Refleksje po konkursie
Zakończony w sobotę w Nowym Sączu Międzynarodowy Konkurs Sztuki Wokalnej im. A. Sari był jedną z najciekawszych edycji imprezy w jej trzynastoletniej historii. Choć od I etapu można było domniemywać zwycięzców, to przecież każde kolejne przesłuchania ukazywały uczestników konkursu w nowym, ciekawym świetle.Podstawowym walorem konkursu jest bowiem jego program tak skonstruowany, by adept sztuki wokalnej mógł ukazać pełnię umiejętności oraz wyrazić swą osobowość artystyczną. Nie wszyscy - nawet wśród finalistów - potrafili w pełni zrealizować to założenie, na szczęście brakowało perfekcyjnego rzemiosła, a nie muzykalności. Braki w rzemiośle można jeszcze uzupełnić, a jednym z celów konkursu jest uświadomienie młodym ludziom, czego im jeszcze brakuje.
Tłum, jaki w ostatnim dniu imprezy otaczał członków międzynarodowego jury, długie rozmowy i rady, jakich uczestnikom nie szczędzili wybitni artyści, wskazywały, że młodzi ludzie mają świadomość swej niedoskonałości oraz potrzebę kontaktu z wielkimi autorytetami. Takim niewątpliwie był w tym roku Giuseppe Giacomini, włoski tenor i pedagog. Obserwowałam jego rozmowę z Liudasem Mikalauskasem, charyzmatycznym basem z Litwy, jednym z faworytów konkursu, który stracił zdecydowane pierwszeństwo po konfrontacji z arią Leporella z Don Giovanniego Mozarta. Kilka uwag popartych pokazaniem odpowiedniej do Mozarta emisji dźwięku z pewnością pomoże młodemu Litwinowi skorygować błędy.
Cieszy II miejsce Izabeli Matuły. Krakowska śpiewaczka w każdym etapie śpiewała interesująco i mądrze, znajdując dla każdego utworu ze zróżnicowanego repertuaru właściwy mu wyraz. Ustąpiła miejsca jedynie Słowence Urce Arlič Gololičič, która emanowała doskonałością muzyczną i wyrazową, o technice nie wspominając.
Także pozostali reprezentanci krakowskiego środowiska muzycznego (z jednym wyjątkiem), mimo iż nie doszli do finału, prezentowali się z dobrej strony. I im z pewnością udział w konkursie przyniesie pożytek. Ten jeden wyjątek, a i kilka innych podobnych tegorocznych przypadków, powinny dać do myślenia pedagogom naszych uczelni muzycznych za często litujących się nad chcącymi śpiewać, a nie mającymi ku temu potrzebnych predyspozycji.
Menno Feenstra, doradca artystyczny Szwedzkiej Opery Królewskiej, zasiadający w jury po raz drugi, stwierdził wyraźny wzrost poziomu polskiej wokalistyki. Co ciekawe, podniosła się granica wieku uczestników konkursu, chociaż nie oznacza to, iż w szranki stają absolwenci uczelni muzycznych. Coraz częściej zdarza się, że naukę śpiewu podejmuje dyplomant innego kierunku muzycznego. Wydłuża to wprawdzie proces kształcenia, ale owocuje znacznie większą dojrzałością adeptów wokalistyki.
Imprezą towarzyszącą konkursowi był czwartkowy koncert w Bazylice św. Małgorzaty. Chór (przygotowanie Lidia Matynian) i Orkiestra Symfoniczna Akademii Muzycznej oraz soliści: Paweł Fundament, Sebastian Szumski i Paweł Janiszewski wykonali pod dyrekcją Pawła Przytockiego Symfonię D-dur "Haffnerowską" Mozarta i Messa di Gloria Pucciniego, wkładając w te prezentacje całą swą wrażliwość i zaangażowanie.
Z zaangażowaniem też towarzyszyła uczestnikom konkursu w III etapie i w koncercie laureatów Orkiestra Opery Krakowskiej pod dyrekcją Tomasza Tokarczyka.
Anna Woźniakowska
Dziennik Polski
28 kwietnia 2009