Repertuar Teatru Nowego 6-13 sierpnia 2010

Teatr Nowy w Krakowie zaprasza w najbliższy weekend na spektakl "Lęki poranne" wg Stanisława Grochowiaka. W roli głównej Edward Linde-Lubaszenko, aktor partnerujący Paweł Sanakiewicz

Stany alkoholowe 70-letniego  mężczyzny. Mężczyzny, starzejącego się wśród niezliczonych ilości butelek.  Upiorne zwidy, ale i radości po spożyciu najpiękniejszej trucizny życia. Euforia przeplatająca się z goryczą minionych chwil. Ostatnie rozliczenie z przyjacielem, żoną, dozorczynią, dziećmi, marzącymi o rychłej śmierci ojca- alkoholika. Rosyjskie śpiewy upojonego, uradowanego staruszka.  Życie we wspomnieniach. Życie bez marzeń…

Rezerwacja : biuro.teatrnowy@gmail.com lub + 48 (0)790 451 322
Ceny biletów : 20  zł ulgowy i 30 zł normalny
Strona wydarzenia www.teatrnowy.com.pl


Teatr Nowy w Międzynarodowym Centrum Kultury czyli  cykl czytań przygotowanych przez aktorów Teatru Nowego jako wydarzenia towarzyszące wystawie Andreasa Feininger’a.  

"Czytanie Ameryki"

12 sierpnia 2010 „Obyczajowość. Aktor - arystokrata z NY”
Czyta Edward Linde-Lubaszenko (rocznik 30. absolwent PWST Kraków wydziału aktorstkiego oraz rezyserii. Jeden z najznakomitszych i najpopularnijeszych aktorów filmowych i teatralnych w Polsce):
„Greek Cafe on Mulberry Street, NY, 1940”,
„Wiek niewinności” Whartona,
„Śniadanie u Tiffanyego” Capote.

Wstęp wolny

Źródłem inspiracji do literackiego obrazowania bodajże największego i najpiękniejszego miasta na całym świecie, stają się fotografie Andreasa Feiningera.  Jednego z najznakomitszych fotografików XXwieku, który ogromną ilość swoich prac poświęcił Ameryce, a przede wszystkim Nowemu Jorkowi. A dziwne to i nieobliczalne miasto!

Przebywając w ubiegłym roku przez kilka tygodni w Nowym Jorku odniosłem niebagatelne wrażenie, że  miasto to znacznie żywiej i znacznie kolorowiej wygląda w literaturze czy filmie. To wrażenie, wyniesione  nie tylko z  fimów Woody`ego Allena czy literatury  Ellise`a, pobudza myśl o kreatywności artystów obrazujących Nowy Jork. Zwiedzić tyle miejsc,  ile nakazują przewodniki, nie sposób. Ale te najważniejsze i najpiękniejsze ulice, zakamarki, puby, kawiernie i teatry momentami do złudzenia przypominają nasze rodzime europejskie przestrzenie życiowe.

Posiłkując się literaturą Salingera, Capote, czy Whartona wyłania  nam się obraz Ameryki. Obraz piękny i okrutny. Wieloznaczność malowanych pejzaży czasem przeraża. Na usta ciśnie się myśl, co złego może mnie tam spotkać? Ale Nowy Jork nie może okazać się trudniejszym miastem od Moskwy. Bo przecież w imię przyjaźni i poprawy wzajemnych międzynarodowych relacji nie upiją i nie okradną. Nowy Jork obyczajowo jak Europa! Moskwa jak   Azja! Tyle, że w literaturze choćby Ellisa, czy Capote`a Nowy Jork wyrasta na miasto nie mniej dzikie niż Moskwa w literaturze Stralingera, czy Jerofiejewa. Różnica w tym, że nie trudno w stolicy Rosji o „pięćdziesiątkę” pod oko, zaś w Nowym Jorku można je otrzymać podróżując jedynie na własne życzenie w rejony czarnych imigrantów z  Queensbridge.

„At Coctail party” fotografia hamburska Feiningera to jakby czytanie Ellisa i Salingera o nowojorskiej obyczajowości po północy. Puby tonące  w papierosowym smrodzie, woń przetrawionego alkoholu, erotyczny finał biesiadowania, finał o którym po latach dowiadujesz, że „sfinalizował się” twoim AIDS.  Dzikie wędrówki samotnego chłopca, przypadkowe zabójstwa, krwawe grabieże… A był to tylko niewinny coctail party, po którym obudziłeś się i niewiele pamiętasz. (moja inspiracja do czytania Adama Szarka)

„Barbershop” chicagowska fotografia drzemiącego pucybuta. Feininger. Rok 1941 dla mieszkańców ulic Ameryki spokojniejszy od  mieszkańców ulic Europy. Bez obawy o własne życie ze względu na żydowskie pochodzenie można spokojnie drzemać; z myślą spokojną, że nie hitlerowskie buty przyjdzie nam czyścić. Czy ten uśpiony meżczyzna mógł przez ulicę widywać Gretę Garbo, która w tym samym roku wystąpiła w ostatnim filmie swojego życia po komercyjnej porażce „Dwulicowej kobiety”? Czy pucybut rodem z literatury Capota mógł widywać, jak nasz bohater „Psów szczekających”, samotną,  wiodącą pustelnicze życie w Nowym Yorku Gretę Garbo? A może pucybut ten był imigrantem, znienawidzonym żydem uciekąjacym przed nazistowskimi butami Europy? Może i w późniejszych fragmentach jego życia znajdziemy fragmenty „Ragtime” Doctorowa? (moja inspiracja do czytania Pawła Sanakiewicza)


I wreszcie Nowy York… bardziej europejski… Grecki! „Greek Cafe on Mulberry Street, NY, 1940” Feiningera. Panowie w cylindrach, kaszkietach. Panowie grubo po sześćdziesiątce. Panowie o mądrym wyrazie twarzy. Panowie o  lasce, palący beztrosko cygara. Palący i dumający. Dumający niczym  bohaterowie  Whartona o obyczajowości arystokratycznej części ludności Nowego Yorku. Piękna, bezpieczna, ułożona Ameryka! To Amerykański sen o wolności i demokracji! Demokracji okupionej krwią rdzennej ludności kontynentu. (czytanie Edwarda Linde-Lubaszenki).

Zadziwjajaco przerażająca i piękna jest Ameryka podpatrzona obiektywem Andreasa Feiningera! Jego fotografie urzekają w równym stopniu, co  amerykańska literatura spod znaku najwybitniejszych pisarzy XX wieku.



oprac. m.w.
Materiały Teatru
7 sierpnia 2010
Spektakle
Lęki poranne