda się ciekawie. Faktycznie, tak jak zamierzali pomysłodawcy cyklu – to filmowa opowieść o Twórcy, który zatrzymał się w mieście, wrósł w nie, zaświadcza o nim. I co najważniejsze: wpłynął na jego wizerunek.
W pewnej chwili Rau mówi:
– Ci ludzie, których spotkałem w Białymstoku, byli prawdziwsi. I to mnie zafascynowało.
Są w filmie anegdoty z czasów wczesnych, gdy koledzy z Gdańska nie mogli uwierzyć, że Rau rezygnuje z nadmorskiego miasta na rzecz prowincjonalnego Białegostoku – przecież tam niedźwiedzie i co nie tylko... Mało tego, że niedźwiedzie, po przyjeździe Rau spotyka na dworcu słonie! (traf chciał, że właśnie trwał załadunek cyrku).
Są anegdoty z czasów, gdy Białystok wyglądał biednie, ale był ładny, a Bojary cudne i egzotyczne. Gdy Świerszcz [który potem zamienił się w BTL) nie miał siedziby, tylko salkę prób w obecnym Muzeum Wojska. Gdy jeździł „ogórkiem" na wioski, na których na przedstawienia czekano jak na Gwiazdkę, zaś do teatru w Białymstoku po bilety ustawiały się ogromne kolejki.
Z czasów, gdy budowano gmach teatru, a że pieniędzy nie było – starali się bardzo wszyscy (na ogłoszenia w prasie przychodziły tłumy, by pracować z łopatami, a sam przykład dał wojewoda)...
Wreszcie anegdoty z czasów, gdy Rau zrealizował „Kartotekę" – pierwszy spektakl dla dorosłych, kiedy to uświadomił sobie, że chce teatru pełnego, dla różnych widzów, że trzeba mu wykształconych aktorów, a to oznacza, że potrzebna jest szkoła. Więc stworzył szkołę – na początku nieco podziemne, bo nielegalne – studium aktorskie, które z czasem, z pomocą rektora PWST Tadeusza Łomnickiego, udało się zalegalizować.
Dziś to wychodzone przez Krzysztofa Raua studium to jedna ze wspaniałych lalkarskich wizytówek Białegostoku.
Monika Żmijewska
Gazeta Wyborcza Bialystok
21 grudnia 2022